Jej portret


Krótka wymiana ognia. Zyta Rudzka, 198 stron. (W. A. B. 2018)

Moje nachalne czytanie ma sporo plusów (o minusach za jakiś czas).
Nie wiem jak żyłem, gdy jak ignorant zafundowałem sobie czytelniczą pauzę, ale wiem jak żyję mi się teraz. Egzystencja poznawcza.
Zyta Rudzka, pisarka. Z noty biograficznej, ma sporo rzeczy dobrych i bardzo dobrych za sobą (życzę by i przed sobą) 
Jestem (staram się) szczery. Ona napisała sporo, nagród odebrała bez liku, a ja? Nie, nie chodzi o moje kompleksy. Nie tym razem. Ja po prostu NIC Zyty Rudzkiej wcześniej nie czytałem, nie słuchałem. Nawet nie spoglądałem w jej kierunku.
Teraz kolejne wyznanie. Lubię dobre zdjęcia. Gdy fotografia do mnie gada, to podejmuję rozmowę. Czuję się wciągnięty. Gdy spojrzałem na okładkę książki Krótka wymiana ognia, włączyłem czytnik i ebook zafundował mi coś czego zupełnie się nie spodziewałem. 

Często pisząc o książkach popełniam grzech ekshibicjonizmu. Psychiczny ekshibicjonizm boli. Jakbym styropianem rysował po szybie. - Przestań! - słyszę, ale nie robię tego. Uporczywie - tak jak kiedyś w-na blogu http://buszujacywzbozu.blogspot.com/ zdradzam mój stan ducha i moich ukrytych potworów, mojej małej zgnilizny. 
Staram się unikać tego procederu, usiłuję skupić się na treści przeczytanych książek, ale ja to ja. Nigdy już nie będę nim, onym, innym. Piszę co mnie swędzi w duszy i proces drapania Wam opisuję-zapisuję. 
Po co to tłumaczenie? Bo sprawa nie należy do delikatnych. Chociaż NIE, kwestia jest bardzo, a bardzo delikatna. Krucha jak szkło, jak cienki lód. 

Krótka wymiana ognia to portret kobiety. A w lustrze są też odbicia męża, córki, matki, przypadkowych poetów i prozaików, menadżerów kultury i innych przedziwnych patafianów. 
Nie tylko dlatego, że bohaterka jest poetką czyta się to bezwzględnie. Tu biega o coś innego. Gdy jest poezja, to delikatna jak skrzydła motyla, a pojawiająca się proza krucha, ale ostra jak skalpel. 
W tym obrazie-portrecie dostrzegamy przemijanie, wspominanie, napominanie. Bohaterka nie radzi sobie ze starzeniem? Chyba tak, ale nie godzi się też na powszechny pesymizm. Bo Roma jest charakterna, ma ujmujące poczucie humoru i ciągle frapuje czytelnika. Nie pozwala odetchnąć od siebie. Chce być śledzona i komplementowana.
Dlatego polubiłem takie zdania-zaklęcia jak: 
"Świat ma udawany orgazm",
"Chcę mi się wierszować",
"Nie mam cierpliwości do wierszy",
"Słowa jak odleżyny (...)",
"Warszawa jak ubojnia, zimna".
Sporo tego, a po więcej odsyłam do książki.
Dziwne to sformułowanie, ale jest coś takiego jak literatura kobieca. Zyta Rudzka na pewno reprezentuje ten "gatunek". Kobieca pisana przez kobiety, nie oznacza, że tylko dla kobiet, ale oczywiście o kobietach. 
Nie wiem kiedy znowu przyjdzie mi sięgnąć po takie pisanie. Wymaga ono od faceta-czytelnika specyficznej empatii mola książkowego (jestem mol-demol: od demolki...). Takich książek nie da się tylko czytać, trzeba się w nie wsłuchać.
Kiedy Roma orzeka, że "Kiedyś chciałam się zabić, ale tylko podarłam swoje wiersze", to ciarki przechodzą po plecach. Bo też tak miałem, bo poznałem kobietę, która tak miała, a teraz jeszcze Roma, którą wyczytałem z jej samobójstwem poezji. 
"Cały czas pamiętam, by nie pamiętać" o złych rzeczach, ale kiedy małe tragedie i wielkie dramaty rodzą się w dobrej literaturze, to dlaczego fundować sobie amnezję?
Warto wtedy pamiętać, by zapamiętać.
Nota: 8,5/10

Fotografia Zyty Rudzkiej - Radio KSIĄŻKI - Wyborcza.pl/gazeta.pl oraz mojego autorstwa Holden (C.)

popularne