W zwariowanej przyszłości, czyli teraz…
Odwiedź
nas w Ameryce. (Opowiadania) Matthew Baker. Przełożyła Elżbieta
Janota. Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2022. 416
stron
Amerykanie
potrafią pisać opowiadania. Niczego nie odkrywam! To
truizm. Ale jakże
piękny, bo nowele lubię i z
ich
lektury czerpię radość.
Matthew
Baker w „Odwiedź nas w Ameryce” śmieje się z nas, z siebie.
Ten rechot jest zaraźliwy, ale wcale nie jest sympatyczny, bo jest
obleczony w smutek i nostalgię. Ten zestaw opowiadań „od Sasa
do Lasa”
to
kwintesencja dobrego pisarstwa. Ale takiego,
które nie jest obojętne na ludzką głupotę, na osobiste zmagania,
na indywidualne rozterki.
Mamy
tutaj wszystkiego po trochu. Od bajdurzenia o samotności po kpinę
ze świata algorytmów i nowych przyzwyczajeń.
Uszczypliwość,
szyderstwo to garnitur, w który ubrał swoje teksty Matthew Baker.
Tylko że pod spodem, że w środku są stęki, udręki,
rozterki.
Kąśliwość
pisarza mnie przekonuje. Kupuję to. Tylko jeden tekst mnie wytrącił
z czytelniczej równowagi. Bo jest przegadany, ten – jeden raz –
wydumany. Przerysowany zbyt, zarysowany nadto. Sprawa dotyczy
opowiadania „W
trasie”.
Pozostałe składowe zestawu chwalę i chwalić będę. Bo to
pisarstwo inteligentne. Teksty brzmią jak prześmiewcze piosenki.
Długie, przydługie, a jednak w sam
raz…
Mefistofelesowski sznyt.
Przykłady:
W
„Walcząc
ze słowami”
mamy dwóch nieporadnych, niewydarzonych mężczyzn. Obaj zajmują
się „słowem”. Jeden szuka artefaktów, drugi tworzy nowe
zwroty. I ta praca, ta zabawa nadaje niezły rytm opowiadaniu, które
ukazuje, że faceci nigdy… nie dorastają. Lubią tworzyć nowe
byty, grzebać w historii, ale z czasem teraźniejszym nie radzą
sobie w ogóle. Ich zastępcze ojcostwo jest ułomne, wypaczone.
Liche. Do
d...
Gorzką
pigułkę przełykamy także w kolejnej noweli. „Rytuał”
porządkuje
liczbę urodzeń, a raczej zgonów na Ziemi. Nie można żyć za
długo… Trzeba umieć odejść… Kontrola długości życia w
rytuale samobójstw. Mocne to! Zwłaszcza gdy jednemu z bohaterów
(Orsonowi)
chce się być tu i teraz. Gość nie zmierza się dostosować i
wybrać „przewidzianej
zwyczajem”
śmierci. Facet, którego
nikt nie lubi, ale… Sami przeczytacie!
Bardzo
ujął mnie „Najwyższy
wymiar kary”.
Niby to proste, ale jakże przebiegłe w opisy ludzkich i systemowych
ograniczeń. Mąż i ojciec stara się przypomnieć, kim był i
dlaczego był. Nikt nie chce ułatwić mu zadania. Nie dopada go
amnezja. Jego pamięć została wykasowana przez system, przez
państwo. Tak u Bakera osądza
się przestępców. Resetem.
Jest
w tym tekście coś filmowego, coś, co się widzi i czuje.
Kryminalny podtekst i psychologiczny dysonans
poznawczy…
Dystopijna „Tranzycja”
jest
także jak etiuda filmowa. Fantastyka w świecie uzależnionym od
internetu. Główny bohater sam postanawia się skasować. Dokonuje
wyboru, w którym ludzka powłoka – czyli ciało – przestaje być
istotna.
Mason
decyduje „sprowadzić się” do zapisu cyferek, które
przyporządkuje mu zespół
speców
od IT w fartuchach
lekarzy.
Zamiast martwić się o „czynności pierwsze”, bohater postanawia wskoczyć do komputera kwantowego i tam się rozgościć, tam żyć… A rodzina? A czy kiedykolwiek nasz Mason miał jakiekolwiek relacje z bliskimi…?
Kolejne
fantastyczne ceregiele mamy w „Jednej,
wielkiej, szczęśliwej rodzinie”.
Autor znowu wymyśla i rozmyśla i przenosi nas w przyszłość.
Kobiety
rodzą dzieci,
ale ich nie wychowują. Tym zajmuje się państwo. A jednak jedna z
matek
postanawia sprzeciwić się systemowi i porywa syna… Ten skrót,
jednak nie oddaje tego, czym tak naprawdę zajmuje się pisarz. A
robi pośmiewisko z naszego egoizmu, braku uważności, pędu ku
karierze… Konsumpcyjny zestaw naszych czasów przeciwstawiony
empatii…
Dość!
Nie będę opisywał każdego tekstu. Ale uwierzcie
mi, będzie śmiać się i płakać jednocześnie.
Na
przemian, na zmianę.
Będzie
(jest!) słodko, ale przede wszystkim gorzko, kwaśno i
celnie…
Książka
jest wydana z minirecenzjami. Od prawa do lewa ich autorzy chwalą
poczucie humoru autora. Na „skrzydełkach": czytamy, że
zabawny, że kpiarski, że komediowy. Ale to
powłoka. I dobrze, że w tych hasłach padają też takie słowa
jak: liryzm i odwaga.
Tak
jest to liryczne, ale przede wszystkim odważne. Trzynaście
opowiadań, które podejmują tematy niełatwe, a że są rozpisane,
napisane „sposobem” to dodaje całości blask. Widzimy, czytamy,
że mamy do czynienia z autorem, który myśli, a nie tylko gawędzi,
gaworzy…
Podstawową
zasadą pisania opowiadań jest to, że należy „opowiadać o
wydarzeniach w taki sposób, żeby ułożyły się one w zrozumiały
ciąg wydarzeń”. I niby Matthew Baker to robi. Czyni to jednak z
tak wysublimowanym przekąsem, że na swój sposób łamie
zasadę.
Ciąg
zdarzeń jest zrozumiały, ale jednocześnie
przewrotny,
że czytelnik tymi tekstami się bawi. Nic tu nie jest podane na
tacy.
„Weź
się, rozbierz
i otwórz głowę” – tak mówiłem kiedyś do moich dziennikarzy.
Tak – po swojemu – mówi Matthew Baker do swoich czytelników.
Ten
pisarz motywuje nas do myślenia, rozmyślania. Skłania do
refleksji.
O
samym autorze nie dowiadujemy się zbyt wiele. Marny nasz trud, gdy
wertujemy strony w wyszukiwarkach, to skąpo i krótko.
Autor
opowiadań napisanych w językach hybrydowych oraz opowieści dla
dzieci. Mieszka w Nowym Jorku.
Ale to
dobrze, bo oznacza to, że facet dopiero się rozpisuje. I jeszcze
będzie można go poczytać, rozczytać także w innych wersjach.
A
za obecną porcję, trzeba podziękować polskiemu
wydawcy.
„Relacja”–
dobry
ruch, dobra rekcja.
„Odwiedź
nas w Ameryce” w przekładzie Elżbiety Janoty to lektura na dwa
wieczory, ale osad po czytaniu zostaje na dłużej, zatem – mówię
Wam – warto!
Wiele
oficyn podejmuje się drukowania nowel. Mnie to cieszy. Martwi mnie
jednak, że rodzimych, polskich teksów, jak na lekarstwo.
Są
konkursy, festiwale, gdzie opowiadania się chełpi. Wynosi „na
ołtarze”. Zatem być może moje utyskiwania są na wyrost?! Tak i
nie. Bo pojedyncze świętowanie nie przekłada się na rynek
wydawniczy. Gadania jest dużo, roboty też sporo, ale gdzie te
efekty?!
Dobrze,
że istnieją pisma literackie, w których dobre „kawałki”
się pojawią. Dobrze, że jest szczecińska Forma, która drukuje
antologie krótkich form.
I
jest Międzynarodowy Festiwal Opowiadania we Wrocławiu…
Czekam,
jednak, na więcej w druku…
7,5/10
*Zdjęcie
pisarza -
https://blogs.hope.edu/english/alumni/alumnus-highlight-why-visit-america-author-matthew-baker-09/