Jazzowe fotografie


 Brat Karl, Sylwester Gołąb. WBPiCAK, Poznań 2021


- I co mam zrobić, gdy na chałupę wjeżdża mi poeta?!
A poważnie?! Poważnie, to piszę tekst inny, przeplatany frazami. Sylwester Gołąb „poczynił pustki w domu moim”. Znam „Brata Karla”, jakby był z rodziny. Jakbym z nim godziny przegadał, wędrując po zakamarkach i przestrzeniach otwartych.
Znam ten tom od tygodni, a nie znam go wcale. Karl to schizofreniczny kompan. To ktoś z duetu Kain i Abel, Romulus i Remus. To któreś z rodzeństwa Hioba… Chyba jego starszy brat?!


jeszcze tylko wojna
(…)
nowy Lewandowski i nowa Lewinsky
nowe metody chowu i uprawy

(the future of jazz)

Jazz. Rytm i improwizacja.
A może to pisanie nie jest familijne? Może to nie fotografie rozstania, lecz rujnujący duszę melancholiczny wywód o stanie poskręcanej, zawiłej tożsamości?
Sylwester Gołąb posiadł zdolności do irytowania samego siebie i Czytelnika. Jest niczym sprawny terapeuta. Tylko ten, który drażni, ma szansę na sukces. Sukces obopólny. Pacjent w lepszym stanie, lekarz z wypchanym portfelem.
A może to pomyłka, zmyłka, zabawka blaszana i podmiotem lirycznym jest … brat Karla Gotta?!

jestem brat Karl
już możesz posiadać się z nieszczęścia
i nikt nie będzie rzucał ci kłód pod nogi
już możesz wyjść poza nawias ( )
i nikt nie będzie cię śledził

(brat Karl)

A gdy „przyjdzie śmierć i będzie miała twoje oczy” (Cesare Pavese)? Śledzenie myśli i rytmu. Jazz.
Autor jest w tym tomie wieloraki; opuszczony, wszechwiedzący, rozwarstwiony, pełny, zgubny, myślący i pozbawiony nadziei.
Czyli… (niemal) jak każdy poeta. A jednak dostrzegam różnicę. Zwie się ona: dojrzałość!
Improwizacyjny sukces jazzu został ogarnięty, udomowiony, oswojony.

za oknem lśniło Nowe Jeruzalem
nie mogłem znaleźć butów
nie mogłem gdyż nie miałem stóp
(jemiołuszka)

Uparłem się na jazz. Nie tylko dlatego, że to wspaniały (ukochany) gatunek muzyki, ale gdy czytałem, to wraz z płytami, których właśnie słuchałem, to Coś stanowiło całość. Poezja i jej rytym. Muzyka i jej słowa.

moja dykcja szuka mnie i mnie rozpoznaje
moja dykcja to duch mój który uszczerbił się u nasady

(dykcja)

Sylwester Gołąb w swojej poetyckiej dykcji, nie pozostaje wierny „poetyce sformułowanej”. Wykracza poza nią. I jak kiedyś
Stanisław Barańczak mówił (pisał) o poezji Czesława Miłosza: „Miłosza dręczy, podobnie jak tylu innych poetów, podstawowy niedostatek języka: jego niewspółmierność wobec rzeczywistości”.
Nasz autor jest równie umęczony. Zatem pomogę. Z jego własnych wierszy stworzyłem co najmniej z dziesięć „swoich”. Na przykład: -
Ontologia -

jakże jest mi nas żal w obliczu płomieni
księżyc od roku nie wschodził
przychodzi w złocie
siada w fotelu

jestem brat Karl
droga parzy
tli się las


Oczywiście, że to wyłup. To – moja – zabawa. Ale Ten Las jest gęsty. Gęstość wody jest
w tej poezji. Profuzja a z drugiej strony walka na odrębności, Na rozdzielność.
Poezja to frazy wielokrotnego użytku. Ja to wiem, autor to rozumie. Ale jego spójność jest nieskładna. I to dobrze!
Bywa, że autor (lub jego podmiot liryczny) brzmi jak melepeta, innym razem jak superbohater.
Walka ognia z wodą. Drzew z wiatrem.

a wszystko będzie przychodziło
jedno po drugim
i będzie miało swój porządek
i liczbę której się boisz

(przynęta)

Wierszy z pięćdziesiąt, a mnie ta liczba, mnie ta ilość nie wystarcza. Ten tom tkwi we mnie o tylu dni i czuję niedosyt. A następnego dnia
przesyt - „zwracam, wywracam, zawracam”. Mam tej poezji dość. Kłótnia z wyobrażonym bratem. A wokół kilka panien, niedużo kobiet.
Nie wszystkie wierzą na słowo, w słowa. W opowieści!

gdy byłem dzieckiem
potrafiłem
rzucić fotelem
na odległość dziesięciu metrów

ty nadal myślisz że to była
chłopięca konkurencja

a ja po prostu
zawsze chybiałem

(bujaj się)

Chybić w miłości, w przyjaźni to zwykła pochodna relacji. Potrzeba atencji, uważności to prognostyk narcyzmu, ale i samotności. Nasz poeta jest zatem rozdarty (jak to poeta) i lamentuje, zawodzi, ale i uwodzi.
Sylwester Gołąb ma umiejętność „bycia interesującym”. Bo jego wiersze wciągają i rozciągają nasze własne wspomnienia, napomnienia, upomnienia.

SYLWESTER GOŁĄB
(ur. w 1980 r. w Kamiennej Górze) – autor dwóch książek poetyckich: Garda (2016) oraz Nomada (2018). Należy do Norweskiego Stowarzyszenia Pisarzy (Den norske Forfatterforening). Mieszka w Norwegii.

A może to wszystko przez Tę Norwegię?! Że raz – w tej poezji – zimno, raz – ciepło. Raz noc krótka, potem rozlegle długa?
A może to wszystko przez Tę polskość? Kobiety, przyrod
a, odznaki, relacyjne majaki?
A może to wszystko przez wrażliwość! Cechę niezbędną u każdego poety?!

żyję w duchu
któremu nadałem imię
ogrzewam dłonie w ogrodzie kwitnących hortensji

mieszkam w duchu
któremu nadałem sens
mówię do skrzynek na listy
Niech będzie pochwalony Jesus Christ

(immigration)

Herman Melville to „Oszust” i „Moby Dick”.

Izmael, który po kilku rejsach na statkach marynarki handlowej postanawia wyruszyć na wyprawę wielorybniczą. A Karl?! Co z Karlem? Gdzie on się wyprawia. Jakie ma cele? Jaka jest jego droga?
A może Karl jest Oszustem.
Melville’owski parowiec zamienia się w „statek głupców”. A jak jest z promem, którym płynie (i powozi nas) Sylwester Gołąb?

wierzyłem w szczęśliwy powrót
widniało i mieniło się w perzu
kierowca spinał pośladki
próbowałem wymówić
kompatybilność

(finał)

A może łatwiej powiedzieć: TOŻSAMOŚĆ! Gdzie ona się podziała, gdzie została rozmieniona, sprzedana, wymieniona?! I po co, i na co, i dlaczego?
Tom „Brat Karl” jest przepełniony czasownikami i przymiotnikami. Ma ręce i nogi poezji. Posiada pompę ssącą o nazwie serc
e. Jednak to, co chwyta za gardło i drapie po duszy jest nieokiełznane, nienazwane. Kryje się między jedną a drugą strofą. Mgła, cień, duch, brat……………… Karl!
O dwóch twarzach, w dwóch okładkach.

8/10

*Zdjęcie poety - 
https://opt-art.net/helikopter/2-2018/sylwester-golab-dziesiec-wierszy/


popularne