Złe języki
Agata.
Denisa Fulmeková. Przełożyła: Olga
Stawińska. Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2022. Seria „Słowackie
Klimaty”. 168 stron
Premiera! Ale
to nie jest właściwy news. Tym dosadnym jest to, że Wydawnictwo Książkowe
Klimaty wydrukowało książkę, którą można interpretować do woli. W tych
poszukiwaniach i rozważaniach zawsze znajdziemy jednak smutek, ból i złość.
Prosta forma literackiego przekazu o skazaniu niewinnej kobiety za domniemane
czary to alegoria na obłudę, fałsz, na niesprawiedliwość.
To wreszcie symboliczna przypowieść o samotności i odrzuceniu. W tym tekście
można znaleźć tak wiele, że aż dziw bierze, że przy użyciu tak niewielu słów
można opisać rasizm, uprzedzenia, homofobię, antysemityzm. Bo wszystkie te
fatalne postawy mają to samo podłoże; ludzką zawiść i głupotę.
Parabolą jest przeniesienie historii do 1624 roku. To samo dzieje się tu i
teraz. Może nasze złe cechy są obecnie lepiej opakowane. Nie palimy czarownic
na stosach. Robimy znacznie coś gorszego. Zatracamy człowieczeństwo na rzecz
konsumpcjonizmu, wygody i tzw. świętego spokoju.
„Agata” Denisy Fulmekovej, w przekładzie Olgi Stawińskiej, to
lektura dla każdego. Jedni potraktują książkę jako bajkę dla dorosłych, inni –
i mam nadzieję, że tych będzie więcej – jako aforyzm dzisiejszej Polski,
obecnej Europy. Obecnego zidiocenia.
Trochę mnie zmierził wpis Urszuli Honek. W blubrze
z patosem godnym lepszej sprawy głosi prawdy objawione. Tak myślałem w trakcie
czytania. A potem przyszła... zgoda. Chociaż nadal uważam, że nie jest to tylko
i wyłącznie „przemocy wobec kobiet”. Bo kontekst jest szerszy. Kobieta jest tu
figurą literacką. Ten sam ból, ta sama krzywda spotyka mężczyzn, dzieci obojga
płci. Motyw „KOBIETY” jest stałym elementem niemal każdej książki.
Macierzyństwo, miłość, rodzina – to standard pisarstwa. Kochanka, żona i matka
– to banał tworzenia. W tej powieści Agata reprezentuje nas wszystkich, których
uwiera społeczny ostracyzm, których zniewala idiotyzm polityków, hierarchów
kościelnych i tzw. celebrytów.
Historia Agaty nie jest czystą fikcją. Jak zaznacza pisarka; kobieta, która
była pierwowzorem głównej bohaterki, żyła naprawdę i 24 maja 1602 została
spalona na stosie w centrum Bratysławy.
Według wujka Google, który powołuje się
na badania prof. Wacława Uruszczaka, dowodzi, że w Polsce dokonano około 15
tysięcy egzekucji na „czarownicach”. Zdaniem Małgorzaty Pilaszek w Koronie w latach 1501 – 1794
przeprowadzono co najmniej 867 procesów „o czary”.
Stosy płonęły w całej katolickiej Europie. Prym wiedli Niemcy, Francuzi. Dla
ciekawskich tego paskudnego procederu napisano wiele opracowań, prac naukowych
i zwykłych czytadeł. Zaczęło się od tego, że papież Innocenty VIII wydał bulę „Pragnąc najgoręcej” (sic!)
potępiającą czary...Machina zła ruszyła.
Czary czarami, ale na podobnych zasadach zidiocenia od wieków już dokonywano
pogromów na Żydach. Czarownice wreszcie skończono palić. Semitów NIE.
Szykany w imię Boga, przeciw bogu to podwaliny naszego współczesnego świata.
Zawsze znajdzie się ktoś INNY. Żyd, gej, czarownica, lesbijka, transwestyta,
„czarny”, „żółty”. Powodem ZŁA nie jest system, on często jest rozpisany
wspaniałymi głoskami. Zasady są chwalebne, ale ludzie to „diabły”. Knują,
spiskują, zazdroszczą, szydzą, zmyślają, rozmyślają i wymyślają. Koncepcja
„Innego”, który nas wyswobodzi i „przytuli” nie przekonuje większości.
Koncepcja, że „Inny” to wróg, to jest dopiero COŚ!
Złe języki – dwóch zawistnych kobiet –
powodują, że eskalacja zła w powieści Denisy Fulmekovej,
nabiera tempa. Ale ważny jest też pejzaż
wokół. To, co z zewnątrz i to, co do wewnątrz.
Mamy opis społeczeństwa, mamy rozpis
stroskanej i umęczonej Agaty. Niezły, niestety, grunt dla zła. Dla okropności.
Dykcja tej opowieści jest wyraźna. Autorka nie używa półśrodków. Relacjonuje
wprost i nie pozwala na domysły. Jest – co zauważa Uruszla Honek
– kronikarska pryncypialność.
Gdy czytałem „Agatę” w otchłaniach
czytelniczych przygód, przypomniałem sobie „Bez rodziny” Hectora Malota.
Opowieść o chłopcu, który wędruje w poszukiwaniu prawdziwych rodziców. Niby
dalekie to porównanie, ale wspominam o tej książce dlatego, że powszechny jej obiór
był taki, że to historia dla najmłodszych. A nie taki był zamysł autora. Denisa Fulmeková
też (tak naprawdę) nie opisuje koszmaru
jednej kobiety. Nie zajmuje się przeszłymi zabobonami. Jej książka jest czymś
więcej. Jest gorzkim moralitetem, w którym odwołanie historyczne, rysuje obecny
kształt świata.
Agata jest symbolem. Jest kobietą, którą mijamy codziennie na ulicy, która cierpi
razy od partnera, od sąsiadów. Agata „jest” żydówką, jest lesbijką, jest
samotna i niezrozumiana. Jest napiętnowana. Opluwana, wyszydzona, pomawiana.
To nie jest sen. To dokument udający czarną bajkę.
Dzisiaj słowa „czarownica – wiedźma” nabrały innego znaczenia. W literaturze, w
życiu codziennym, w filmie, w malarstwie. Ale
„czarownica” w Agacie, to zobrazowanie ludzkiej podłości i gnuśności.
W ubiegłym roku czytałem niezły tekst w
„Przekroju” – „Krótka historia czarownic”. Jest w nim mowa o inkwizycji, o
eliminacji zła. Jest też o tym, że nadejście renesansu wcale nie ukróciło
idiotyzmów średniowiecza. Że zabijanie niewinnych nadal było zgodne z prawem i
przyjętymi normami. Ten tekst jest pewnego rodzaju „dowodem w sprawie”. Otóż
wiek XX i XXI też nie jest li tylko hegemonią nowoczesności i wolności. Zewsząd
dotyka nas zło. Mamy wojnę, zidiociałych polityków, politruków w mediach,
pseudonaukowych agitatorów. Mamy regres autonomii, praworządności,
niezależności i niezawisłości.
Pierwsze skrzypce grają populiści. Na wszystkich frontach rządzi głupota.
Czas się zatrzymać. Czas pomyśleć. Czas zrozumieć. Zwłaszcza TERAZ. Zwłaszcza
TU.
Nieskrępowanie, z którym Denisa Fulmeková opowiada historię Agaty, uwodzi
czytelnika. Jednak ważniejsze jest, do jakich wniosków dojdziemy po tej
lekturze. Czy uznamy, że to tylko ”kolejna
przeczytana książka”, czy jednak
historia, która nie przeminęła, która zatoczyła koło i czas otrzeźwieć? Czas
nabrać empatii.
8/10
Foto N – Tomáš Benedikovič