Gdzie się podział człowiek?



Człowiek z kowadłem – Dariusz Muszer, 214 stron (Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze 2019)

Mam tyle do przeczytania, do przyswojenia. Coraz mniej sypiam. Jakbym gonił własny cień. Nie powinienem się spieszyć, zwłaszcza gdy trafiam na tak wyjątkowy zestaw opowiadań – „Człowiek z kowadłem” Dariusza Muszera. Dlatego czytałem tę książkę powoli, z przerwami.
Ale pewnie nie zabrałbym się „teraz” za jej czytanie, gdybym nie zerknął na okładkę z blurbem. A tam słowa Łukasza Suskiewicza, autora nowel, które cenię.
Suskiewicz już w pierwszym zdaniu konkretyzuje, z czym mamy do czynienia: Dariusz Muszer poszukuje przyczyn kryzysu europejskiej tożsamości.
Czy – po przeczytaniu książki – zgadzam się z taką diagnozą? Tak i nie. Bo „Człowiek z kowadłem” to zbiór opowiadań, który nie tylko stawia pytania, ale również udziela otwartych odpowiedzi. Interpretacja diagnoz stawianych przez Muszera należy wyłączenie do nas, czytelników.

Zaprzyjaźnilibyście się z Herbertem, takim raczej okrutnikiem, a nie poetą zbawcą dusz? Może warto spróbować wybrać się z nim na piwo, chwycić się takiej przyjaźni? A jak nie, to może warto wybrać się w przestworza z Tadeuszem Różewiczem? Bo jak pisze autor – „droga jest najważniejsza”.
Coś, co w pewnym momencie wydaje się literackim trikiem, mruganiem do czytelnika, po chwili okazuje się poważną literaturą, która na przykładzie losów swoich bohaterów prezentuje, jak bardzo się zagubiliśmy. Czasami zdaje się nam, że to tylko sny, że realność nie może być tak kiepska, a jednak. Wtedy ucieczka w głąb siebie wydaje się jedynym wyjściem, ale też może powodować rozdwojenie jaźni. Co jest, a czego nie ma? Gdzie jest miejsce dla nas, gdzie nas jeszcze chcą? Czy Mikołaj przychodzi do muzułmańskich dzieci?
Muszer z gracją opisuje złe czyny współczesnego społeczeństwa z uwzględnieniem losów jednostki.
Podczas czytania przypomniałem sobie bardzo stary żart rysunkowy Zbigniewa Jujki. Kolejka, która jest ustawiona w kole, jakby zjadała własny ogon, jakby wciąż każdy chciał dostawać, kupować, wydawać, mieć. Żeby się różnić, wystarczy wyjść z tego zwariowanego kręgu, ale nikt nie decyduje się na taki krok. Zatem każdy walczy z każdym, nie ma tu nici porozumienia, jest wyobcowanie, samotność, złość, wrogość, udawana nonszalancja.
Opisuję stan rzeczy w sposób bezpośredni, ale Dariusz Muszer robi to delikatniej, czuć oddech słów poety w tej prozie. Jest bardzo wiele fraz, które mogłyby być zaczątkiem lub puentą dobrego wiersza.

Nie ma w tym zestawie momentów zawahania.
Autor czasami potrzebuje jako klucza wątku kryminalnego, ale tylko dlatego, że wtedy wyraźniej widać, jak bardzo człowiek potrafi być samotny, jak mocno potrafi pogrążyć samego siebie w imię szczęścia i miłości.
Najsilniej uwiodły mnie dwa opowiadania: tytułowe „Człowiek z kowadłem” i „Tylko woda pamięta”.
Mamy w nich mężczyzn uwięzionych pośród demonów przeszłości i teraźniejszości. Nikt nie jest bowiem wolny. Nie tylko system nas zniewala, robimy to sobie sami. Bo gdy nie mamy pracy, jesteśmy gotowi zrobić wszystko, by mieć pieniądze, nawet jeśli oznacza to złamanie prawa. A kiedy powodzi nam się zawodowo, to potykamy się o niepokorną miłość, o władcze, niewolnicze „naduczucie” matki.
Życie należy do przykrych dyscyplin. Nie ma sytuacji zero-jedynkowych. Zawsze jest jakieś „ale” i to ono powoduje lawinę sytuacji niewygodnych, uwierających, zbędnych.
Na swój sposób każdy z nas jest niepełnosprawny. Fizycznie, umysłowo, uczuciowo, materialnie, intelektualnie. Nie ma lepszych i gorszych – właśnie to stara się nam opowiedzieć Dariusz Muszer. To nie oznacza, że wszyscy jesteśmy nieszczęśliwi, ale że jesteśmy – w obecnym świecie – zagubieni. Nie ma miejsca na indywidualne radości, te są zarezerwowane dla grup. Sami do tego doprowadzamy, bo każdy nasz krok udostępniamy, publikujemy na Facebooku, Instagramie, Snapie.
A może przesadzam, może Muszer tylko kpi, zwłaszcza gdy Różewicz pojawia się w futurystycznym opowiadaniu, a Herbert jest draniem, który naciąga kumpla na piwo?
Może to tylko lewicowe pisanie, w którym brakuje zrozumienia dla liberalnej polityki UE?
Nie wiem na pewno, więc na koniec posłużę się cytatem z jednego z opowiadań:

Wyssać krew i kopnąć w tyłek, takie są ich prawa. Nasi politycy zrujnowali cały kraj, a teraz sprzedają go kawałek po kawałku. Ci z Unii Europejskiej zrobią z nas swoich niewolników i ukatrupią, na naszych kościach zbudują wirtualny świat, w którym nie będzie ludzi, tylko te przeklęte supermarkety.

Czy nie przypomina Wam to czegoś? Rzeczywistości? „Głowa do góry, nie będzie tak źle”.
Nota: 8/10


popularne