PodDUSZAnie


Kolonia karna. Sceny z życia małżeńskiego. Tomasz Jastrun, 368 stron (Czarna owca, 2015)

Jastrun to dopiero jest nazwisko. Nie może być. Bo: felietonista Jastrun, krytyk Jastrun, doradca Jastrun, magister i inżynier Jastrun, pisarz Jastrun. Nawet biskup Tomasz Jastrun brzmi dumnie.
A grafoman Jastrun? A fe! No nie! Ani to brzmi, ani smaczne, ani prawdziwe.
I dzięki Bogu. 
Jest jednak prawdą, że czytam dużo, ale sporo także odrzucam. Lista moich książek porzuconych jest długa. Największym tegorocznym przegranym (a wygranym na liście) jest aktor Tom Hanks. Jego zbiór opowiadań to stracone moje niemal dwie godziny. 
O książkach porzuconych wspominam dlatego, że bez celofanu i głośnych próśb o wybaczenie, piszę: zbiór niby opowiadań Tomasza Jastruna, miał ogromną szansę na nią trafić.
Nie lubię nudy i oczywistości w literaturze. 
Tutaj nudy (nudności więcej) jest tylko trochę, ale ilość truizmów i banialuk jest zatrważająca. Sugestywność głupoty -   tak bym to nazwał. Ostro? Nie ostro, tylko dosadnie.
To nie jest książka beznadziejna. Pomysł podzielenia jej na część żony i część męża ma swoje walory, ale już po połówce ma się dosyć. Ile można! Żadnego zaskoczenia, żadnego odkrywania świata. A pisać o rzeczach prostych, bo takim jest jednak małżeństwo dla pisarza, wymaga pomysłu i dyscypliny. Tu mamy tylko literacki porządek.
Nie będę kamuflował, że chciałem polskiej wersji Małych zbrodni małżeńskich (Eric-Emmanuel Schmitt, Znak, 2005). Moje chciejstwo okazało się fantazją. Kto zna przywoływaną sztukę, wie, że "cytowana" rozmowa małżonków wciąga czytelnika, ale jej finał jest brawurowy. I to jest właśnie pisarstwo.
A u Jastruna z czym mamy do czynienia? Chyba z pewnego rodzaju formą odcinania kuponów. "Coś mi się w życiu udało, mogę teraz robić coś tylko dla pieniędzy". Ale czy dbałość o finanse autora to dobra próba obrony Koloni karnej? Nie. To naciągana, złośliwa próba.
Tak, to prawda, że szczątki koperku, zostawione na desce do krojenia, mogą być początkiem życiowego dramatu. Że w małżeństwie w pewnym momencie zamiast ciągłego apetytu na miłość, pojawia się apetyt na wrogość. Dzieci stanowią blizny małżeństwa, a bliskość to teatr uliczny. Gdy inni na nas patrzą, jest ok. Potem zostajemy sami i zaczynamy się podduszać, ciągnąć, szturchać, wyzywać. O "tym" Jastrun pisze i to jest dobre, ale oczywiste. Co mi z tego?
Co mam zapamiętać z tej książki, jak zdobyć się kiedyś po sięgnięcie po kolejne próby pisarskie Jastruna?
Jestem nieobiektywny? Ależ skąd. Zawiedziony jestem i zły. Z plasteliny, która stanowi małżeństwo, naprawdę da się sporo ulepić. Można wycisnąć całą epopeję, a może i sagę. Plastelina jest urocza, plastyczna. Dlaczego pan Tomasz wziął się za łupanie kamienia? Czasami pomysł przerasta pisarza.
Tak właśnie się stało w i Kolonią karną.
Nota: 4/10

Fot Tomasza Jastruna - Super Express (SE) 

popularne