Romantyzm i pragmatyzm


Wielka Wojna Polaków 1914 - 1918. Andrzej Chwalba, 456 stron. Recenzenci naukowi: Tomasz Nałęcz i Marek Przeniosło. (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2018)

Czytałem tę książkę - bez mała - około miesiąca. Rzadko zdarza mi się tak odkładać, przekładać rozpoczętą lekturę. Dochodzę jednak do wniosku, że to była słuszna cierpliwość, zasadna nauczka - nauka.
Autor Andrzej Chwalba - jak pisze - prof. Tomasz Nałęcz - uczynił wiele, by książka była "przyswajalna". - Praca wręcz oszałamia erudycyjnością autora. 
Marek Przeniosło, drugi z recenzentów tej pracy, dodaje: Andrzej Chwalba z powodzeniem rysuje obraz Wielkiej Wojny Polaków, przybliżając czytelnikowi praktycznie wszystkie ważne wątki z tym zagadnieniem związane. 

Wydawnictwa PWN są cenione m. in. za to, że nie stają się uczestnikami doraźnej walki politycznej. Że nawet wtedy, jak w tym przypadku, gdy stanowią element debaty publicznej. Autor wiedząc o tym, ani przez moment nie "mruga" do czytelnika, nie zdradza swoich zapatrywań i sympatii. Przez co do bólu staje się wiarygodny, a jego książka stanowi rzetelny głos w dyskusji z okazji setnej rocznicy odzyskanie przez "Nas", przez Polskę - niepodległości.
Jak wiadomo - od pokoleń - rodzima dusza jest rozdarta między romantyzmem, a pragmatyzmem. Wciąż znajduje się ktoś, kto nawołuje, że jesteśmy "Chrystusem Narodów", że to właśnie my musieliśmy cierpieć, by potem podnieść się z kolan i przypomnieć Europie o swoim istnieniu, o swoim oddaniu w imię wolności i demokratycznego ustroju. Abstrahując od tego stanowiska , wiem, że polskie nastawienie do świata nigdy nie ulegnie zmianie. Znajdą się tacy, którzy za ojczyznę są w stanie oddać, to co mają najcenniejszego, czyli życie. Ale znajdą się także zdrajcy i kolaboranci. Czy to tylko polska przywara? Ależ skądże! Jednak dzisiaj nie zajmuję się opisywaniem lektury na temat innego kraju. Skupiam się na tym co przeczytałem, co widzę, co obserwuję i jak postrzegam niedaleką przyszłość.

Strona 269, drugi akapit rozdziału Niemiecko- austriackie Królestwo Polskie:
"W sumie podczas wojny intensywność uroczystości narodowych i patriotyczno-religijnych rosła, w miarę jak zbliżał się listopadowy finał 1918 r. Nie sposób precyzyjnie określić, w jakim stopniu wpłynęły na podniesienie uczuć narodowych, aczkolwiek trudno nie dostrzec, że nie mogły pozostawić tysięcy ludzi, którzy dotychczas nie czuli związku z polską kulturą i historią, obojętnymi lub indyferentnymi."

Przytoczone słowa dokładanie podkreślają zasadność słów, które wykorzystałem w tytule tego tekstu. Ileż razy w historii (tego) kraju, także najnowszej, patos - słuszny patos - odgrywał decydującą i zasadniczą rolę. Patriotyczny patos miał i ma wpływ na zachowania tłumów i jednostek. Gdy jest wykorzystywany w słusznej sprawie, to nie można odmówić racji tym, że się nim posługują. 
Pamiętam, gdy sam używałem słów wzniosłych i górnolotnych. A były mi niezbędne do szkolnego sporu. W kartuskim LO - przez długi czas prowadziłem zażartą dyskusję z kolegą klasy (IVb).
Stasiu dowodził, że gdyby nie postawa Józefa Piłsudskiego, to nigdy nie odzyskalibyśmy niepodległości. Byłem odmiennego zdania. Głównie dlatego, że miałem duży żal do marszałka za jego zachowanie , za jego postawę podczas Przewrotu Majowego. I wiem, że w tej debacie, moje utyskiwania były bez znaczenia, ale prowadzony przez niemal trzy lata spór - dowodził, że moje pokolenie interesowało się czymś więcej niż tylko "dzikim dojrzewaniem" w dyskotekach, popijając tanie ("patyki") wino. 

Praca (zresztą już nie pierwsza i zapewne nie ostatnia) Andrzeja Chwalby jest wyjątkowa także dlatego, że można ją czytać na wyrywki. Zrobiłem to z rozwagą, ale kilka wybranych rozdziałów i sekwencji, przeczytałem co najmniej dwukrotnie.(Nie zajmuje to zbyt dużo czasu, bo to zaledwie kilkanaście stron). Zrobiłem to nie dlatego, że pierwsze przyswajanie słów, nic nie dało. Raczej chodziło mi o pogłębienie i zgłębienie nabytej wiedzy, tak bym po takiej lekturze mógł, bez kompleksów, uczestniczyć w dyskusji o tamtych latach, o Polsce niepodległej i tej pod zaborami. A takie debaty obecnie są na porządku dziennym. I nie tylko w telewizyjnych studiach i salach wykładowych. Chęć i umiejętność rozmawiania o historii Ojczyzny uznaję za ogromną zaletę całej rzeszy Rodaków. 
Powracając do moich wyborów. Każdy z nas może dokonać swoich. Moje były takie (dlatego polecam te podrozdziały szczególnej uwadze): Strategia spalonej ziemi (od strony 209), Pogromy na Kresach (od 340), Wojenne menu (394), Aktywizacja kobiet (od 415).
Ktoś może mi zarzucić, że moja selekcja skupia się na ciekawostkach, a nie zajmuje się ogólnym tematem. Otóż nie. Gdyby nie te tzw. szczegóły i drobnostki, nie mielibyśmy całości. Każdy element i w tej książce, i w dochodzeniu do niepodległości był niezmiernie ważny. Warto o tym nie zapominać.

Uwaga zasadnicza; to nie jest wyłącznie książka dla amatorów historii, czy miłośników tamtej Polski. Ta książka, to precyzyjny przekrój postaw ludzkich i narodowych. Tę książkę można śmiało polecić także młodzieży. Bo systematyka i precyzja, z jaką jest napisana robi ogromne wrażenie, ale także daje pewność, że po jej przeczytaniu, czytelnik nie zapomni, nie roztrwoni nabytej, zdobytej wiedzy.
Nota: 10/10
Zdjęcia marszałka pochodzą z domeny publicznej - Wikpiedia.org.pl

popularne