Jesteśmy straceni
Utopay.
Przyszłość wystawia rachunek. Antologia opowiadań
futurystycznych. Praca zbiorowa. Wydawnictwo harde, Warszawa
2022.
Antologia
opowiadań futurystycznych? To pisanie oddycha teraz, a jego
bohaterowie żyć będą (oby – nie) wiecznie!
Retoryka
jest ich bronią!
Naiwność
założeniem, ale i piętą
achillesową.
Wojciech Stefaniec i
jego wyraziste plakaty/ grafiki nadają całości pozór nieszczęścia
i upadku ludzkości.
Pomysł
zaproszenia sporego grona autorek i autorów do wykonania jednego
zadania mógł skończyć się źle.
Bo gdzie kucharek sześć (i inne takie
tam
duperele)…
Prawda
stara jak świat, że słowo
dane, droższe od pieniędzy…,
sprawdza się!
Do
„Utopay”
przystąpiła
armia. Po
tej bitwie na alegorie, paralelę, tanie i droższe chwyty aluzyjne,
nikt chyba nie jest zadowolony. Bo wydźwięk tego tomu, nawet jeśli
chciał być zabawny, jest bardzo, a to bardzo smutny.
Dla
wrażliwców dawka śmiertelna.
Autorki
i autorzy nie widzą dla nas ratunku: - Pieniądz nas zjadł i
wypluł! A
będzie tylko gorzej!
Wydawnictwo
harde, znane z różnych rzeczy, ale raczej nie z tego, że będą
drukowali przewrotną litanię Wita Szostaka, oddaje nam naprawdę
kawał dobrze, skrojonej prozy.
Zestaw
opowiadań o „szkodliwości pieniądza”.
To,
że co jakiś czas, tu i ówdzie się coś pruje, to detal. Igraszka,
zabawka blaszana.
Utopia?
A skądże znowu! To naigrawanie się z nas tu i teraz, a nie za sto
lat, pięćdziesiąt, czy dwieście tysięcy lat gwiezdnych.
Wszystko
ma swoją cenę. Ale ile
np. waży dusza i czy można ją przetworzyć w... prąd? Czy na
pewno 21 gramów, ale jaka jest jej cena?
A
gdzie jest bóg?
A
czy na Śląsku z tony błota można odzyskać „trochę” złota.
Andrzej Pilipiuk kpi z Państwa przez „p” na glinianych
nogach.
Orbitowski
z łotrzykowską przypowiastką dla starszej młodzieży.
Barbara
Sadurska w specyficzny sposób ekologiczna, rozprawiająca się z
hierarchami w rękawiczkach z sygnetami.
Cezary
Zbierzchowski o nowej wersji przywiązania do kotów. Bartosz
Szczygielski o tym, że każdy numer da
się
zastąpić, a cała ta walka o przetrwanie to
pic na wodę i fotomontaż.
Góra
rodzi mysz, boskiego gryzonia, który szybko ginie. Jacek Dukaj o
miłości, macierzyństwie i ludzkiej zawiści.
O
dzieciach i złych rodzicach, którzy robią niemal wszystko na
pokaz, jest u Wojciecha Chmielarza. W tle oczywiście pani komisarz z
zasadami. Ale i
tak wszystko ma swoją cenę.
Miłoszewski
o zrujnowanych mafiosach, którzy upokorzeni, na chciwości innych
znowu podnoszą sztandaru ku górze. (A tak w ogóle nie warto
inwestować w dzieła sztuki).
Paulina Hendel ustawia
swoich bohaterów w kolejce kredytobiorców. Niestety nie wszyscy
będą (są) szczęśliwi...
Itp.
Itd. A Radek Rak mnie zawiódł. Liczyłem na więcej, chciałem
więcej, dostałem
niewiele. I tak bywa.
Nie
każde złoto co się świeci.
W
tym konsumpcjonistycznym, dystopicznym galimatiasie są opowiadania
gorzkosłodkie, jest sporo kwaskowatości, ale na wierzch wychodzi
lewicowość, która wyłazi na wierzch i robi do nas oczy potulnego
kocurka.
Świat
był, jest i będzie zły. Bo pieniądz, bez względu na jego formę
i wartość, stanowi o być albo
nie być.
Ok,
upraszczam, spłaszczam, wywłaszczam. Śmiech przez łzy jest
istotniejszym przesłaniem. Autorki i autorzy, jakby na puszczy
wołają (do nas?, do siebie?, do polityków?, bankierów?
Informatyków?): - opamiętajcie się! Cokolwiek robicie bez serca,
bez empatii, jest skazane na pożarcie, zeżarcie i wyplucie.
Nawet
marzenia o byciu pisarzem na postronku władzy kończą się lipą, o
czym z przekąsem pisze Barbara Sadurska.
-
Kim chcesz być?
-
Kimś?
-
A ona kim ma być?
-
Nikim.
-
Czyli oboje jesteście w czarnej d…
„Do przelewni przychodziła
przede wszystkim biedota” – pisze w swojej noweli Daniel Odija.
Słowem najważniejszym w tym zdaniu jest oczywiście „biedota”.
Są momenty, podczas lektury całego tomu, że czytelnik jest pewien,
że to właśnie ono, a nie „mamona” stało się
kluczowym.
Autorki
i autorzy rozprawiają o biedocie na lewo i na prawo. Są tacy cacy.
Trochę pachnie to naftaliną. Także Wojciech Kuczok pokazuje, że
człowiek z ludu mógł stać się bogaczem, bo był nikim. Jego
opowiadanie ma inny walor, bo relacja „ojciec-syn”, bo góry, bo
dopiero po śmierci mogli się wygadać. Wiem, że to karkołomne,
ale jak nie „gnój”, to „Gnój”.
Wit
Szostak pisze, że „Ballada dziadowska”, ale rytm, ale polifonia,
jak najbardziej kościelna. Drodzy wierni; przestańcie prowadzić
swoje „dzienniki przychodów”. To na nic. To po nic.
Bo:
„Do
tego jeszcze ustawa. Zakazuje mówić o tym, o czym najbardziej chce
się pisać. O czym pisać się powinno. O czym pisać trzeba. Gdy
tego najbardziej brakuje. Ale właśnie
o tym jednym nie można. To jednostki obiegowe wyrzucone w
błoto”.
Mateusz
Pakuła, jakże naiwnie, ale jakże ujmująco pokazuje nam, że
chwile spędzone wspólnie przy „Kole fortuny” są lepszą walutą
od „czasu”, którego każdy wciąż ma za mało.
Bardzo
dobrze czyta się z Łukasza Orbitowskiego. Niby konstrukcyjnie, to
bardzo przewidywalne, ale jego tekst bardzo dobrze robi tej
antologii.
Czy
jest dla nas jeszcze ratunek? Czy mamy
czas?
Grzegorz Kasdepke „Chwilówki”
zaczyna tak:
„-
Jedyną walutą, na której naprawdę mi zależy – powtarzał
ojciec podczas kłótni z matką – jest czas. Rozumiesz? Jedyną!
-
Bo to jedyna, którą posiadasz – syczała w odpowiedzi. - Ale i ją
trwonisz!”.
Czytając
„Utopay”,
nie marnujecie czasu, ale nie przywiązujcie też zbytniej uwagi, na
klikanie w aplikacje mobilne, by pobrać, dostać, otrzymać, zabrać
– pieniądze. To nicość nad nicościami. Przyjdzie wielki kryzys
i was (nas) zje, pochłonie i wypluje…
A
może już nadszedł?
Zapytajcie
np. Grażynę Plebanek.
[…] „- Jebane
to sześćdziesiąt trzy lata… - dobiegło z kąta.
W
Kaju wezbrało coś na kształt zniecierpliwienia.
-
Niech mnie Dziadek nie bierze na litość”.
Lub
Annę Cieplak, bo:
„Historia Eriny była
w gruncie rzeczy prosta. Przemocowy dom,
rodzice uzależnieni od dopaminy i aplikacji życiowej zarządzanej
zgodnie z maszynami obliczeniowymi Algorytmiarzy aż
do czasu likwidacji
pieniędzy. Erina często
pojawiała się w materiałach swoich rodziców jako dziecko ideał,
którego ci używali, żeby podbić swoją wartość
rynkową […].
Bo to,
co w
przyszłości dzieje się teraz. Dzieje się tu.
Oni
chcieli dobrze. Ja chciałem dobrze. I Zygmunt Miłoszewski w swoich
dialogach chciał.
Czytajcie
„Utopay”!
Jeśli
jesteście teraz bez szmalu, to wiedzcie, że to żadna anomalia, ani
teraz, ani za
milion lat.
Wizja
przyszłości i jej walut wykreowana przez mistrzynie i mistrzów
słowa: Daniela Odiję, Zygmunta Miłoszewskiego, Jakuba
Żulczyka, Jacka Dukaja, Andrzeja Pilipiuka, Łukasza
Orbitowskiego, Wojciecha Chmielarza, Wojciecha Miłoszewskiego,
Grzegorza Kasdepke, Grażynę Plebanek, Wojciecha Kuczoka, Radka
Raka, Annę Rozenberg, Bartosza Szczygielskiego, Annę Cieplak,
Barbarę Sadurską, Wojciecha Chamier-Gliszczyńskiego, Miłosza
Horodyskiego, Mateusza Pakułę, Wita Szostaka, Dominikę Słowik,
Paulinę Hendel, Cezarego Zbierzchowskiego, Michała Protasiuka,
Magdalenę Salik. Każdy tekst przedstawia autorską wizję
artysty na temat finansowej przyszłości. W podróży towarzyszy
czytelnikom Wojciech Stefaniec - grafik i
plakacista posiadający władzę absolutną nad pędzlem i
ołówkiem.
8/10