Krzyk w gabinecie figur woskowych
Mambo
Dżambo. Ishmael Reed. Przełożyła Teresa
Tyszowiecka blasK! Ha!art, Kraków 2021. Seria przekładów. 304
strony
Gwarancja
szaleństwa! Nie czytałem nic bardziej… chorego, zwichrowanego,
maniakalnego.
„Mambo Dżambo” nie jest łatwą lekturą.
Jest jak ogień, który można ugasić jednym splunięciem, jednak
jeśli w porę nie zareagujemy, to po chwili płonie cały nasz
świat. Wyobrażenia o literaturze, o nas samych.
Ishmael Reed
niczym… (wczesny) Jim Jarmusch jest niszowy, eksperymentujący,
depresyjny.
Pisarz
tworzy świat walki w czasach wyimaginowanej zarazy. Jest voodoo,
jest jazz, jest Ameryka białych i „kolorowych”.
Pandemia
głupoty… zatem „skończył się czas
udawania,
że jesteśmy twardzielami”.
Zmyślenie inwazji Mambo
Dżambo jako wirusa, który zbiera swoje żniwo, do pewnego momentu
jest zabawne. Z czasem staje się męczące. Dlatego kto chce
łatwej lektury, to niech szuka gdzieś indziej. Natomiast kto
potrafi czytać etapami i powieść (antypowieść) potraktuje jako
wyzwanie, które może „gdzieś” na nas „poczekać”, to
bardzo proszę.
Czytałem książkę, objętościowo nie
spasioną, ponad miesiąc. Notując, szukając, kreśląc…
wariując.
Ishmael Scott
Reed
– amerykański poeta, eseista, powieściopisarz. Jeden z
najbardziej znanych pisarzy afroamerykańskich swojego pokolenia,
obok Amiriego Baraki jeden z najbardziej kontrowersyjnych.
Przedstawia w satyrycznym świetle amerykańską prawicę. Dorastał
w Buffalo, w stanie Nowy Jork.
Wiem, że to dalekie
odwołanie, ale czytując „Mambo Dżambo”, sięgałem (nie
pierwszy raz) po niesamowitą (na swój sposób) książkę; „Zapiski
syna tego kraju”. James Baldwin
pisze zupełnie inaczej i zdawałoby się, że o czymś innym. A
jednak jest bliźniactwo… Korelacja.
Bo
Baldwin rozważa. W swoich esejach jest pragmatyczny, chociaż bardzo
osobisty. Nie pisze tylko o kinematografii, literaturze, ale także o
piętnie niewolnictwa i apartheidu. A gdy opisuje śmierć swojego
ojca, jest do bólu prawdziwy, melancholijny.
I co z tego? A no,
że Ishmael Reed czasami pisze „o tym samym”, ale ze
sztyletem między zębami. Kontrowersyjnie, obrazoburczo; jak…
szaleniec.
Zatem mamy pojedynki Seta z Ozyrysem.
Podjazdowe porachunki między Krzyżakami a templariuszami. Tylko że
anturaż nie jest mitologiczny. Kalendarz dat ogólnie jest pomylony,
rozczłonkowany. Lata 20. XX wieku w Ameryce? Tak i nie. Tutaj nic
nie jest wprost, to wszystko ma swoją melodię, z jazzem w tle.
A
może wcale nie powinienem szukać odwołań u Baldwina, lecz w
„Ulissesie”?
Może to wariactwo, ten brak dyscypliny jest symbiotyczny. Tak jak
wyzwaniem jest rozpoczęcie i dokończenie „Ulissesa”, tak „Mambo
Dżambo” wymaga od nas samodyscypliny i sporego wysiłku.
Grecja,
Ameryka, Afryka i np. papież Klemens 5, który umiera 20 kwietnia
1315 roku, krzycząc: „Płonę, płonę”.
Albo nagle
wpadający z wizytą (do rozmowy) Faust! Lub Haitańczycy, w których
jest siła by „pogonić Jankesów tak jak wcześniej
Francuzów”.
Ludy Grecji i Rzymu. Maryja, która
„zrodziła atonistyczny kompromis – Jezusa Chrystusa”.
I Mojżesz, i Sefora, i Filip Piękny, król
Francji.
Zagmatwanie, pogmatwanie. Literacki szpital dla
obłąkanych.
To nie jest „magiczne myślenie”, to jest
„rozmyślanie na erudycyjnym haju”!
Czy „Mambo
Dżambo” to antypowieść dla koneserów i badaczy języka?! Nie!
To głównie przypowieść o zmaganiu się z
brakiem
tolerancji. Dopiero epidemia odkrywa, to co niby było „na
wierzch”, ale po co się tym zajmować, skoro lepiej wybrać
konwenanse i powszechną sztuczność.
Ishmael Reed (1938) w
swojej twórczości nigdy nie szedł na łatwiznę. W poszukiwaniu
jego śladów co chwilę trafiam na synonimy słowa „KONTROWERSYJNY”.
Co można też tłumaczyć jako „NIEZROZUMIANY”.
Futuryzm!
Patrzenie w przyszłość i nowoczesność na wariackich
papierach!
Śmiały manifest, krzyk zagubionych w meandrach
teraźniejszości. A przecież wystarczy się odwrócić. Spojrzeć
wstecz. Tam odpowiedzi są podane na tacy.
Wymieszać, zmieszać,
ośmieszyć.
I mamy „Mambo Dżambo”!
Ponoć pisarz wydał 9
powieści, 4 tomiki wierszy, sześć sztuk, 4 zbiory esejów, jedno
libretto. Mój tryb przypuszczający wynika stąd, że uważam
(podejrzewam), że to pisarz niespokojny, niepokorny, który bez
pisania nie potrafi żyć, oddychać. Zatem jego szuflady są pełne
zadrukowanych fiszek, które w przyszłości będzie dane nam
czytać.
„Mambo Dżambo” na swój sposób jest
fałszerstwem. Jest zmyłką, pomyłką. Literacką atrapą.
Trampoliną w odwołania, przywołania, w historie nam znane, ale
zupełnie inaczej podane, rozpisane.
To właśnie ma swój smak,
swoje – niepodrabiane – znaczenie.
Jest jeszcze wątek
stricte aktualny. Teraz nasze
odczuwanie zdominowała
wojna. Ale nie tak dawno nie myśleliśmy, nie
rozmawialiśmy o niczym innym jak o covidzie.
„Mambo
Dżambo” też jest zawirusowane, samo w sobie stanowi zarazę. Jest
zapowiedzią końca świata, jaki znamy.
Pisarska
awangarda pojmie to pisanie. Lud tego nie kupi. Trudno, ale co zrobić
skoro „365 dni” i kontynuacja tej szmiry nadal wielu cieszy
i trafia pod polskie strzechy. I nawet fatalna ekranizacja
niczego nie zmieniła. Ludziska chcą prostego przekazu, a nie
szaleństwa formy i treści.
James Baldwin pisał:
„Podejmowane są kroki w celu naprawienia zła, nie obejmują one
jednak powiększenia getta o przestrzeń życiową czy też jego
wyburzenia. Dąży się jedynie do tego, by stało się ono mniej
odczuwalnym społecznym obciążeniem, co jest niemal równie
skuteczne, jak robienie makijażu trędowatemu”.
Reed
pisze o tym samym. Tylko forma nie jest eseistyczna. Jest
zawoalowanym protestem, krzykiem w gabinecie figur
woskowych.
Filippo Marinetti w 1909 roku ogłosił
„Manifest futuryzmu”, który zawierał postulat radykalnego
odcięcia się od tradycji i zbudowania zupełnie nowej literatury
opartej na strategii estetyczno-obyczajowego skandalu. Jednocześnie
pojawił się tu program sztuki egalitarnej, dostępnej dla szerokich
mas. Futuryści nawoływali do kontestacji obowiązującego porządku
kultury, zburzenia bibliotek, teatrów i muzeów. Reed po wielu
latach (książka wydana została w 1972 roku) dołącza do chóru,
do rzeszy zbuntowanych i niezrozumianych erudytów.
„Mambo
Dżambo” to eksplozja formy i treści. To wulkan irytacji wobec
formalizmu. Wobec skostnienia i wykluczenia.
Mumie muszą
odejść. Czas na żywe duchy!
8/10
* Zdjęcie pisarza - https://crimereads.com/ishmael-reeds-hoodoo-detective/