Zdjęcia z Yeti



Nagliki/Katalog win – Jolanta Nawrot, 78/76 stron (Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2019)

Efemeryda, edytorski żart? Jedna dobrze sklejona książka, w której tak naprawdę mieszczą się dwie. Wystarczy ją odpowiednio obrócić. Z jednej strony mamy tom „Nagliki”, z drugiej „Katalog win”. Tomy, które żyją w poetyckiej symbiozie, a jednak są osobne, wyraźne, niemal mistrzowskie.

Doktorantka w Instytucie Filologii Polskiej UAM była mi do tej pory znana cząstkowo. Przypadkowo znajdowałem jej debiutanckie wiersze tu i ówdzie, ale gdy zobaczyłem premierowy zbiór, zapragnąłem go mieć. I dobrze się stało, oj dobrze, że do mnie trafił.
Tej poezji jednak z pewnością nie można porównać do efemerydy, bo wiersze Jolanty Nawrot nie są jednorazowego użytku. W odbiorcy zostają na długo. Można się nimi bawić i rozkoszować.
Są zabawne, ale i poważne. Oniryczne i realne. Mroczne i jasne jak papier. Dojrzałe, ale i uciekające w świat dzieciństwa. Bo kimże jest Yeti, kimże jest ten stwór i co robi w tym wierszach?

Yeti i dziewczyna robią sobie wspólne zdjęcie
z krzyża. Latem – gdy miasto jest jednym wielkim
remontem i ucieka z niego kto może: nad morze,
by opalać się razem z innymi wyrzuconymi na brzeg
sardynkami lub w góry, by wspiąć się na szczyt
kolejki na Kasprowy Wierch. Yeti i dziewczyna
(„Yeti, dziewczyna i miasto”, Jolanta Nawrot)

Ale Yeti nie jest przypadkiem, nie ma krótkiego terminu ważności. Łazi i panoszy się w tej poezji. Gdy wydaje się, że się schował, uciekł, został przepędzony, to ujawnia się znowu. Jest dobrym towarzyszem obu tomów. I chyba on najlepiej pojmuje, czym są Nagliki.
Neologizm? Senny bohater? Zawadiacki podmiot liryczny? Mężczyzna o takowym nazwisku – Naglik?
Nie, Naglików jest więcej. Zdaje się, że nie są męskie, nie są żeńskie, nie są nijakie. Są poetyckie. A to rodzaj najważniejszy. To literacki gatunek, stwór. To Naglik; Nagliki najlepiej rozumieją relacje męsko-damskie. Starają się też odnaleźć we współczesnym świecie pełnym blokad i zakazów. Nagliki czynią te wiersze wolnymi.
Naglik – metaforą czego może być jeszcze? Czy to alter ego poetki? A może moje poszukiwania nie mają najmniejszego sensu? Bo lepiej Naglikom nie przyprawiać gęby, nie etykietować ich.

nigdy nie czuły się tak bezpiecznie.
Pewnie wcale byś ich nie zauważył,
gdyby znajomi nie przestali cię poznawać
głębiej, wydobywać z coraz szczelniejszej sieci
zmarszczek. Nagliki są często brane z daleka
za motyle, łapane w spojrzeniu, w błysku.
Bronią domostw przed zbyt wolnym rozkładem
dnia, zderzają ze sobą atomy, wywołują
uśmiechy z ust. Coś dzieje się przez całe lata, wieki
i nagle staje w miejscu, wryte w pamięć.
Sprawdź, czy tego nie szukasz, zanim Nagliki
znajdą cię przed zobaczonym obrazem,
usłyszanym wierszem, wytartym kurzem. Reszta
należy do nich i wykorzystują ją do dna,
zjadając jak erratę. Wypiją cały twój spiryt,
zostawiając suchą skórkę. Sprawdź,
czy podobne przystanki są w rzeczywistości
takie same, bez ciebie wczorajszego.
(„Nagliki”, Jolanta Nawrot)
Czy czytając zacytowany wiersz, już wszystko wiecie, rozumiecie? To motyle, ćmy zadomowione w słowach?! Nierozpoznane wprost, ale wyraźne literacko.
Czyli cukierkowo, po kobiecemu? Plątania słodkich esów-floresów? Nie! Poetka nie jest delikatnym kwiatem paproci, który jednej nocy zakwita, by o świcie natychmiast zwiędnąć. W tej poezji nie ma tymczasowości i przesadnie płaczliwych utworów. Kiedy trzeba i należy „zakurwić”, to „kurwy” i inne wulgaryzmy występują bardzo często.

Nie rozwiązałem zagadki Naglików. I nie czuję się z tym źle. Ale odkryłem, że Yeti wędruje także w drugim tomie. „Katalog win” jest doskonałym uzupełnieniem „Naglików”. Zdaje się, że jedne wiersze bez drugich nie mogłyby istnieć. Co więcej, całość jest pewnego rodzaju kontynuacją wcześniejszych prób literackich Jolanty Nawrot. Bowiem w 2015 roku w tej samej oficynie autorka opublikowała swoją debiutancką książkę z wierszami: Płonące główki, stygnące stópki”.

Zanim zacznę się rozpływać nad tą poezją jeszcze mocniej i szukać odpowiednich fragmentów do zacytowania, chciałbym zwrócić uwagę na tytuł tomu: „Katalog win”. Pyszna gra słów, bo interpretacji jest co najmniej kilka. Poczucie winy – czy to ono tutaj góruje, czy o stanie ducha są te wiersze? A może to spis markowych trunków? Nie ma wprawdzie ilustracji, ale może autorka smakuje w wytrawnych napojach, na przykład z Alzacji? A jeśli nie chodzi tutaj ani o napój, ani o poczucie winy, to może sprawie należy się przyjrzeć w translatorski sposób. Bo „win” to po angielsku wygrać, zdobyć, pozyskać, ująć, zaskarbić.
No cóż. Na pewno poetka wygrała i zaskarbiła sobie moją sympatię. Jej tom pokreśliłem ołówkiem mocno i wyraźnie. Na marginesach i na przyklejonych fiszkach.
W tych wierszach aż kipi od fraz wybornych i wykwintnych. Bywają zabawne, poruszające i szczerze ujmujące. Dają się prędko zapamiętać.
Na uwagę zasługuje też fakt, że autorka z lirycznym przymrużeniem oka patrzy na to, co dzieje się tu i teraz. Nawet jeśli za rękę prowadzą ją Yeti z Naglikami, to nie jest oderwana od rzeczywistości tak bardzo jak na przykład politycy.

dla W.W.
Jest taki kraj – lepszy od tych, które do tej pory wymyślono.
Jest taki kraj, gdzie akcje charytatywne nie utrzymują przy życiu
chorych, biednych i samotnych, gdzie władza ma poczucie humoru
i zdrowy rozsądek, gdzie nie wycina się najstarszych lasów
z samoregulującymi się ekosystemami. „Jest taki kraj,
jest taki kraj” – powtarzają w tym kraju dzieci na lekcjach historii.
„Jest taki kraj” – szepczą emeryci w kolejce po zdrowie i życie.
„Jest taki kraj” – mówią między sobą ciężarne kobiety, wierzący
i niewierzący, homoseksualiści, imigranci, internauci, kibice, bociany.
Jest taki kraj – lepszy od tych, których jeszcze nie wymyślono.
To San Escobar.
(„Tymczasem”, Jolanta Nawrot)


Z książką Jolanty Nawrot jest tak, że jej przeczytanie nie oznacza końca przygody. Nie można tego tomu włożyć między bajki i przykryć kurzem. To jest poetycka opowieść, do której chce się wracać. Chce się w niej uczestniczyć.
Czy poezja może mieć seksapil? Okazuje się, że i owszem. Bo jak przejść obojętnie obok czegoś, od czego swędzi dusza? Czegoś, co mocno i wyraźnie z tobą gada?
Czytanie tych wierszy to „zawadiacka” przygoda. „Nie wypada nie wiedzieć tego w towarzystwie wiedzących”, że to bardzo dobra poezja.
Nota: 9/10


popularne