Kino moralnego niepokoju


Ferma ciał. Jarosław Maślanek, 134 strony. (Wydawnictwo Forma, 2015) 

" (...)4

Stoi kolejka po sobotnie gazety
nie za rano nie za późno - 
jeszcze się po śnie przeciąga 
zbiorowe ciało osiedla, 
a już rozkosznie drętwieje 
przed dotknięciem końca świata, 
ostatnich wiadomości."

  • Cztery nowele, Piotr Matywiecki Zdarte okładki, Biuro Literackie - Wrocław 2009 
Często zarzucam sobie, wyrzucam z siebie strumienie niezadowolenia i gniewu. Wściekłość przed lustrem. Mam żal o zły dobór czasu. Klnę i drę się, że nie zrobiłem "tego-tamtego" wcześniej, we właściwym momencie. Ten skowyt jest słyszalny. Sandra też syczy i wygłusza mnie swoim rozsądkiem: "Ważne, że to w ogóle zrobiłeś". 
Piszę znowu "ja" - "o sobie", bo moje rozrośnięte EGO cierpi. Mam żal do siebie i świata, że Ferma ciał trafiła do mnie dopiero teraz, trzy lata od premiery. Bo książka ta, to znakomita literatura piękna. To literacki zapis EKG ludzkiego nieradzenia sobie z "darem życia". 

(Ostatnio, też dawno po premierze, przeczytałem Miłość Ignacego Karpowicza. Książka słaba, zła. Zamierzony grafomański burdel mnie nie przekonał wcale, w ogóle. Pisanina podobała się niektórym, bo wiadomo... Karpowicz. Bzdura! Ferma ciał mogłaby spokojnie być promowana pod tytułem MIŁOŚĆ. To jest - jest powieść o uwielbieniu, zatraceniu. Kurwa, o miłości jest.) 

Blurb z ostatniej strony, podpisany przez przez Macieja Roberta, nawiązuje do celuloidowej  przypowieści. Autor głosi: "Świetna rzecz, bardzo filmowa". Zaraz potem przywołuje i powołuje się na wizje Romana Polańskiego. Nie dyskutuję. Widzę to po prostu to inaczej. Ferma ciał, to nie jest scenariusz. To wyśmienity scenopis. Gotowiec. 

(Gdyby Kieślowski żył, to wiedziałby kogo wykorzystać intelektualnie. Jarosław Maślanek, tak tylko on (!). Pieprzone, zmanierowane kino moralnego niepokoju w odświeżonej, czystej formie. "Amator" ze scenariuszem i w reżyserii mistrza K.K. Z doskonałą kreacją Jerzego Stuhra i jego wkładem w dialogi. Gdy "przeżywałem" Fermę ciał, to miałem kadry przed sobą, ten sam sposób narracji. Ten sam punkt obserwacyjny. Tu i tam, zaczątki Dekalogu.

II piętro - Monolog z trupem w tle. 
Jeden z najlepszych tekstów o miłości jaki mnie trafił jak obuch siekiery. Jarosławie, imienniku - płakałem. Jarosławie, pisarzu - gdy rankiem piłem kawę (jedną, drugą, trzecią) wciąż nie mogłem się uwolnić od obrazów tej rozmowy, tego monologu. Potem i ja gadałem z martwym ciałem Bożeny, matki mojej. 

(Z tej prozy "wyrastają skrzydła" (David Vann, Legenda o samobójstwie). Z tej prozy zostają zgliszcza. "A jeżeli sprawy nie ułożą się tak, jak ociec twierdził, że się ułożą? Co wtedy? (znowu za Vannem). 

Poprosiłem Cię mój Drogi Pisarzu, autorze, byś nadesłał mi swoje książki. Tak się stało. "Góra miłości" stoi na półce. "Ferma ciał" siedzi we mnie. 

Głowiłem się, by określić, dookreślić formułkami to pisanie. Wpadło - wypadło - dopadło mi;mnie z (tyłu) głowy: nouveau roman (nowa powieść). Rzecz sformułowana i nazwana przed laty, ale dawno nie trafiłem, natrafiłem na tak bezwzględne wypełnienie tej literackiej pieczęci. 

" (...)3 
Mężczyzna wcisnął się między podwójne ogrodzenie.
Przyparty plecami do siatki drucianej a brzuchem do żywopłotu, 
sekatorem obcina gałązki.

Tu blisko starzec brodzi w zielskach,
szuka niedopałka. Zapala, smakuje.
Kładzie się z ręką pod policzkiem, słońce go usypia."
  • Cztery nowele, Piotr Matywiecki Zdarte okładki, Biuro Literackie - Wrocław 2009 
W oparach pary, dymu, wilgoci ścian i policzków, kropli krwi. W wy-obco-waniu, w wy-klucze-niu. 
Forma dzisiejszej recenzji jest inna. Z rozmysłem - w bałaganie życia - zabawiłem się kompozycją, bo co jak co - z taką prozą trzeba obchodzić się inaczej. Zasługuje (po stokroć) na narkotyczne esy-floresy. Zasługuje, by nazwać ją niezrównaną i mądrą.
A "w domach z betonu nie ma wolnej miłości". 

Nota:10/10 

Obok okładki, gdzie i zdjęcie jest pisarza, moja fota - Jarek Holden (C). 

popularne