Sztuka pamięci!
Wracz. Martin Ryšavý. Tłumaczenie:
Anna Wanik. Wydawnictwo KEW, Fundacja Kolegium Europy
Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu, Wojnowice
2022.
Niewyobrażalne.
Był czas, że rozpytywałem
literatów o „święte księgi”. Sam wymieniałem trzy:
„Buszujący w zbożu”. „Mistrz i Małgorzata” oraz
„Bieguni”.
Skreśliłem listę. Zrewidowałem prozatorskie
patrzenie.
Na liście została tylko książka Olgi Tokarczuk.
Teraz śmiało mógłbym dopisać „Wracz”.
Niewyobrażalne.
Lektura
tej książki rozłożyła mnie na łopatki.
Zwłaszcza pierwsza
część. Teatralna. Zwłaszcza druga część.
Pamiętnikarska.
Tłumaczenie tej powieści, to mistrzostwo
świata!
Anna Wanik wykonała katorżniczą
pracę.
Niewyobrażalne.
Chcecie zbudować bombę
atomową? Jeśli macie uran i trochę odłożonej gotówki, to we
„Wraczu”
znajdziecie gotowy przepis na majstrowanie przy bombach.
Chcecie
zrozumieć Czechowa? Dlaczego kopiował innych, ale tak bardzo był
osobny i wyjątkowy? We „Wraczu” Czechowa jest pod
dostatkiem.
Książki nie dostałem. Musiałem skorzystać
z usług pewnego portalu. I byłem potem wściekły, że nie dotykam
okładki, nie muskam poszczególnych kartek.
W tym rozgadanym
pisaniu jest WSZYSTKO, czego potrzebuje taki człek TAKI jak
ja!
„Wracz” to konfesjonał.
„Wracz” to erudycyjna
mapa Rosji.
Jedna opowieść zjada drugą. Ciągła konsumpcja.
Literackie obżarstwo.
„Wracz” (dla mnie)
to naturalny zwycięzca Angelusa. Właśnie
takie książki powinna wysławiać wrocławska nagroda.
Jestem
syty, a jednak bardzo chciałbym, by ta kniga leżała obok
mnie. Bym na nią spoglądał, jak to robię codziennie z prozą Olgi
Tokarczuk.
Czytam fragmenty „Bieguni”. Teraz chcę kosztować
„Wracza”.
Niewyobrażalne.
Martin Ryšavý napisał
fabułę przegadaną, wygadaną, rozgadaną. Normalnie takie książki
mnie nużą i irytują. Ale nie tym razem. Każda strona
jest napisana piórem prozaika, który „Wraczem” osiągnął
mistrzowską formę.
Napisał moja „świętą księgę”!
A
jest tak:
Poznajcie Gusiewa – kwintesencję Rosji. Tylko tam
przedstawiciel kultury najwyższych lotów, twórca wybitnych
spektakli teatralnych i filozof, może być zarazem prostakiem.
Przenikliwe oceny świata łączy w całość z bajdurzeniem o bytach
pozamaterialnych. Rozumie kobiety, jakby był jedną z nich, a
zarazem traktuje je przedmiotowo. Rosja jest ciężko zaburzona,
potrzebuje terapeuty – wracza. Wracz jest Rosją,
lecz Rosja nie jest wraczem.
Ezoteryka. Teatr.
Historia. Kobiety. Wódka. Miotła. Wojna. Bohaterowie.
Powinienem
wokół tych słów, które właśnie napisałem, rozpisać i napisać
moje refleksje. Ale zdaje się, że nie dam rady. Że co
chwilę mi coś umyka.
Czytałem książkę dniami i nocami. Gdy
miałem gorączkę, to „Wracz” działał na mnie lepiej od
aspiryny.
To jest pamflet. Lawina groteski?
Cokolwiek
napiszę, to będę czuł, że popełniam grzech zaniechania. Że „o
czymś” zapomniałem, „coś” mi umknęło.
„Wracz”
daje tak wiele.
Gusiew to ja. A innym razem rozgaszczam się
w Gelendżyku. A potem wędruję po Rosji i zapijam się na
śmierć. Skaczę z czwartego piętra. Mam odmrożone płuca.
Złamałem tylko nogę.
Umieram, bo dyrektor teatru odebrał mi
tytuł pierwszego reżysera.
„Paradoks nie jest szczytem
filozoficznego ani artystycznego myślenia; paradoks jest zaledwie
trikiem rozumu, a ten często zwodzi i zawodzi. Tylko serce nie
kłamie”.
Gusiew ma w sobie wiele „mądrości
życiowych”.
Bo:
„Istnieją sytuacje, gdy człowiek nie
widzi przejrzyście i naprawdę nie pozostaje mu nic innego, jak
czekać, aż rzeczy nabiorą wyrazistości”.
I jeszcze
to:
„Nauka Kościoła mówi o siedmiu grzechach głównych,
ale jeśli porządnie przyjrzymy się pozostałym sześciu,
zobaczymy, że wszystkie są przejawami pychy, tylko w różnych
kontekstach”.
Mógłbym książkę cytować bez
końca. Ale te bon moty, życiowe prawdy i półprawdy to
dopiero początek literackiej jatki.
Na starcie nie mamy
pojęcia do kogo Gusiew mówi. Komu się spowiada, kogo
zagaduje?
Może to syn, ojciec? Może to kumpel od wódki i
słoniny? Prawdopodobieństwo, że Gusiew mówi do Czytelnika,
wzrasta z każdą stroną. To detektywistyczny ślad...
W
drugiej części książki Gusiew, który przestał reżyserować,
zaczął zamiatać ulice, jest bardziej konkretny i zaczyna się
określać.
Mówi wprost, że jego słuchaczem, jego skrybą
jest pisarz.
Że niby Martin Ryšavý siedzi z
magnetofonem i nagrywa gadkę Gusiewa.
Do kogokolwiek on mówi,
to z pewnością osiągnął cel. Został wysłuchany. Przeze mnie na
pewno.
Nurt refleksji.
Jak w „Fotoplastykonie”
Jacka Dehnela,
Odległe to skojarzenie, ale skoro mnie dopadło,
do musi być w tym ślad, którym muszę się zająć. Który przez
najbliższe lata będzie mi towarzyszył.
Tak, „Wracz”
zostanie ze mną na zawsze. Będę czytał książkę na wyrywki,
fragmentami, poszczególnymi stronami będę żył i oddychał.
Bo
warto. Bo „Wracz” jest niepojęty…
Dehnel pisze
miniaturami. Martin Ryšavý opisuje świat przez
dziesiątki stron. Wszystko się miesza, wiele spraw umyka, ale
opowieści o teatrze zostaną we mnie na wieki…
W tej
książce, w tej rosyjskiej biblii (sic!) występuję pewien
czasownik, który rozgościł się i zarządza czytaniem i
pisaniem.
Chodzi o „krinein”. Czyli oddzielać, osądzać,
rozstrzygać.
Czasownik pochodzi z Grecji. Jest teatralny, jest
wykorzystywany przez wiele pisarek i pisarzy.
Jest ukryty, by w
pewnym momencie wyjść przez szereg i zarządzać narracją.
Rosja
Stalina, Lenina, Chruszczowa, Putina.
Rosja wódki, małych
miejscowości, wojny ojczyźnianej i poezji.
Nadal nie mogę
uwierzyć, że autor „Wracza” nie jest
Rosjaninem.
***
Martin Ryšavý (ur. 1967)
– absolwent biologii na Uniwersytecie Karola w Pradze oraz
scenopisarstwa na Wydziale Filmowym i Telewizyjnym Akademii Sztuk
Scenicznych w Pradze (FAMU), obecnie wykłada na tej uczelni
scenopisarstwo. Nakręcił ponad dziesięć filmów dokumentalnych,
m.in. Afoňka už nechce pást soby (2004;
nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych
w Jihlavie), Malupien (2008), Slepý Gulliver (2017).
Autor scenariuszy, m.in. do filmów Lesní chodci (2003)
Ivana Vojnára, Aljona (2008) Jaroslava Brabeca.
Przychylność krytyki literackiej i sympatię czytelników
przyniosła mu dwutomowa powieść Cesty na Sibiř (2008),
a podtrzymał Wracz (2011). Obie książki uhonorowano
najważniejszą nagrodą literacką w Czechach – Magnesia Litera.
Poza działalnością literacką, pedagogiczną i filmową
Martin Ryšavý spełnia się muzycznie – jest wokalistą
zespołu Bouchací šrouby.
Anna Wanik (ur.
1984) – absolwentka filozofii, menedżerka kultury, bohemistka,
tłumaczka literatury z języka czeskiego. Przełożyła m.in. zbiór
esejów Tomáša Kulki Sztuka a falsyfikat (2014), zbiory
opowiadań Marka Šindelki Zostańcie z nami (2016) i Mapa
Anny (2020), eksperymentalną książkę Ladislava Čumby Wittgenstein:
wiadomo, że… (2019) oraz powieść dla młodzieży Transport poza
wieczność Františka Tichego (2019). Założycielka
Fundacji Kukatko, wspierającej polsko-czeską współpracę
kulturalną.
***
Pasuje mi ten cytat. Leży jak ulał
do tej fabuły. Rozlazłej i „wygniecionej”.
„W opisanej
historii nakładają się na siebie perspektywy. Indywidualna,
historyczna oraz uniwersalna”.
(Dobrawa Lisak Gębala.
Wizualne odskocznie, Universitas, Kraków, 2016)
Pasuje
też to:
„Kultura wysoka i kultura popularna mówią różnymi
językami”. Bo książka może być przeze mnie wywyższana, a
przez innych krytyków w ogóle niezauważona. Inna powieść może
się świetnie sprzedawać, a recenzenci nawet nie dostrzegą.
„Warcz”
jest połączeniem pisarstwa kultury wysokiej, ale przez większość
książki mówi się w niej językiem prostym, pełnym anegdot i
dlatego jest to krotochwilna opowieść. Można nawet rzec, że jest
to humoreska o Rosji, Rosjanach. O życiu wielkim, ale pełnym
potknięć i wywrotek…
Kto zrozumie Rosję? Nikt! Kto
zrozumie Rosjan! Nawet sami tego nie
potrafią. Stąd obecność czeskiego
pisarza.
„Wracz” to paszkwil! (Żartuję!)
„Wracz”
to Epopeja (Nie żartuję!)
„Wracz” to pamflet (Na
pewno!)
„Wracz” to literatura wspaniale rozgadana
(Oczywiście!)
Czytajcie, a potem Wasz świat odmieni się
o 180 stopni. To pisanie jest jak „zwrotnica”.
Tu Anton
Czechow zmartwychwstał!
(Bo przecież to on! Mistrz „małych
form literackich”, w której przeważały obrazki
obyczajowe, miniatury z życia urzędników, kupców, ziemian i
chłopów, łączące komizm z wyraźnymi akcentami krytyki
społecznej).
Martin Ryšavý to reinkarnacja
Czechowa. Nie żartuję (!).
10/10