Portret kobiecy
Babie lato, Marta Dzido. Wydawnictwo Relacja, Warszawa 2024.
7,5/10
Drodzy Panowie!; tak do was mówię! To
książka o kobietach, z kobietami w rolach głównych, napisana
przez kobietę, ale marzy mi się, byśmy my faceci wzięli te
zapiski do siebie, dla siebie.
Ból towarzyszący bohaterkom
„Babiego lata” jest wszechogarniający. Zmieńmy to! Niech „nic”
nie boli, nic nie szczypie i nie szarpie.
Oczywiście,
że jestem naiwny. Naturalnie, że „Babie lato” przeczytają
głównie panie. Bo to zestaw opowiadań o nich i dla nich. Ale czy
nie wolno mi fantazjować?
Ja,
samiec powiadam wam, ta książka jest bolesna nie tylko dlatego, że
jedna z bohaterek została zgwałcona, a inną zalewają fale gorąca.
Jest to zbiór opowieści o kobietach takich, jakie nas otaczają —
matkach, żonach, przyjaciółkach... Należy się wsłuchać w ten
głos, czasami skowyt, niemy krzyk, wyraźny gest... Gdy zobaczymy,
usłyszymy, będzie inaczej, mam nadzieję, że lepiej.
Nie
wtrącajmy się na siłę w „babskie sprawy”, ale nauczmy się
być empatyczni. Rano – w południe – wieczorem – w nocy. Marta
Dzido nie zapomina o żadnej porze dnia. Rozpisuje całość i nie
dopisuje, nie nadpisuje swoich opowiadań. Każda z przedstawionych
historii jest realna, prawdziwa.
Każde
opowiadanie reprezentuje rzesze kobiet.
Babie
lato za oknem, na ostatniej prostej. Atmosfera zadumy nad pięknem,
ale także proces odbierania nam koloru zielonego. Paleta nowych barw
ruszyła. Marta Dzido korzysta z metafor i oddaje nam książkę
pełną bólu, wiary, a przede wszystkim nadziei.
Na
obwolucie napisano, że zawarte w zbiorze opowieści to takie, „w
których można się odnaleźć i które dodają siły”. Zgoda
połowiczna. „Odnaleźć” tak, „dodają siły” -
czyżby?
Manifest
manifestem, książka nie jest (niestety) równa. I tu moja męskość
nie ma znaczenia. Czytacz wam się kłania.
Świetny
język tej prozy czasami gubi się przesłaniach. To jednak
didaskalia. Opowiem wam o trzech tekstach, które polecam, bez
zbędnych wątpliwości.
„Nie
daj się mała” - o kobiecie, która uczęszcza na treningi
samoobrony. Kobieta, która została zgwałcona, wcześniej, dawniej,
lecz trauma zakorzeniła się mocno, silnie i jakby (czyżby?!)
bezwiednie.
Opowiadanie
zaczyna się od siłowania bohaterki z instruktorem kursu. Ale my,
czytelnicy nie wiemy o tym od razu. Natychmiast odczuwamy niepokój;
chciałoby się wskoczyć do książki. Chciałoby się obronić,
pomóc, wysłuchać, a jego zniszczyć jednym kopniakiem.
Każdy
trening to katorga, bo jak zapomnieć, jak wymazać, zwłaszcza że
świat jest niemy, bo nikomu „o tym” nie powiedziała.
Krzyż
noszony w samotności, uwierający i kaleczący całe życie.
Scena,
w której „Mała” wraca późnym wieczorem do domu i na drodze
spotyka trzech mężczyzn, jest rozpisana niesamowicie rzetelnie.
Strach i przekonanie, że będą chcieli ją skrzywdzić.
Poszukiwanie narzędzia do obrony, do pokonania niewielkiej męskiej
watahy...
Gdy
czytałem, martwiłem się o „Małą”, a fragment obcinania
włosów, które ma stanowić oczyszczanie, nowy etap, jest napisany
w niezwykły sposób. Sposób nad wyraz realny.
„Kto
ci uwierzy” - to nowela, w której damski bokser kpi i szydzi;
wyzywa, przeklina, niszczy.
„Kto
ci uwierzy” - tekst prawdziwy do bólu.
Para
narzeczonych, małżeństwo...
Poznają
się, gdy on mieszkał w starym aucie. Poznała go, ale nie
rozpoznała w nim zła, które nosił w sobie. Nie słuchała
bliskich, matki czy Ady, wiernej przyjaciółki.
On
został wziętym lekarzem, specjalistą w swojej dziedzinie. Jej
radość przyniosły dzieci i duży dom, w którym wspólnie siadają
do posiłków. Zamiast czułości, wrażliwości widzimy straszliwą
paletę męskiej brutalności, bezwzględności, a tle, a na przedzie
– jak echo – wybrzmiewają trzy słowa: - Kto ci uwierzy?
Ona
chce walczyć, jednak ta wojna jest przegrana, nie ma mowy o
rozejmie, czy pokoju. On układa sobie życie, jej myśli
rozpierzchły się w tak wielu kierunkach, a na końcu i tak ślepa
uliczka. Żadnego światełka w tunelu.
I
(strona 46.) „jak to godnie pochować, jak temu urządzić pogrzeb
[…], ale kto słyszał, by złamane serce kłaść do trumny,
drukować nekrolog, wieszać klepsydrę, na której ozdobnymi
literami napisane, że serce, które kochało i było kochane, już
nie żyje” ?
„Innych
zakończeń nie będzie” - historia kobiety, której świat legł w
gruzach po wizycie w gabinecie lekarskim. Badanie ultrasonografem
wskazało plamy, chmury. „Czarno-biały film, z całą gamą
szarości”.
I
powtarzające się jak echo, pytanie: - Ale ja, dlaczego ja?
W
kolejce klinki onkologicznej osiem kobiet i nieodgadnione
historie choroby.
Różne
stroje, metryki, wyrazy twarzy, a każda z nich należy do tego
samego zakonu kobiet, które walczą z nowotworem.
-
Czy usuną pierś, czy tylko wytną złe komórki? Zadane pytania są
niewysłowione, bo nikt nie może się dowiedzieć, ona sama nie
chciałaby znać prawdy. Zabiera się za balkonowe ogrodnictwo,
sadzi, obserwuje, pielęgnuje. W finale opowiadania
dowiaduje się
prawdy...
„Babie
lato”, książka, którą warto przeczytać, ale przede wszystkim
należy ją przeżyć, bo nie jest oderwana od rzeczywistości, jest
jak mokra, zimna koszula nałożona na ciepłe ciało.
Ale przecież
zostały nam jeszcze: wiara, nadzieja, miłość. Sztandary
człowieczeństwa.