Czerpanie z wyczerpania
Grisaille o zwykłym osiedlu. Justyna
Hankus. Instytut Literatury, Fundacja Duży Format. Kraków –
Warszawa, 2022.
Tak
wiele obrazów, sfora
emocji, zatem zacznijmy od... podsumowania.
Skojarzeń jest
pełna paleta, ale pokazuję te, które dopadały mnie podczas
lektury.
Po kolei.
„Grisaille o zwykłym osiedlu” to
proza wymagająca. Dobra. Momentami fenomenalna.
Po pierwszej
lekturze byłem wściekły. Nic mi nie pasowało. Potem
zacząłem czytać na wyrywki, bo tak można (a nawet
trzeba).
Trzecie wertowanie przyniosło kolejne zadziwienia,
olśnienia,
skojarzenia, spojrzenia.
Roberto Bolaño,
bo min. dlatego, że w
tomie opowiadań „Dziwki morderczynie”, opowiada między innymi
historię ducha, który obserwuje co dzieje się z jego ciałem po
śmierci.
Jarosław Maślanek, bo na jego „Fermach ciał”
wyhodowało się sporo dobrej prozy, także ta (tu
i teraz),
gdzie na osiedlu przyglądamy się każdemu (sic!).
Bułhakow,
bo gadające koty i ogólnie baśniowa groza.
Cormac
McCarthy i sławetna
„Droga”, bo sprawy codzienne stają się
apokaliptyczne.
Naturalnie! Grisaille, en grisaille –
monochromatyczna technika malarska oraz obrazy uzyskane tą techniką,
dające złudzenie trójwymiarowości. Używana do kunsztownego
naśladownictwa kamiennych rzeźb, reliefów lub sztukaterii. Do
malowania stosuje się tylko różne odcienie szarości.
(Wikipedia)
No i oczywiście leitmotiv tej narracji; obecność
malarza. Niczym zły duszek niczym upadły anioł niczym
strzyga niczym znudzony obserwator: Pieter Bruegel.
I
jego obrazy! Jego portfolio.
To nie koniec. Proza Justyny Hankus
jest naszpikowana literaturą!
Cała książka to popis erudycji
i świadomego pisarstwa. Pytanie – trochę złośliwe – brzmi: -
Czy ta proza powstała z wątroby
dla czytelników „ulicznych”,
czy tylko dla
tych,
którzy zasiadali w jury konkursu, który prozaiczka
wygrała?
Jednakże nie będę (znowu) zajmował się
castingiem na pisarza, lecz treścią, a ta jest gęsta. Stron
zapisanych jest niewiele,
ale multum
jest treści. Znaczniki samotności, wizytówki zgryzoty i pychy,
dulszczyzny. Symptomaty konsumpcjonizmu i zobojętnienia. Przedświty
czasoprzestrzeni zawieszonej między jednym a drugim światem. Krainą
żywych i umarłych. „Mądrych” i „głupich”. I
to odwieczne rozliczenie na linii „syn – ojciec – syn”.
Niewygodna
jest to
proza. Jest niebywale dobrze skrojona, lecz czy
każdy
czytelnik odnajdzie i rozpozna ślady, które autorka porozrzucała w
tej fabule?
Nieistotne! Pierwszorzędne jest to, że w kraju nad
Wisłą, który obecnie gównem, a nie miodem płynie, powstają
książki, których znaczenie jest dalekosiężne. Że to pisarstwo
uniwersalne w dobrym tego słowa znaczeniu.
Że rodacy
Roberto Bolaño też mogą to przeczytać i „zrozumieć”,
przeżyć.
Że następcy Bułhakowa mieliby problem z
zaprzeczaniem istnienia rozgadanych zwierząt i przedmiotów.
Że
Jarosław Maślanek mógłby to przeczytać i odnieść się do
paraboli literackiej.
Że niderlandzcy malarze, przeglądając
prace
mistrza, doznają kompulsywnych przeżyć, bo mamy tu takie dzieła
jak: „Wieża Babel”, „Triumf śmierci”, „Zabawy dziecięce”,
„Pejzaż z upadkiem Ikara”, „Ślepcy”, „Pejzaż z
szubienicą”, „Upadek zbuntowanych aniołów”,
„Dulle Griet”.
Ten katalog obrazów, nazw jest
obszerniejszy. Jest „czerpaniem z wyczerpania”.
Jest
taka scena, gdy głównego bohatera (umarłego – specjalnie używam
właśnie tego słowa) odwiedzają dzieci zamordowane i „zakiszone”
w beczkach. Scena nie tylko malarska, ale przerażająca swoją
brzydotą, przestrachem, ale i pięknem. Bohater skupiony na sobie i
osiedlowych historiach musi przeciwstawić się śmierci zupełnie
niewinnej. Koniec z użalaniem się nad sobą, rozmowami z ojcem.
Nawet patrzenie przez „judasza śmierci” na życie osiedla (które
jest gromadą chodzących zombie) musi pójść w kąt.
I co się
dzieje? Przychodzi przerażenie, nadchodzi przestrach. Śmierć
dzieci umarłego bohatera „budzi”! Chociaż na moment.
To
nie jest scena groteski, gdy kawałek palca porywa wrona, a wcześniej
staje się on powodem do wszczęcia osiedlowego dochodzenia. Bo czym
ten palec, dlaczego knykcie leżą porozrzucane po trawnikach, między
korą, między kamykami?
„Dzieci z beczki” – to moment,
który trwa w książce krótko i szybko (za szybko!), ale nie
przegapcie konsekwencji tej sceny.
Nie skupiajcie się na
oczywistościach. Kontekstów tutaj co niemiara, kątów bezliku.
A „Magda – wariatka” będzie Wam się śniła po nocach,
podobnie jak gęba pralki…
Natomiast
nazwanie osiedla – opisywanego pobojowiska – „Bezpiecznym
zakątkiem” uważam za zbyt tani chwyt!
Czas
wyobrażony!
Kiedy i gdzie jak dzieje się „ten
CZAS”?
Literatura – czego najlepszym przykładem jest
„Ulisses” – zajmuje się tym od...zawsze.
Czas
wyobrażony!
W muzyce (dla mnie głównie w jazzie), w
malarstwie, w filmie, w literaturze!
Ale przecież „czasem
wyobrażonym” oddychamy
wciąż w życiu codziennym. Czegoś pragniemy, czemuś zaprzeczamy,
chodzimy do psychiatrów i terapeutów, a tam omawiamy własne i cudze
projekcje.
Czas wyobrażony!
Przypomnijmy pewne galerie. Te
spisane: "Komedia Ludzka" Balzaka, "Sodoma i Gomora"
Prousta, "Na wspak" Huysmansa, "Wyspy
umarłych" Bttcklina, "Duellum" Baudelaire'a,
etc.
Mamy tu świat „półżywy”. Niby są umarli,
niby są żywi, ale i dlatego:
„Człowiek, który uruchamia
myślenie o wartościach – a taka jest natura człowieka, że
skazany on jest na zajęcie jakiegoś stanowiska wobec wartości,
staje przed dylematem najpierw rozpoznania wartości, potem oceny
ważności, by następnie wartości urzeczywistniać. Refleksja nad
definicją człowieczeństwa, budowaniem człowieczeństwa,
poszukiwaniem istoty człowieczeństwa wypełnia dzieje filozofii. Ta
filozofia wspomaga takie dziedziny nauki jak pedagogika, dydaktyka.
Być człowiekiem, stawać się człowiekiem to kierować się
wartościami, które mają zaświadczać o człowieczeństwie”.
(O
literaturze, sztuce i dydaktyce, Anna Pilch. Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego , Kraków 2018)
Konteksty:
Szaleństwo
(dulle griet) np. u Grochowiaka!
Tak, te pogłosy, odgłosy
też są w tej prozie
słyszalne. A zatem:
„- Kto miał zaszczyt poznać wziętych
dramaturgów, ten wie coś niecoś o zewnętrznej pysze połączonej
z wewnętrzną uległością, oportunizmem wobec mód literackich, ze
skłonnością do naśladowania, niespotykaną w tym stopniu na
żadnym innym terenie literatury – pisał poeta, choć sam nie był
bynajmniej wolny od owej »skłonności do naśladowania«.
A
cytat ten w moich refleksjach stąd, że Justyna Hankus jest
indywidualna, osobna, ale PEŁNA zapożyczeń. Nie jej literatura,
ale Ona taka jest. Ona jako Pisarka!
To nie obelga, lecz
pochwała i ukłon
oddany w jej stronę!
I porzućmy osławioną „Wieżę
Babel”, a – mówię Wam – „skupmy się” na obrazie „Pejzaż
z szubienicą” (niderl. De ekster op de galg) –
obraz olejny Pietera Bruegla (starszego), namalowany w
1568.
(Jeden z sześciu, obok Przypowieści o ślepcu,
Mizantropa, Wieśniaka i złodzieja ptasich gniazd, Kaleki oraz
Sztormu na morzu, ostatnich obrazów podarowanych żonie, odnoszący
się do wydarzeń politycznych i jego prywatnego życia).
Ten
przypisek, że obraz został podarowany żonie, że jest jednym z
wielu, który składa się na cykl; to wszystko uwzględnijcie przy
tym czytaniu, podczas tej lektury.
To, że książka Justyny
Hankus składa się z kadrów – obrazów pokazujących poszczególne
mieszkania, a w następnie ludzkie losy, to wszystko ma
znaczenie!
Konteksty! - Światy wyobrażone!
***
Justyna
Hankus
–
absolwentka
ASP w Krakowie, katowickiego Wydziału Grafiki. Projektantka,
ilustratorka, pisarka. Góralka z pochodzenia, od ponad dwudziestu
lat mieszka w Warszawie. Publikowała m.in. w „Nowej Fantastyce”,
„Stronie Czynnej”, „Fabulariach” oraz antologiach:
Inspirowani Tyrmandem. Antologia małych form prozatorskich (2020),
Rzecz niepospolita. Antologia opowiadań niesamowitych (2021) oraz
Odwrócona strefa. Dramaty, wiersze i opowiadania na setne urodziny
Tymoteusza Karpowicza i Tadeusza Różewicza (2021). Laureatka nagród
i wyróżnień, ostatnio: nominacja do nagrody głównej
Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania (2021 i 2022), finał
warsztatów w ramach Festiwalu Góry Literatury (2022), wyróżnienie
w konkursie Empik Go STORY na najlepszy scenariusz serialu audio
(2022) i nagroda główna w Ogólnopolskim Konkursie na Książkę
Literacką „Nowy Dokument Tekstowy” 2022 w kategorii
epika.
***
Na stronie Instytutu Literatury o
książce piszą tak:
„Sztuka nie imituje życia. Sztuka
antycypuje życie” – ta sentencja, wyimek z
esejów Jeanette Winterson, oddaje przesłanie wyróżnionej
przez nas powieści. Grisaille o zwykłym osiedlu Justyny Hankus to
opowieść wyrastająca z fascynacji sztuką. Sztuką rozumianą jako
element wszechobecny w ludzkiej rzeczywistości i z niej wyrastający.
Autorka rozpoczyna swoją opowieść ekfrazą obrazu Chrystus i
cudzołożnicy Pietera Bruegla, a następnie bez żadnego
ostrzeżenia atakuje czytelnika plastycznymi opisami przestrzeni.
Sposób prowadzenia narracji, wielość bohaterów i obrazów
sprawia, że odbiorca może mieć wrażenie udziału w
ekspresjonistycznym opisie akcji tworzenia. Justyna Hankus
„odmalowuje” losy bohaterów zamieszkujących osiedle Bezpieczny
Zakątek. Każde mieszkanie i jego domownicy stanowią element
mozaiki, pisarka układa z ich losów ni to groteskową, ni to
surrealistyczną opowieść.
(dr hab. Ewa Bartos)
8/10