Fotografie hipokryzji
Zapach suszy (Susza I). Tomasz Sekielski, 288 stron. (Od Deski do Deski, 2016)
Smak suszy (Susza II). Tomasz Sekielski, 232 strony. (Od Deski do Deski, 2017)
"I w ten sposób identyczne nosy nie czynią ludzi identycznymi."
Rodolphe Topffer, Essai de la physiognomie
To nie czas, ani miejsce bym sztucznie nadmuchiwał ten tekst i wymieniał liczne zasługi i nagrody Tomasza Sekielskiego.
Ale czy znany dziennikarz nie mógłby "po prostu przyglądać się życiu"? Nie. Sekielski popełniłby głupstwo, gdyby próbował się wymigać od pisania. Każdy, ale nie on.
Autor Zapachu suszy i Smaku suszy nie krzyczy z udawanym przerażeniem: "- Sam już nie wiem, czy jesteśmy w redakcji , czy na bazarze. Co za wstyd!".
Zaczynam od żurnalistów, bo sam ten zawód uprawiałem przez ponad dwadzieścia lat. I chociaż dziennikarze są tylko tłem powieści Sekielskiego, to ton w jakim opisuje środowisko bardzo mnie ucieszył.
Bo przerażająca jest władza mediów. I statyści-dziennikarze występujący na drugim planie prozy nie są karykaturą samych siebie. To lichy obraz. Obraz prawdziwy.
Ale - szybko wyjaśniam - w żadnym wypadku opisywany przeze mnie dyptyk nie stanowi o kondycji mediów w Polsce. To pejzaż książek Sekielskiego. Pejzaż i niezbędne tło przy takiej tematyce powieści.
Lubię, cenię pana Tomasza, ale chciałbym przestrzec, że tych kilkanaście zdań nie będzie stanowiło apoteozy autora. To ma być tekst (w miarę) krytyczny, ale postaram się ustrzec pretensjonalności.
Gdy czytałem pierwszą część Suszy poza zaskoczeniem formą i stylem, wpadłem wręcz w zachwyt nad tzw. przejściami. Otóż, autor każdy wątek, ale i rozdział tak sprytnie łączy, że literacko danie staje się pyszne. Celowość zamiaru to jedno, ale skuteczność to już oznaka dobrego rzemiosła.
Udanym zabiegiem jest też hasztagowanie wątków. Takie mamy czasy, że pomysł z pokazywaniem w niektórych serialach treści esemesów to już opatrzony trik, tu autor stawia krok dalej. Udany krok.
Przedstawiając hipokryzje środowisk władzy występuje tu nie tylko w roli obserwatora, ale - przy takim doświadczeniu - i znawcy, fachowca.
Poszatkowane, niczym w filmie, rozdziały, w których czas i miejsce akcji gubią się, by we właściwym punkcie się odnaleźć, dzięki Bogu (i autorowi) nie wprowadzają chaosu. Mają swój sens i rytm.
Tak jak przeczytałem pierwszą część z dużą dozą czytelniczej fascynacji, tak po kilku stronach drugiej części mina mi zrzedła. - Jakoś-takoś za dużo powtórzeń - orzekłem.
Tak, wiem: kto nie czytał jedynki, ten w dwójce musi mieć kawę na ławę.
Pogodzony po kilku stronach znowu wpadłem w popłoch.
W Zapachu suszy (prawie) pełną gębą political fiction, a w Smaku suszy nagle fakty powszechnie znane zaczęły wyłazić niczym zmory z polskich szaf z trupami i upiorami.
Po kilkugodzinnym absmaku przyszło opamiętanie. Stąd - wyjaśniam - cytat wprowadzający do mojego tekstu. Parafrazując i cytując ponownie: "Nie wszystko jest takie, jakim się nam wydaje."
Szybko rozgrzeszyłem Tomasza Sekielskiego za przywoływanie restauracji Sowa i przyjaciele czy prawdziwego z krwi i kości Romana Osicy.
Zabawa czytelnika z autorem zwykle bywa taka sama. Autor swoim torem, a czytelnik swoim. Autor uśmierca i ożywia, a czytelnik z takim wyborem się nie zgadza i protestuje. Weta zgłosić nie można, ale można i trzeba żyć nadzieją, że w kolejnej części będzie po myśli czytelnika.
Sam poddałem się tej igraszce. Mam swoich faworytów, faworyty i bohaterów do odstrzału. Z takim też nastawieniem nie pozostaje mi nic innego jak wypatrywać w 2018 roku Suszy III.
Nota:
Susza I - 8,5
Susza II - 8