Powracające sny

Przysłona. Jadwiga Malina. Wydawnictwo CYRANKA, Warszawa 2024.

8/10

Masz obrazek na drogę. Niech cię chroni. Modlić się. Modlić się. Modlić. Życzeniowo wszystko gra, ale w praktyce jak grochem o ścianę. Dzieją się rzeczy, których nawet święta Faustyna nie przewidziałaby.
Jadwiga Malina posługuje się krótkimi, szybkimi seriami zdań. Wiadomo: poetka! Ale to zwykłe uproszczenie, bo pisarka opowiada historię dwóch rodzin „ile sił”, gdy pamięć obumiera wraz z bohaterkami „Przysłony”.

Mężczyźni są w cieniu. Wychodzą na scenę zawsze wściekli lub obolali, pijani. Kobiety dzierżą historie opowiedziane w „Przysłonie”, także te, które zginęły, zaginęły, odeszły.
Jest babka, wnuczka, koleżanka alkoholiczka. Jest polska wieś i wielki Paryż.

Na obczyźnie Emilia opiekuje się zrzędliwą staruszką. Zna język, ale francuski jest martwy, bo kobiety rozmawiają rzadko, chyba że w wołaczu, który drażni i wytrąca z równowagi.
Jest też Clare, córka podopiecznej. Zrównoważona i szczęśliwa, że ma obrotną, uzdolnioną córkę i polską pomoc domową.
Emilia jest lubiana, ceniona, ale gdy dostaje sto euro w nagrodę za swoją pracę, czuje się zakłopotana. I z tym banknotem leci do Polski. Obok Beata, przyjaciółka, która jest na wiecznym rauszu.
Wielki Czwartek, Piątek, koszyk ze święconką w sobotę i niedziela z cichym ojcem i babką, która daje się namówić na oglądanie zdjęć znad Sekwany. Wtedy też okazuje się, o czym i o kim jest cała opowieść.
Czy Julka, która kiedyś ukrywała się w domu babki, to „ta stara pojebana”, to Juliette?

W pierwszej części książki, jak w tanim kryminale, wiemy, kto zabił, kto udaje niewiniątko. Ale potem dostajemy majstersztyk literacki, który zazębia się domysłami, pomysłami, wymysłami.
Dla mnie takie podzielenie, rozdzielenie książki to świadectwo, że fabuła została przez pisarkę dokładnie przemyślana. Zaplanowana i przegadana ze sama sobą.

Filmowo. Każda scena pachnie chemią fotograficzną. Nie jest to jednak zakład szybkich odbitek z maszyny C-41. To obrazy na szkle; kolodion. Długi czas naświetlania, podczas którego model zastyga bez ruchu na długie minuty.
Sepia do prywatnego użytku. Bo – przesłona – to, co przesłania, zakrywa; też to, co zasłaniając, przegradza coś.
Mokry kolodion zużywa takich odczynników jak eter, azotan srebra, siarczan żelaza czy cyjanek potasu.
I w przenośni i dosłownie, wszystkie te składowe są „namoczone” we frazach książki Jadwigi Maliny.
Zmruż oczy czytelniku, zacznij odczuwać zapachy – wszystko do ciebie trafi, z każdym kadrem, z każdą kolejną stronicą.
Wtedy też trafiają do nas, w nas pytania:
Co myśleć o tym wszystkim? Co robić? Słucha, ale sama nie wie, czy słyszy. Tyle tu nagle ludzi, tyle krzyku, a przecież było tak cicho. Znowu opowiada. Czas się wcale nie ruszył z miejsca”.

Przysłona fotograficzna. Całe lata zajęło mi, by pojąć, jak właściwie posługiwać się przysłoną. Nie pomyślałem, że literacko-fotograficznie można tak sprawnie i precyzyjnie pokazywać obrazy, które może nie zawsze są ostre, ale przez całą książkę gadają do czytelnika. Wciągają go w smutną intrygę. Czas teraźniejszy i czas wojny. Czas polowania i ukrywania Żydów. Czas kolaborantów.
To odwieczna prawda jak pisanie i czytanie, że oczy są przy okazji. To wszystko dzieje się w nas. Są obrazy, mnóstwo ich jest. Slajd za slajdem. Kadr za kadrem.

Skojarzenia i odwołania literackie nigdy nie są „z boku”. Zawsze tętni w nas czas przeszłych lektur. Spis, który stworzyłem, był okazały, jednakże dwie powieści rezonowały we mnie najmocniej. Napisane z rozmachem „Rozrzucone” (Liliana Hermetz. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021) oraz kobieca saga Martyny Bundy (Nieczułość, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017).

Jadwiga Malina ma swoich poetyckich fanów i gdy otwieram Facebook, to czytam „Jadwiga Malina – poetka”. A przecież to tylko część prawdy, bo jestem pewien, że „Przysłona” to początek prozatorskiej drogi pisarki z Krakowa. Operowanie językiem, który pobudza synapsy, jest tu aż nadto widoczne.
Ten tekst jest gotowym scenariuszem. W tle jest siekiera, zatem film mógłby nakręcić Wojciech Smarzowski.
Ten tekst jest gotowy do translacji. Nie wyobrażam sobie, by „Przysłona” nie była prezentowana na międzynarodowych targach, po angielsku, niemiecku, czy po francusku.

Tak jak w dobrym kinie.
Książka jest w sam raz, bez dłużyzn i rozwlekłych opisów miejsc, w których dzieje się akcja. Widzimy dom polski i francuskie mieszkanie. Czujemy zapachy i słyszymy smutek. Tylko OCZEKIWANIA są niedopowiedziane, bo nikt nie dowiaduje się prawdy prawd. Wszystko jest poszlaką, bolesnym przypuszczeniem.
Nagle coś się skończyło. Było i nie ma. Myślałaś, że można zaplanować życie? Nie bądź śmieszna”.

 

popularne