Tchórz boi się nawet własnego szczęścia
Liście. Osamu Dazai.
Z japońskiego przełożył Dariusz Latoś. Wydawnictwo Akademickie
Dialog, Warszawa 2022. Seria: Skarby Orientu. 286
stron
Osamu Dazai i
jego „Zatracenie”. Rzeczywiście ta minipowieść, czytana przed
laty, zrobiła na mnie wrażenie. Henryk Lipszyc, tłumacz tej prozy
nie tylko objaśnia „o czym to jest”, a dlaczego „takie
właśnie”. Rozpisuje – o ile to możliwe – życie pisarza na
składowe.
Na końcu drogi jest alkohol, morfina, jest
samobójcza śmierć pisarza. W Japonii, w krainie mistyfikacji
życia.
A
„Liście”? To zbiór szkolnych przypowieści. To elementarz, od
którego można zacząć uczyć się… czytać ze zrozumieniem.
Gdzie puenty, morały są baśniowe. Gdzie rządzi prostota, ale co
łatwe nie zawsze takim jest. To pozór.
Osamu Dazai, tak
naprawdę jest (był) nadal depresyjny, ale bywał
i drapieżny; w swoim niezrozumieniu świata, w osobnym patrzeniu na
Dobro i Zło.
Pisarz
– w pewnym sensie – w „Liściach” oddaje nam zbiór mitów.
Niczym Homer
i jego koledzy…: Hezjod,
Ajschylos, Sofokles, Eurypides i Arystofanes
opowiada o magii życia i umierania. Nie ma tutaj bóstw, bogów
wszechstronnych, ale jest zróżnicowanie i urozmaicenie w rozgadaniu
o „sensie symbolicznym ”.
To pisanie – nie wiem, dlaczego
wydane w taki, a nie inny sposób (czcionka wielka, przeogromna,
światło między wersami…) - jest kwintesencją pisarskich
poszukiwań.
Odkrywca
nie zawsze odnajduje nowy ląd, nie trafia na złotą żyłę. To
Droga Jest Ważna. Nie Cel!
Bo przecież „Nie można być
szczęśliwym, jeśli choć jedna osoba na świecie cierpi zły los”.
Takich – skądinąd banalnych – formułek w „Liściach” jest
bez liku. Ale to nie razi, nie drażni. To ma swój
kolor.
Osamu Dazai —
prozaik japoński, przedstawiciel nurtu dekadenckiego.
Był
autorem pesymistycznych utworów, w których poruszał problemy
zubożałej arystokracji i inteligencji japońskiej. Do najbardziej
znanych jego dzieł należy powieść Shayō (Zmierzch
1947) oraz opowiadania: Omoide (Wspomnienia,
1933), Dōke-no hana (Perły błazenady, 1935)
i Ningen shikkaku (Zatracenie, 1948).
Dekadencja
to było, w pewien sposób, drugie imię pisarza. Dochodził do
smutnych skojarzeń, bo wiązał nawet pozorną radość ze smutkiem,
z nostalgią. Melancholia przez spore „M”.
A jednak w
„Liściach”, tekstach pisanych w bardzo różnych okresach życia
pisarza, odnajdujemy też szczęście, ale jest ono okupione wysiłkiem, zmaganiem.
- Człowieku, jeśli chcesz dostać
nagrodę, to musisz walczyć, a sama walka i tak nie gwarantuje
sukcesu – tak czytam ten zestaw.
Rozszyfrować
to pisanie nie jest trudnym zadaniem, ale synteza całości – jako
to zwykle u (tego) Japończyka – jest zlepkiem płaczu, bólu,
znoju, porażki.
Bo „Choćbyś miała zginąć, nie bądź
niczyją zabawką”, pisze
Dazai.
Duma!
Pycha? Samoświadomość! Indywidualizm. Ale ta wpojona,
zakodowana hardość często jest temperowana, hamowana…
Jednak
paradygmatem twórczości pisarza jest – bez wątpienia –
samotność. Strach
przed odrzuceniem. W życiu prozaika zawsze musiał być ktoś, na
kim mógłby się oprzeć, z kim mógłby wędrować, z kim mógłby
„pożyć” i umrzeć.
I ta – neurotyczna idea –
sprawdziła się. Bo Osamu Dazai nie popełnił
samobójstwa sam. Musiał być trzymany za rękę, chciał dotykać
„Innej”, pragnął wspólnoty…
I to widać, to czuć w
jego tekstach. Nawet tych niewinnych bajkach, tych przetworzonych
mitach.
„Liście” rażą pretensjonalizmem. Dla
kogoś, kto czyta sporo, nie ma tu zbyt wielu pereł. Są kamienie
pomalowane na żółto. Udają złoto, a to falsyfikat. To tyrada,
opowiedziana przy ognisku.
A jednak „Liście” są literaturą
relacji zwrotnej; „między życiem zbiorowości i jej wyposażeniem
komunikacyjnym”.
Osamu Dazai „bawi się” w
medium. Jego teksty to pas transmisyjny między uczciwością a
niemoralnością.
Można nawet dojść do wniosku, że
bezpośrednim celem tego pisarstwa jest „użalanie się”. Niby
nic nowego; to nie powstało „wczoraj”, to ma przeszłość
starożytną. Genezę pierwotną.
Świat Golemów –
tak Dazai postrzega „Innych”. Oni są bez duszy. Pustka
środka, wnętrza.
Ale czy golem nie jest boską narracją?
Jest. Nie tylko rozumie mowę, jest w nim magia, jest czar. A w
zapętlonym społeczeństwie tej charyzmy brakuje. Ot co!
Golem
wpada we wściekłość dopiero wtedy, gdy musi bronić uciśnionych.
Jego powołaniem jest bycie strażnikiem.
„Osamu Dazai,
od wielu dziesięcioleci pisarz w Japonii kultowy – ktoś w rodzaju
naszego Marka Hłaski, Edwarda Stachury czy Rafała Wojaczka – to
przede wszystkim autor opowiadań, których napisał około dwustu”
– tak napisał niegdyś Wojciech
Chmielewski.
Ponadto
prozaik uchwycił to, co jest idée fixe tego pisarstwa. Otóż:
„Tematy czerpie z życia codziennego: kolejne wynajmowane
mieszkania, kłopoty małżeńskie, upojne noce spędzane na piciu
sake w podrzędnych barach, życie w kolejnych mieszkaniach
poznawanych przygodnie kobiet. Albo coś odmiennego – cichy zachwyt
nad pięknem i niewinnością dziewczyny podglądanej w
łaźni […]”.
Tylko że w „Liściach” Ta
codzienność najzwyczajniej pobudza synapsy „do powtórki z
rozrywki”. Że to już było, to już grali…
W
opowiadaniu „Ubasute” pada takie zdanie: „Może jednak nie
umierać i żyć dalej?”. Ten pytajnik tkwi głęboko w tej
literaturze i w samym pisarzu.
Można nawet dowieść, że to
jego mantra. Myśl przewodnia. Jak hymn wedyjski. Pożar rozpaczy, a
nie ogień życia.
I jeszcze to; w noweli „Pieniądz”,
jakby przypadkiem chwyta nas za gardło proste zdanie: „Wstydź się.
Jeśli jesteś człowiekiem – wstydź się”.
Wtrącenie,
którego pisarz mógłby użyć w każdym swoim tekście.
Tak
jak Fryderyk
Nietzsche: […] Tak!
A zatem szczerość „aż do śmierci”!
Tym pisarstwem
można się dławić, ale można też się… udławić. Bo jest w
nim zbyt wiele smutku, rozpaczy, skowytu.
Mimowolnego
„odchodzenia”. Wchodzenia w beznadziejność.
Nawet wtedy,
gdy Melosowi (w opowiadaniu otwierającym tom –
„Biegnij, Melosie”) udaje się dotrzeć na czas i skruszyć
serce satrapy, ratując jednocześnie przyjaciela przed
straceniem.
Rozżalenie, zamartwianie się – to hasła
jak w krzyżowce, których synonimy nigdy nie brzmią dobrze,
radośnie. Zawsze ból. Gorycz i markotność.
Co z tego, że
powłoka bywa kolorowa, skoro środek się rozpada…?!
Dylematy
młodych ludzi w „Liściach” są z kanonu życiowych.
Naturalnych. Miłość, Zdrada, Finanse, Relacje. Ale gorzka
pigułka, jak musujący proszek, rozpuszcza się i pieni.
Bulgocze.
Ciągłe udawanie… Manga! Właśnie; nie może
dziwić, że Osamu Dazai jest bohaterem japońskiej
młodzieży. Bo jego akty strzeliste, jego „ubolewanie” jest
młodzieńcze, uparte. „Kolejny raz trafiam na prozę, która jest
bliska pisaniu J.D. Salingera”. - tak pisałem o tym pisarstwie w
2018 roku.
Nic się nie zmieniło, bo zmienić nie
mogło…
7,5/10
*Tytuł
tekstu – to cytat z „Zatracenia” (Czytelnik, 2018)
*Zdjęcie
pisarza - https://www.biografiasyvidas.com/biografia/d/dazai.htm