Gadanie z poetą


Sklepy cynamonowe. Bruno Schulz, 256 stron (pierwsze wydanie 1933, Towarzystwo Wydawnicze Rój; Wydawnictwo MG 2013, wydanie z grafikami Autora)

Zaraz, zaraz. Coś tam napiszę, skrobnę i podobnie jak Jerzy Pilch (o nim jeszcze później), uważam przeto, że piłka nożna jest wartościowym treningiem mózgu. Że piłkę trzeba oglądać, nie trzeba jej kopać. 
Piszę o tym, bo zasiądę zaraz przed telewizorem. Tak właśnie brutalnie bezczeszczę działalność Schulza. A potem wracam, Będę.
(...)
A po co mi w ogóle Schulz? Nie ma to już dobrych pisarzy w Polsce, czy u sąsiadów za miedzą? Pewnie, że są, ale skoro wróciłem do Kafki, to i do jego kolegi powrót zaplanowałem. 
Autora Sklepów można nienawidzić, albo kochać. Stany pośrednie są udawaniem, stanowią alibi dla intelektualnych manekinów. 
Oczywiście, że zaliczam się do kochanków Schulza. Wynika to z prostego równania, skoro kocham poezję, sam popełniałem poezję, to dlaczego nie gadać z poetą. Bo czy trudno sobie wyobrazić, że Sklepy cynamonowe można zapisać trzynastozgłoskowcem. Nie próbowałem, ale fantazja jest od tego, by nie wykluczać takiej wolty.
Schulz pisze jak poeta, maluje jak poeta, żył jak poeta. Czego więcej trzeba, by odkrywać przed młodzieżą taki oto świat: - Czytaj Schulza, młody człowieku. Z nim dostrzeżesz piękno nawet w pokrzywie lub źdźble trawy. To jak pisze Schulz, jak się zachwyca każdym gównem tego świata nie da się porównać do nikogo i niczego. Bo Schulz nawet jak czegoś nie znosi, to i tak się zachwyca. Tak może i potrafi tylko poeta. Pan Poeta Bruno Schulz.
Schulz, gdy piszę o swoim ojcu, o swoim sTwórcy, to powiem tak: - chciałbym mieć takiego wariata za ojca, brata, wuja, dziada. Takiego mężczyzny zawsze brakowało w moim dorastaniu, trwaniu. To główna zaleta Sklepów, to moja słabość do Sklepów.
Ale dość o moich kompleksach i słabościach. Czas na wejście na boisko Jerzego Pilcha:
(...) "Sławne pierwsze zdanie Sklepów ma balans nie lada. „W lipcu ojciec mój wyjeżdżał do wód i zostawiał mnie z matką i starszym bratem na pastwę białych od żaru i oszałamiających dni letnich”. Czytając wedle metodologii Wisławy Szymborskiej (Jakie ogary? Dlaczego poszły? Czyj las?), łatwo zauważyć, że biblijna i melodyjna ta fraza wiadomości i konkretów podaje bez liku: kto, kiedy, gdzie, w jakim celu wyjechał, kto został praktycznie co słowo konkret, dopiero na sam koniec płomienie, oszołomienie i żar akurat tyle upalnej aury, by była, ale nie przygniatała."
I jeszcze TO: 
(...)"W ogóle Sklepy wyrazistsze i mniej nużące od Sanatorium. Sklepy takie jak ich pierwsze zdanie Sanatorium jest takie jak jego pierwsze zdanie".
(Cytaty pochodzą z opisywanych na blogu Dzienników Jerzego Pilcha (2010-2012, wydanych przez wydawnictwo Wielka Litera w 2012).
To by było na tyle drodzy czytelnicy, poeci, prozaicy, teatromani. Schulza trzeba miłować, bez tego uczucia trudno bawić się w...czytelnika, pisarza, reżysera, widza. 
Trudno być poetą. 
Nota: 9,5/10

popularne