Meksykańska wędrówka
VIVA. Patrick Deville, 202 strony. Tłumaczenie: Jan Maria Kłoczowski. (Noir sur Blanc, 2018).
W mojej głowie wykiełkował taki dialog. Lew Trocki pytany przez Fridę Kahlo, odpowiada:
- Daleko jedziesz?
- Aż skończy się droga.
Oboje nie wiedzieli (bo tych słów - chyba - nie wypowiedzieli), że kres tej wędrówki jest tuż obok, że oprawcy Stalina przywędrują do Meksyku. Jednak zanim zabiją wroga Trockiego, dane jest mi - czytelnikowi - rozkoszować się podglądaniem tej dwójki, a także statystów i rywali. Rywali politycznych, miłosnych, malarskich oraz tych pozostających w cieniu.
- Ważnym pojęciem w psychologii podróżnej jest pragnienie, to ono istocie ludzkiej nadaje ruch i kierunek oraz - pobudza w niej lgnięcie ku czemuś. Pragnienie samo w sobie jest puste, to znaczy wskazuje tylko kierunek, lecz nie cel, cel bowiem zawsze pozostaje fantasmagoryczny i niejasny, im do niego bliżej, tym bardziej staje się enigmatyczny. W żaden sposób nie można takiego celu osiągnąć ani tym samym zaspokoić pragnienia. Pojęciem, które unaocznia ten proces dążenia, jest przyimek "ku". Ku-czemu."
(Bieguni, Olga Tokarczuk)
Ku - czemu podążają bohaterowie powieści Patricka Deville? Ku - czemu zmierza sam pisarz? Z jakim celem mamy tu do czynienia?
Na pewno (opisywani) "czerpią z życia pełnymi garściami". Czysty hedonizm. Zachłystują się (życiem) w sposób niekontrolowany. Przemierzają kilometry samotności, a wokół tłum. Podobnie jak ja-JarekHolden, mają widoczną wadę: - Wciąż myślą życzeniowo. Marzą. A fantazja dobrze wypada w literaturze, wspaniale na obrazach Fridy i jej męża Diego Rivery, ale fantazja w Meksyku, zwłaszcza w tamtych latach, prowadzi do zguby. Jest przyczynkiem do wydawania wyroków. Marzenia mają krótkie nogi. Marzenia można zlikwidować jednym słowem, strzałem, gestem, pchnięciem noża, zmrużeniem oczu, spotkaniem w ciemności z nieznajomym lub nieznajomą. Realność dobija fantazję. Tłamsi ją. Tak jest dzisiaj (u mnie). Tak jest na stronach VIVY.
Autor całą historię opisuje w spokoju, niepospiesznie. Wytrwanie relacjonuje każde spotkanie. Wiarygodnie przytacza odgłosy i nawoływania. Problem jest jeden - ten, o którym wspomniałem - Meksyk nie jest Ziemią Obiecaną. Brak miejsca na marzycielstwo.
O Trockim, o Fridzie - i całym anturażu - powstała nie jedna książka, zmontowano i ogłoszono światu - kilka filmów. Zatem, czym to praca Patricka Deville się różni? Czy zasługuje na osobne słowa pochwał lub krytyki?
Oddaję Bogu co boskie, a pisarzowi co dostrzegam za ujmujące i przekonywujące. A zatem: po pierwsze, to narracja; po drugie precyzja i staranność; po trzecie - dosłowność i po czwarte: "psychologia czasu".
Skupmy się - w kilku zdaniach - nad cząstką "psychologii czasu". Dotknęło mnie to pojęcia znienacka, jak dopada człowieka miłość lub jak utrąca świadomość zdrady. "Psychologia czasu", to nie tylko oddanie klimatu i wyobrażeń o Meksyku w latach trzydziestych poprzedniego wieku. Ta "psychologia" to pojęcie szersze, bo pomaga czytelnikowi ogarnąć całość zagadnienia, nawet jeżeli wcześniej nie miał pojęcia o istnieniu Fridy, czy Trockiego.
Sposób napisania tej powieści, to "piekło i niebo w kolorach". Olgierd Budrewicz w 1997 roku, w podobnym tonie relacjonował fenomen Rio de Janerio. W tle śmietniki i wille. Przepych skrajności. Natomiast doświadczony francuski autor - Patrick Deville udowadnia, że i jego powieść jest podróżą. Meksykańska wędrówka pełna obrazów. Łażenie, plątanie się po okolicznych górach i połaciach pustyni. Na plecach sztalugi, w dłoniach wyimaginowane płótna, pędzle i szpachle. Pragnienie normalności jest tak duże, że pisarz stara się złość i smutek bohaterów upchać w pamięci krajobrazu. W grafikach, rycinach, wielkoformatowych lichych fotografiach. Jakby nie patrzeć, to Ból Przeszłości.
"Stań tutaj przy oknie i uchyl zasłony,
W olśnieniu, widzeniu, na obcy spójrz
* * * *
"Kto mnie tutaj nakarmi, kiedy idę o chmurnym świcie
Z drobną monetą w kieszeni, na jedną kawę, nie więcej?
Uchodźca z państw urojonych, komu tu będę potrzebny?"
(z wierszy Czesława Miłosza; - cytuję za Józefem Olejniczakiem)
Olśnienie światem, ale i wszędobylski strach, gdy jest się uciekinierem, uchodźcą. Niemal codziennie, o poranku lub w nocy może dotknąć nas zdrada. Ból jest tym większy, że nigdy nie spodziewaliśmy się skali podłości i jego źródła. Ale z drugiej strony: nastrój jest taki, że Frida głównie malowała Cierpienie i Ból fizyczny. Te wiadomości z tłem historycznym połączył Patrick Deville. A zrobił To - na tyle umiejętnie, że VIVA wciąga, nie nudzi, ale... nie uśmierza bólu. Nie jest panaceum, jest jak relanium - uspakaja, ale zaledwie na chwilę, na krótki moment. Na oka mgnienie.
"Wszystko skończone, wyrok zapadł, kary nie będzie. Ani dla niej (książki), ani dla nas (bohaterów i czytelników).
Nota: 8/10