Pochwała pychy


Rozmowy dziecięcia wieku. Frederic Beigbeder, 288 stron. Przełożyła: Anna Michalska (Noir sur Blanc, 2018) 

Ok. Frederic Beigbeder jest megalomanem.
Rozróżniamy dwa rodzaje megalomanii: wrodzoną i nabytą. Mamy tu jednak przypadek szczególny.
Megalomania uzasadniona. 
!!!

Frederic Beigbeder jest najpierw celebrytą, następnie krytykiem literackim, a na końcu pisarzem.
Co do jego celebry, wystarczy posłuchać go na YouTubie lub wniknąć do francuskich stron plotkarskich w sieci. 
Krytyk literacki. Pełną gębą. Telewizja: własny program (-y). Papierowe magazyny: własna rubryka (-i). A Michel Hauellebecq orzeka: (...) Można spokojnie powiedzieć, że jesteś najlepszym krytykiem literackim, i to już od dłuższego czasu. I dlatego się ciebie boję."
Niebywałe Hauellebecq się kogoś boi. Niebywałe.
A co do pisarstwa Frederica? Za mało wiem, więcej wyczytałem u innych, ale on naprawdę musi mieć moc, skoro za Windows On The World (Noir sur Blanc, 2004) był bliski nagrody Goncourtów, ale i tak dostał Prix Interallie. 
Nagród w ogóle ma sporo. Nie wymieniam. Inne mam sposoby zachwalenia autora i jego twórczości.
Otóż, mam taką refleksję po przeczytaniu Rozmów dziecięcia wieku (zbioru rozmów prawdziwych i wyimaginowanych z tuzami pisarstwa): 
"Będziesz musiał spróbować powoli. Będziesz musiał nauczyć się wszystkiego od nowa". To mówi Jay McInerney, ale trafia w sedno. Ta myśl odnosi się do mnie i pewnie do was, którzy sięgniecie po tę książkę. Jest tak wielką dawką wiedzy, że sam miałem zarwanych kilka nocy. Śnili mi się nie tylko pisarze książkowego dyskursu. Dopadali mnie także bohaterowie książek. 
Gdy pochwyciła mnie zgraja ludzi z Cząstek elementarnych, to nie będę wchodził w szczegóły, ale ciężko potem znosiłem dzień. Wiadomo: Hauellebecq. Niebywałe. 

Początkowo myśląc o pisaniu tego tekstu miałem ochotę zasypać Was cytatami. Nie tylko udowodniłbym Wam siłę treści, jaką niosą Rozmowy dziecięcia wieku, ale także połechtałbym własne ego, pychę.
Potem mi przeszło. Ubył mi ten pomysł. Bo to byłoby zbyt łatwe, zbyt okrutne dla Czytelnika. Miażdży ilość dobrych fraz i urwanych myśli. 
Ale co mi tam, tylko raz z przedmowy:

"Kiedy pisarz rozmawia z kolegą po piórze, dialog staje się literaturą: to tworzenie ustne. Pisać to znaczy mówić, nie wydając głosu, i przeciwnie: mówić to znaczy pisać na głos. Rozmowa dwóch pisarzy przypomina pocieranie krzemienia o krzemień: ogień nie jest gwarantowany, ale na pewno trafi się kilka iskier".
Gwarantuję Wam. Ta książka płonie.
Poza tym autor dostaje dodatkowy laur pochwalny. Ciągnie swoich rozmówców za język, wymieniając jedno nazwisko: J. D. Salinger. Mój święty pisarz ze świętym Graalem: "Buszującym w zbożu". Czego chcieć więcej.
"Część krytyk pochodzi (...) z nadmiernych oczekiwań i trzeba je rozładować cierpliwym tłumaczeniem". Te słowa Lech Bądkowski napisał w kontekście jakże innym, ale dzisiaj mi potrzebnym.
Autor na wstępie zastrzega, by do jego książki podejść jak do jeża. By czytać po góra dwie, trzy rozmowy, a potem odetchnąć. Nie posłuchałem rady. Jestem uzależniony od słów, które pomagają mi rozumieć i czuć. Dlatego krytykom tłumaczę jak stoi, przystoi: 
Nie wiem jakim trzeba być megalomanem, by odmówić rozmowy z Fredericem Beigbeder'em?  I jakim trzeba być snobem by zaniechać przeczytania tej książki?!
Uczta, Moi Drodzy. Uczta.
Nota: 9/10

Fot. Frederic Beigbeder - Madame Figaro, dnr.fr, Wikipedia 

popularne