Historia obłędu


Ostatnia wizyta. Jacek Ostrowski, 300 stron. (Od Deski Do Deski, 2017)

Redaktor Mirosław Jurgielewicz, to on opowiedział mi o tajemniczym porwaniu lekarki. O złym człowieku z Konina, który był powiązany z SB i może KGB. O patologii PRL-u. O konsekwencjach tego wydarzenia. I o tym - co zrobiło wówczas na mnie największe wrażenie -, że ten bandyta pracował dla "Gazety Poznańskiej". Mirek był szefem oddziału Gazety w Koninie, a ja naczelnym Poznańskiej. 
Po czasie o sprawie zapomniałem. Wcześniej popytałem starszych pracowników - co wiedzą o sprawie? Milczeli. Grzebanie w archiwum nie dało żadnych rezultatów.

Niedawno skończyłem czytać udaną książkę Wydawnictwa PWN, autorstwa Heleny Kowalik. Mowa o PeeReL zza krat (głośne sprawy sądowe z lat 1945 - 1989). Sprawa wraca. Dosyć szczegółowo poznajemy fakty. Prawda jest ohydna, ale też pokrętna. Autorka przywołuje akta ze sprawy i inne źródła, a jednak wątpliwości pozostają. Jest ich sporo. A chichot bandyty budzi odrazę i wstręt.
8 czerwca 1970, wtedy to się stało. Bandzior, który okazuje się Ukraińcem z puchnącą kartoteką ma jednak sporo koligacji partyjnych. Poza tym ciągnie się za nim fama, że to człowiek groźny i nieobliczalny.

Jacek Ostrowski w Ostatniej wizycie dokonuje wiwisekcji na faktach. Tnie ostro i dokładnie. Szczegółowo. Mieszanka literackiej fikcji i faktów z akt sądowych to dobre danie. Więcej niż strawne.
Drażnią mnie wprawdzie niedociągnięcia stylistyczne. Ale to raczej wynik mojego czepialstwa, niż prawdziwych redaktorskich błędów.

"Sumienie - zaśmiał się. - Co to jest sumienie?"
To książkowa wypowiedź Zbigniewa Pielacha, opisywanego "bohatera". To jedno zdanie jest doskonałą charakterystyką tego człowieka. Całej tej zbrodniczej historii.
Oficjalnie do dzisiaj sprawa porwania byłej żołnierki AK, lekarki z Płocka jest niewyjaśniona. Wszyscy gubili i gubią się w domysłach. Ale nie mogło być inaczej, skoro Pielach był tak mocno umocowany w komunistycznej Polsce.
Człowiek z długami, który co chwilę chwyta się nieudanych biznesów. Brak pieniędzy uwalnia lawinę występków, wykroczeń i kolejnych zbrodni. Szantaż, zastraszanie, pobicia, donosy. Litania złego człowieka.
Czy on mógł być inny? 

"Wyrastał w tej atmosferze, ponoć matka karmiła go piersią, kiedy szła w pochodzie. Dla Zbigniewa pochód pierwszomajowy był tradycją, a tradycja to rzecz święta."

Kwiatek do kożucha. W tej mrocznej opowieści, są frazy, które wzbudzają uśmiech, ale nie czynię z tego zarzutu. Takie pisanie dodaje całości literacki blask. 

"Pielach cieszył się, że znowu pada.  Deszcz pomoże zatrzeć ślady. Hanka pomyślała, że to znak boski, że to Bóg płacze na losem Krzemińskiej."
Czytając tę książkę z pewnością podniesie się Wam ciśnienie, bo To mocna rzecz o ciemnej stronie PRL-u.
Nota: 7,5/10

Zdjęcie obok okładki Wydawnictwa Od Deski Do Deski - z portalu kulturawzasiegu.pl 

popularne