Odwrócenie


Czarna. Wojciech Kuczok, 240 stron (Od deski do deski, 2017) 

Irytuje mnie ostatnio Kuczok. Różnić się pięknie nie potrafi, nie stroni zatem od głupoty, taniego blichtru, przyodziewając sutannę antykatola. Jego kilka felietonów, gdzie np. przeszkadza mu znak krzyża przed skokiem na Krokwi czy innym mamucie, uznaję zatem za wygłup. I wkurza mnie to bardzo, ALE...
Ale! No właśnie, ale. Kuczok ma niebywały talent. Nie tylko posługiwania się słowem i obrazem. Ma talent dobrego psychologa. Jeżeli nawet domorosły psycholog, to przekonywujący i wykorzystujący ten dar w swoim pisaniu.
Może jego siłą jest drugie oblicze pisarza, czyli speleologia. Łażenie po jaskiniach zapewne uczy cierpliwości, pokory. Zdaje się także, że dodaje siły.
A cierpliwość, a pokora i wreszcie siła są mocnymi stronami Czarnej. Sprawa trudna, mocna do opisania. Niby o miłości ze śmiercią w finale, ale jak się do tego zabrać, by tego nie spieprzyć, nie spłycić? Kuczok od pierwszych zdań jest pewien tego co chce napisać. A przede wszystkim jak chce to zrobić. Nawet przez monet nie zadaje głupich, szczeniackich pytań. Stawia trafne, miażdżące odpowiedzi.  Także wtedy, gdy dotyczą spraw błahych, bo wie, że całość musi trzymać się kupy, że to zbyt poważny temat, by chociaż przez momnet pozwolić sobie na wahanie, na wątpliwości. Owszem, jego bohaterowie są pełni sprzeczności, stawiają wykluczające się pytania. Taka ich rola. Ale autor nie może brodzić w tym samym nurcie, musi obserwować rzekę. Gdyby do niej wszedł, utopiłby się. 
Czarna to brutalna lektura. 
Ale czy życie takie właśnie nie jest? Bo przecież ta książka nie jest wytworem wyobraźni, nie jest fikcją. To tak czy inaczej zdarzyło się (niestety) naprawdę. 
Nota: 8,5/10 

Fot: Wyborcza.pl 

popularne