„Zapytaj o język, o szlak”



Lanugo, Joanna Stryjecka. Fundacja Duży Format, Warszawa 2021. Z posłowiem Jacka Bieruta. 52 strony


Mam kłopot. Jestem w kłopocie. Kłopoty to moja specjalność…

Odwracam. Patrzę. Na zdjęciu uśmiechnięta Joanna Stryjecka. Czytam biogram. Potem fragment posłowia, autorstwa Jacka Bieruta. Duże nazwisko. Zacne.

Pan Jacek pisze, że mam w ręku dzieło kompletne. Bo jak rozumieć słowa: Nie ma w niej (książce) słabego wiersza. Żaden nie jest niepotrzebny - ?

Ogólnie autor laudacji stawia mnie w niezręcznej sytuacji. Jestem tak skonfundowany, że czuję, że zostały wybite mi zęby. Dostałem strzał. Leżę. Liczą mnie. Gong. Przegrałem. Pan Jacek jednak nie ma racji…

Po kolei.

Tom „Lanugo” uwodzi. Jest kwiecisty. Rytm muzyki, której słuchałem, czytając – współbrzmiał doskonale. „Music for Film and Theatre”, płyta Hani Rani. Bo jest w tej poezji burzliwość. Jak na ekranie, na scenie. Jak w pogodzie. Zresztą dostrzega to także Jacek Bierut pisząc o turbulencjach rytmicznych. Ale warunki pogodowe bywają nieprzewidywalne, a poezja Joanny Stryjeckiej trzyma się jednego wyładowania atmosferycznego.

A jednak poddałem się temu. Zostałem w ten wir wciągnięty. Ujmuję mnie głównie konsekwencja autorki. Coś z czego przed chwilą próbowałem uczynić zarzut, teraz stawiam za wzór. Przewrotne? Raczej rozsądne.

Bo nie mamy tu do czynienia z formułkowym powtarzaniem odcinków tekstu. Jest lepiej, o wiele lepiej. Autorka kontroluje zapis.

Joanna Dembińska – Pawelec w swojej pracy „Poezja jest sztuką rytmu” pisze m.in. tak: „Psychologiczny charakter rytmu podkreślał także John Dewey, którego zainteresowania koncentrowały się między innymi wokół wielorakich aspektów doświadczenia estetycznego. Rytm, będący dla niego przejawem „uporządkowanej zmienności w przejawach energii”, w definicji utożsamiał z „regularnością pojawiania się niektórych spośród wielu zmiennych elementów”. „Dosłowne utożsamienie rytmu - pisał - z powtórzeniami, z regularnym pojawianiem się identycznych elementów, prowadzi do statycznego lub anatomicznego, a nie funkcjonalnego ich pojmowania. Natomiast ujęcie funkcjonalne przedstawia powtórzenia i regularność powrotów jako funkcję, jaką spełniają przyczyniając się, poprzez energię poszczególnych elementów, do osiągnięcia całkowitego i spełniającego doświadczenia. [...] Albowiem rytm pociąga za sobą ciągłą zmienność”. Dewey jednocześnie mocno podkreślał: „Powtarzanie jednolitych jednostek w jednolicie równych odstępach nie tylko nie jest rytmiczne, ale wręcz przeszkadza w doświadczaniu rytmu.”

No właśnie. Nie należy być w poezji natrętem. Należy poczuć, rozmieć RYTM. A nie układać referaty byle jakich refrenów.

Joanna Stryjecka – i tu pełna zgoda z piewcą jej poezji, Jackiem Bierutem – „wprowadza porządek toniczny”.

Przykład, fragment wiersza „Piosenka o Oceanie”


I

Dla delfinów się śpiewa, kochanie,

one słyszą tętno, odbierają echo,

i płyną z tobą, i obok.


A jeśli jesteś domem, otoczą się, ochronią.

A jeśli jestem domem, czują we mnie dwa.


Drażni naiwność przekazu? Litości! Głupotą jest czułość porównywać do prostoty. Ponadto prezentuje fragment. Potrzebny do ukazania rytmu, a nie wyciągania prostackich wniosków.

Mnie w „Lanugo” pasuje poezja. Nie zgadzam się jedynie z tezą, że wszystkie wiersze w tym tomie się bronią. Mnie drażnią pojedyncze utwory. I nie uważam tego za coś co przynosi ujmę tomowi.

Zamiast się skupiać na moich „muchach w nosie” przekonam czytających (bo siebie nie muszę), że to wyjątkowa książka, zasługująca na uważną lekturę.

Bronić będę zaciekle – jeśli pojawiliby się adwersarze – wiersza „Emily &Rose”. Poza impetem, z którym tekst się rozpędza, jest jeszcze coś. Ukryta – jak w modlitwie – niewypowiedziana intencja. Każdy dowolnie może dołożyć, włożyć, rozłożyć swoje prośby.

Fragment:


II

Moment, gdy na teście pojawiają się dwie kreski,

a ja boję się w ciebie uwierzyć

i sprawdzam, kiedy jeszcze jest pozytywny

(rak, to zawsze jest rak)


III

Parę lat wstecz, gdy poznaję Szachistę

i myślę, że tak, że on będzie ojcem.


Od zawsze miałeś imię.


Jest moment, gdy spotykam na swojej drodze wiersz wyjątkowy i staje się on dla mnie rozważaniem. Duchowym zmaganiem. Tak się dzieje w tym wypadku.

Dziękuję.


Joanna Stryjecka ma dar opowiadania. Słucha się jej uważnie. Nie Da Się Wyjść Na Herbatę. Do Łazienki. Jej tembr poetyckiego głosu jest jak instrument.

Kilka dni temu, na pytanie kolegi: jaki jest mój ukochany „wyzwalacz dźwięku” – odpisałem, po walce z samym sobą, fortepian. I, czytając wiersze z „Lanugo”, mam przed sobą wyjątkową partyturę.

Nawet, jeśli kilka tekstów w tym zestawie, uznaję za „fałszywy dźwięk”, to oświadczam: piękno czasami jest w prostocie niedopowiedzeń. Autorka wyciąga do nas rękę. Zaprasza. Warto z tego gestu skorzystać.


I

Proszę się jeszcze nie cieszyć.


Jeszcze nic nie widać. Dopiero burczenie

w brzuchu, które nie musi znaczyć.


Proszę zażyć tabletki, wyłuskać sedno i sens.

(Fragment wiersza 72 milimetry)


Dobra! Będę chwalił, ale napiszę wprost i zdecydowanie, co mi nie leży wyraźnie. Otóż jest to wiersz – wręcz sonet (sic!) „Pandemia”. To co mnie urzeka wcześniej, tym razem drażni i przeszkadza. Może to ta rozwlekłość, dochodzenie do puenty, jakby to była ścianka wspinaczkowa. Przeczytałem to z pięć razy. Może, gdy przeczytam jeszcze z dziesięć – trafi do mnie, we mnie. I zostanie. Uwiedzie. Nawiedzi.


Pierwsze pakowanie nigdy nie jest proste.


Wziąć tylko, co ważne. Nic, co dużo waży.

Wyrzucić te wszystkie obrączki i hasła.


Jeśli nie użyte, to jest niepotrzebne.

Wziąć tylko, co celne albo to, co znaczy.


Pierwsze pakowanie i tracenie: cenne.

Podręczny


Dla zderzenia z „Pandemią”, którą się nie zaraziłem, przepisałem pełny tekst wiersza wybitnego. Minimalizm wygrywa z bufonadą, którą tak często można spotkać u wielu poetek i poetów. Wybitny, bo drapie mnie po duszy. I to po tych fragmentach, które swędzą mnie od lat. Osobistość przekazu – odbioru jest tu znacząca. Pulsuje jak cholerna migrena. Z jednej strony powściągliwość pisarki, a z drugiej krzyk czytającego. I znowu muzyka. Gra fortepian. Klawisze czarne, białe. Zebry odczuć. Skaczą. Słuchać, czuć tętno. Puls biegu słów.

Mam, nieskrępowany, zamiar cytować tutaj wiersze kolejne. Bo jest materiał, który na to zasługuje, jednak to nie punkt ksero. Nie będę kopiował. Ale chwalę i kolejny raz ślę ukłony wobec wydawcy. Fundacji Dużego Formatu. Robicie dobrą robotę.


8,5/10


Przywołany fragment tekstu Joanny Dembińskiej – Pawelec - Poezja jest sztuką rytmu” (O świadomości rytmu w poezji polskiej dwudziestego wieku «Miłosz- Rymkiewicz -Barańczak»), to Praca Naukowa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, nr 2825 z roku 2010.

popularne