Katorżnicza praca


Polskie Państwo Podziemne i Żydzi. Joshua D. Zimmerman, 624 strony. Redakcja Naukowa: Martyna Rusiniak-Karwat. Przekład: Magdalena Macińska. (PWN, 2018)

Kto przywykły czytania literatury pięknej będzie zagubiony. Jeżeli wśród Czytelników bloga są antysemici, obruszą się natychmiast. A ja?

Nie da się, nie można tego tomu przeczytać w jeden wieczór i w mediach społecznościowych ogłosić, jakim się jest ważnym i oczytanym. To jest strawa. To lektura, która wymaga uwagi. To książka, nie broszura.
Polskie Państwo Podziemne i Żydzi mnie dokształciło, ale nie jest podręcznikiem. To wytwór nie wyobraźni, ale katorżniczej pracy Autora. Autora przez wielkie A. 
Joshua D. Zimmerman już na wstępie zastrzega, że zna czas publikacji swojej książki. Że wie co się dzieje w Polsce. Pisze o emocjach delikatnie, za delikatnie. Ale zgoda! Jego życzenie, by jego pisanie było środkiem, a nie ośrodkiem sporu jest trafione.
Kilka dni temu skończyłem powieść Szczepana Twardocha - Król. O, jak łatwo mi się to czytało. Historia prawdziwa i literacka w powieści jest dopasowana. Ale o tym za kilka dni. A dzisiaj powiem: kto czyta literaturę współczesną bez przypomnienia i znawstwa historii rzeczywistej, ten jest zgubiony. Zagubiony będzie na zawsze. 
Te ponad sześćset stron to historyczny przewodnik bez sądów, tez, popłuczyn politycznego sporu. Każde - niemal - zdanie jest udokumentowane i poparte źródłami. Od lat nie czytałem tak dokładnej pracy. Za mało czytam? Być może.
Jest przedwojnie, jest wojna, są bohaterowie, zdrajcy, szmalcownicy, świadkowie. Męstwo i ludzka podłość. Nie ma zbędnych przymiotników, ubarwień, zabarwień. Jeżeli są odniesienia to do dokumentów i materiałów źródłowych. Prawdziwych, a nie wyimaginowanych ludzi. Świadków, a a nie tylko powtarzaczy rzeczy usłyszanych i przeczytanych. 
Czy czegoś mi brakuje? Nie! Jestem tak pobudzony, a i douczony, że chciałbym krzyknąć krzykaczom - A co Wy, w ogóle wiecie, czego chcecie!? Ale moja osobista recenzja nie jest ani demonstracyjna, ani polityczna. Jest wewnętrznie, poznawczo przepracowana.
Autor i na wstępnie, i w podsumowaniu tłumaczy się. Nie potrzebnie. Zbyt często to czyni. Ale może taka rola obiektywnego historyka? Pisanie co moment, że to archiwalne źródła brzmią jak alibi. Joshua D. Zimmerman go nie potrzebuje. Jest wiarygodny do bólu. 
W przypisach wprawdzie zabrakło adnotacji o książce Anny Bikont - Sendlerowa. W ukryciu, jednak nie uznaję tego za błąd. To raczej wskazana wstrzemięźliwość i uważna percepcja Autora, niżeli zamierzone wykroczenie. 
Jeżeli w Polsce wychodzą Takie Książki, to wiem, że będę po latach mógł wspominać ten czas dobrze, a swoim dzieciom bez chowania oczu, powiedzieć: Musicie To Przeczytać.
Brawa dla całego Zespołu zaangażowanego w to wydanie.
Nota: 10/10

popularne