Bohaterska niemoc
Odmawiam
myślenia. Lotta Elstad. Przekład: Karolina Drozdowska.
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2022.
Gorzka
to pigułka dla męskiego „EGO”. Dla tych wszystkich facetów,
którym wydaje się, że pojęli, czym jest feminizm. Dla samców
wyluzowanych, lewicowych, kosmopolitów, metroseksualnych
lemingów.
Ta
książka otwiera szerokie pasmo refleksji. Jednak by dojść do
jakiekolwiek konkluzji, najpierw trzeba się niebywale wymęczyć,
przemęczyć. Bo czytanie „Odmawiam
myślenia” jest
trudne, bo jest to napisane
na jednym oddechu.
To
krzyk, to skowyt. To publicystyka dnia codziennego. To pewnego
rodzaju felieton, a może esej?
Bohaterska
niemoc.
W
tym krzywym zwierciadle, gdzie trzeba liczyć każdą koronę
(złotówkę,
euro),
gdzie czas kryzysu pożera wolne zawody, niemal wszystko dzieje się
według zasady lawiny. Jedno wydarzenie, jedna czynność i lecą
kamienie.
W
tle kompulsywna walka o siebie przeciwko zarodkowi. Ciąża, która
się przytrafiła, nieplanowana, nieakceptowalna.
Ale…
dużo
aloesu, sporo cynamonu, kilka litrów alkoholu.
Ale…
jeden
mężczyzna z Tindera, który na kamperze ma
naklejki z Lechem Kaczyńskim i wciąż jest chłopcem. A drugi
przemądrzały intelektualista, który traktuje główną bohaterkę
jak worek treningowy… Jak
materac.
„Odmawiam
myślenia” w swoim tytule zawiera kwintesencję fabuły. Bo główna
bohaterka rzeczywiście wyjmuje
na pewien czas wtyczkę z prądu. I „jedzie” na tym, co dzień
przyniesie. Niesiona przez znajomych i ledwo poznanych, przez
zwariowanych, prostackich polityków.
A
facetom wydaje się, że rozumieją kobiety. A wokół pełno
chłopców, którzy już dawno powinni stać się mężczyznami.
Faceci
powinniśmy przeczytać książkę ze sto razy, ale czy coś
pojmiemy, zrozumiemy?
Szukamy po omacku, bo nie słuchamy, nie zauważamy.
Hedda jest
młodą freelancerką, która przemierza Europę po niefortunnej
próbie ucieczki od samej siebie. W trakcie tej podróży – na
promie, w pociągu, pomiędzy przesiadkami autobusowymi, podczas
noclegu w tanim hostelu – Hedda opowiada
o swoich marzeniach i życiu. Nasza bohaterka zmaga się też z
problemem niechcianej ciąży… Przed planowanym zabiegiem, zgodnie
ze standardową procedurą administracyjną, powinna odczekać kilka
dni, by upewnić się, czy/że jej decyzja jest ostateczna. Innymi
słowy, Hedda zostanie
zmuszona przez lekarza do przemyślenia tego, czego naprawdę chce w
życiu.
Lotta Elstad twierdzi,
że napisała tę powieść pod wpływem zaostrzenia przepisów
aborcyjnych i opresji, jakiej doświadczają w związku z tym kobiety
w Polsce.
Nie
lubię, gdy autorka lub autor tłumaczą, dlaczego napisali powieść.
Chcę sam interpretować, sam szukać śladów. Bo pisanie bryków mi
nie leży.
Odpowiada mi odczuwanie literatury po
swojemu, indywidualnie.
Chcę ją czuć całym sobą. I w tym wypadku czytam „Odmawiam
myślenia” jako przewrotną litanię, w której padają zaklęcia i
modlitwy. A wszystkie dotyczą tego samego; potrzeby bliskości,
pragnienia wolności.
Ambicja,
by odczuwać autonomię, jest
tu wyraźnie rozpisana. A jednocześnie apetyt na życie u boku
kogoś, kogo się kocha. Na poważnie, bez ciągłej rozmowy o
sprawach świata. O rozpadzie Europy i o tym, czy Einstein sam
stworzył teorię względności.
Lotta Elstad napisała
książkę potrzebną, ale nie ma w niej krzty nowości. Jest
powtórka „z rozrywki”.
Jest
rejs przez Europę pokiereszowaną przez ustawy i konwencje, a ten
stan złego zarządzania państwami odbija się na życiu jednostek.
Są
wojenne zgliszcza. Wspomnienia, napomnienia, zależności. A w
krajobrazie tłoczą się ludzie,
którzy mają po trzydzieści kilka lat i nadal zamierzają się nie
poddawać. Tylko że zewsząd spotykają, napotykają układy i
pokłady idiotyzmu.
Wolny
rynek, który przestał być wolny, bo jest skrępowany zgniłymi
kompromisami.
Lotta Elstad jest
autorką kilku powieści, dziennikarką i redaktorką. „Odmawiam
myślenia" to
pierwsza powieść autorki, która ukazuje się po polsku.
I
czy mam zamiar w przyszłości czytać kolejne fabuły tej
prozaiczki? Tak! Bo zastanawiam się, czy te teksty są pisane z
wątroby, czy to tylko i aż „lewicowe marudzenie”?
Powtarzanie,
że „Odmawiam myślenia” została napisana pod wpływem ciężkiej
sytuacji aborcyjnej w Polsce, trochę mnie (!) irytuje. Bo ta książka
nie opisuje problemu kobiet w jednym kraju. Przecież książka
zaczyna się od sceny, w której lekarz jakby z offu mówi, że
zawarto polityczny kompromis i nie ma aborcji na życie. Nie w kraju
nad Wisłą, lecz w Norwegii.
W polecajkach padają
takie słowa:
Lotta Elstad napisała
feministyczną książkę, której bohaterka nie jest słabą ofiarą
systemu. Hedda to
uparta, zadziorna, fantastyczna postać.
(„Aftenposten”)
Mam
wątpliwości do takiej interpretacji tej narracji. Tak, Hedda jest
silna, ale jest otoczona przez słabych mężczyzn. Gadające głowy,
kombinatorów, niebieskich ptaków, przeintelektualizowanych buców.
A ona lgnie do tych ludzi, bo; nie ma wyjścia oraz dlatego, że
chciałaby miłości. Prostej, nieskomplikowanej, własnej. Nie
dostaje tego, otrzymuje cyrk na kółkach. Każdy niemal facet w tej
opowieści, to błazen. Nieumiejący słuchać ani logicznie
rozmawiać. Stąd też fabuła przypomina książki spisywane w
latach sześćdziesiątych, gdzie jest wolna miłości, gdzie są
dragi i tani alkohol. Stop! To tylko tło. Na przodzie mamy walkę o
wolny wybór.
Przeczytajcie
fragment (poniżej). Ból, który wypływa z bohaterki, jest mocny,
tragiczny, ale i komiczny!
„
[…]
Poza tym wszystko jest białe. Pika jakaś maszyna, z mojej ręki
wychodzi wężyk. Ordynator powiedział, że nerki ledwie wytrzymały
przedawkowanie soku z aloesu.
Wyskrobali
resztki płodu. Nie wiedzą, co go zabiło.
Mówią,
że to się zdarza. Że to może przez nieprawidłową budowę szyjki
macicy. Że to może być właściwie wszystko, twierdzą, że trudno
cokolwiek wykluczyć: „Na przykład stres”. Dodają, że
„kształcimy się przez osiem lat, by posiąść wiedzę o tym, jak
niewiele wiemy”, a na moją aloesową teorię rzucają zdawkowe
„cóż” (Później przychodzi do mnie pielęgniarka i jest
przekonana, że to na sto procent sok przerwał ciążę. A
przedawkowanie hormonów? Po długim wykładzie na temat tego, ile
miesięcy zajmie mi powrót do normalności, regularnych cyklów, i o
czekających mnie huśtawkach nastrojów pytają:
-
Co pani sobie myślała?
-
Myślałam w nadgodzinach – bełkoczę, ale oni tego nie słyszą,
a Kika trzyma mnie za rękę […]”
To
jest tekst o NIEMOCY, a nie o sile. Gdyby bohaterka od razu mogła
usunąć ciążę, nie byłoby tej maskarady!
!!!
Ta
lektura w zderzeniu np. z „Aktami
desperacji” Megan Nolan
uzupełnia się i gada do odbiorcy mocno i
wyraźnie.
Czytajcie!
7,5/10