(Czy) chaos spłoszył prawdę?!
wielkoLUDY.
Joanna Wicherkiewicz. Wydawnictwo ANAGRAM, Warszawa, 2022.
Seria: Poezja zawsze na Czas. Grafika: Łukasz Gawęda
Zacznę od wyliczanki:
Po
pierwsze; to jest książka poetycka, żaden tam „tomik”,
„zbiorek”. Przemyślana i rozpisana, twórcza koncepcja.
Po
drugie; autorka zawodzi i uwodzi. Uskarża się i oskarża. Poetka
obraża i wskazuje, że niemal wszyscy jesteśmy w kryzysie. Syzyfowe
prace…powróciły.
Po
trzecie; bardzo wkurza (mnie) wiersz, który zaczyna się do frazy:
„odrzucamy imiona”. Jest zły, bo zbyt powierzchowny, z
elementami taniego populizmu.
Po
czwarte; bardzo lubię tekst, który spaja całość, czyli tytułowe
‘wielkoLUDY”.
Po
piąte; zastosowana polifonia jest ujmująca, momentami trudna do
utrzymania i wtedy dzieją się rzeczy z pozoru błahe, ale rażą
swoją nadmierną naiwnością.
Po
szóste; „wielkoLudy dzielą
świat”, a tego podziału autorka trzyma się jak tonący brzytwy.
Niepotrzebnie, ale konsekwentnie i to budzi szacunek.
Po
siódme; Joanna Wicherkiewicz nie
odpuszcza czytelnikowi i trzyma go „za mordę”, przekonywając do
swoich racji. Pisze jako socjalistka. W tej poezji brakuje
pluralistów, liberałów…
A
teraz po kolei! Do spodu.
To
moje kolejne spotkanie z poezją Joanny. Najpierw były połajanki,
potem pokuta, teraz zaproponuję trochę
realizmu.
Joanna Wicherkiewicz wydała
„wielkoLudy”
z
pasją. Wydawnictwo Anagram emocjonalność autorki podtrzymuje
dobrym nakładem. Ale co
tkwi pod spodem? Dlaczego w tym tomie pobrzmiewa ton
oskarżycielski?
Skąd
w poetce tyle pesymistycznych obelg?
Cóż
się stało z nią, z jej bliskim, znajomymi, z Polską, z Europą,
ze światem?
Skąd
pomysł, że niemal każdy ma łatkę, etykietę (sic!)? Z jakiego
powodu Joanna ożywia (tak mocno i usilnie) figurę retoryczną w
postaci starego Syzyfa?
Pozytywizm
logiczny przegrywa tutaj z… zabłąkaniem się, obłąkaniem i
wyobcowaniem.
Czemuż
to poetka pisze songi, które przystają do młodych, którzy często
wiele widzą w ciemnych barwach?
Dlaczego
poetka dzielni nas na „my” i „oni”, a z drugiej strony kwili
nad jakimikolwiek podziałami?
Szansą,
nadzieją jest „drzewo, (które) ma swojego Jezusa”? A może
inaczej: nie pies koń wiewiórka drzewo lecz człowiek
ponura cząstka wszechrzeczy która wyrywa
się twórcy lepię go dobrym mądrym szczęśliwym wyznaczam granice
ego (żądza się w nich nie mieści) niestrudzenie biegnie do
doskonałości a bliżej jest tylko śmierć która wyrywa się twórcy
lepię go dobrym mądrym szczęśliwym wyznaczam granice ego (żądza
się w nich nie mieści) niestrudzenie biegnie do doskonałości
a bliżej jest tylko śmierć.
Z
rozmysłem nie podzieliłem wersów. Tak czyta się to lepiej.
Przekaz staje się dosadniejszy! Nie wymaga ingerencji siły wyższej,
boga czy człowieka lub diabła. Tu się wszystko zadziało, tutaj
dosadność działa i wyrabia… ciasto do następnych wierszy w
tomie.
(Jak
już pisałem; dobrze poukładanych, polifonicznie spisanych. Świat
zdaje się chórem… System rozbrzmiewa, gra.).
Z
kim mamy zatem do czynienia?
Joanna Wicherkiewicz
Urodzonaw 1971
r. w Mławie. Lata dzieciństwa spędziła w Żurominie. Czas studiów
związała z Olsztynem. Aktualnie mieszka w Uniejowie. Z
wykształcenia jest nauczycielem. Jej wiersze publikowane były
w:„Poezji
Dzisiaj”, „Protokole Kulturalnym”, ,,Interze-”,,Obszarach
Przepisanych”,
,,Wytrychu”,
„Akancie”, „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Kulturalnej”,
„Helikopterze”, „Artefaktach”, „Kronice Mazowieckie”,
„Biuletynie Uniejowskim”, „Uniejowskich Stronach”, „W
Uniejowie”, na portalach PoeciPolscy.pl, pisarze.pl, nowemysli.pl,
szuflada.pl,w almanachach
oraz kilku antologiach. Wydała tomiki: „Okruchy
codzienności”(2015),
,,Dysharmonie” (2018) , „wielkoLUDY”
(2022).
Wróćmy
do książki. Biogram to tylko i aż uzupełnienie dla czytelników
zbłąkanych.
No,
właśnie. Zbłąkanie się, Obłąkanie, Wypaczenie. Zapatrzenie.
Te
cztery słowa (przewrotne, ale wytworne) są synonimami całej
książki. Są dla niej drogowskazami.
Według
mojej interpretacji z tymi wierszami należy obchodzić się ostro i
bez pardonu. A to dlatego, że za warstwą i pod warstwą obrażania
się na świat, tkwi, leży WIELKA TKLIWOŚĆ.
Autorka
buńczuczna, ale jej sztandar jest do przejęcia. Podmiot liryczny
rozgadany i wygadany, ale chętny też do podjęcia
dialogu. Ale WSTYD
działa na niekorzyść wszystkich. Duma, przekora zaprowadziły nas
na skraj. Powtarzam: To wcale nie politycy, Kościół, biznesmeni (czyli ci
wielcy) zaprowadzili nas na skraj.
Trafiliśmy
tam sami. Jak stado baranów.
Szczury
udające wilki.
Dykcja
tej poezji jest oskarżycielska. To naiwne nawiązanie
do protest songów
beatników.
Na
przykład To:
oto
jestem
ktoś
przeciął pępowinę
wyłuskał
dziecko
mam
swój obcy świt
w
niepojętym świecie
gram
w gry dziecięce
gry
dorosłych
nic
nie rozumiem
wszystko
rozumiem
wiszę
gdzieś pomiędzy
dziczeję
Bardzo
(fajny) dobry kawałek. Ale jakże
naiwny! Jakże wykwitnie prosty!
Naiwność
w poezji to cecha obronna. Stanowi tarczę przed obelgami, które
przecież padają w tej książce. Ale są
podane z pozycji Szymona Słupnika. Facet stoi na palu i gada.
Święty, który pozjadał rozumy, a przecież tak naprawdę (wcale)
nie uczestniczy w batalii. Można go ominąć, pominąć. Stracić,
strącić!
Dlatego
można użyć sformułowania Marii Janion, że wiersze
Joanny Wicherkiewicz „są
sieroce”.
Romantyzm
i swoista etnografia bólu. Rozwarstwienie i brodzenie w potokach
łez. Oskarżanie i obrażanie się w samotności.
Odrębność,
którą funduje nam poetka, odnajdujemy m.in. w tym „kawałku”:
w
roku szczura
otrzymaliśmy
półtora metra na człowieczeństwo i wiemy
że to
nie wystarcza
więzimy
się w małych rajach
uparcie
powtarzamy
zostaję w
domu
zostaję
w domu
Czyli
„między językiem a światem”… A może co ludzkie to
zwierzęce? Bo wracamy do początku, do „walki o ogień”?!
A
gdzie w tym „wszystkim” jest ciało, gdzie jest język? Może
tutaj?
Otóż:
pamięć
zaczyna rwać się i płowieć
komu
podziękować za piętno
które jest
wyzwoleniem
nie
pamiętamy spłoszonych miłości
ran
ciętych tłuczonych szarpanych
nieprzekroczonych
granic
niepodjętych wojen
w
niepamięć można wrzucić
dom
miętę pszczołę
ból
tęsknotę i śmierć
brzydota
i piękno
umiera
stadnie
taka
jest cena spokoju
Nie!
To raczej „przykry” harmonogram!
Ten utwór to również raport. Deskrypcja z pola bitwy.
W
tej uporządkowanej literacko książce zaskakuje rozproszenie.
Między wierszami świetnymi znajdują się utwory blagierskie.
Pisane jakby pod publiczkę. Pisane dla rozgłosu.
Przykład
(kilka wersów):
COVID-19
centrum informacji
liczba
potwierdzonych 20 306 856
liczba
zgonów 741 723
a
my w radosnym lecie
oswajanie
śmierci przyszło tak łatwo
Oczywiście,
że taka retoryka trafia, bo jest świeża, aktualna, ale to
zwodnicze pisanie. I jeszcze ten, przywołany przez autorkę, Hrabal:
„Życie jest straszne, ale ja postanowiłem, że jest piękne”.
Po co to, dlaczego to?
Dostrzegam
Tu „udawany smutek”! Dekoracje, które szybko rozpadają się na
tej literackiej scenie.
Poetyka
pytania jest dla mnie wspaniałym wyjściem, rozwiązaniem, ale
Joanna jest pewna siebie, dlatego częściej odpowiada, niż zadaje
pytania. A to szkodzi jej poezji, ale tylko „ociupinę”.
„Wyzwalając
lirykę z ograniczeń sentymentalizmu subiektywnego opisu”
Joanna Wicherkiewicz, pozwala sobie na więcej! Ale czy
nie tak jest właśnie rola poezji?! Podobnie jak filozofii!
Pytanie
jednak zasadne, zasadnicze: - Czego oczekujemy więcej kontemplacji
czy iluminacji?
Posłuchajcie
tego (jest w tym utworze MUZYKA). Jeden takt, ale
mocny!
ugrzęźliśmy w
jesieni
zazdrościmy
ptakom odlotu
chowamy
się w ciasnych utopiach
porządkujemy czas
z
niepamięci wypełzają furie
w pamięci wrze
chaos
spłoszył prawdę
I jeszcze
to, na koniec – moich nieoczywistych refleksji -:
(także
utwór muzyczny zwrócony
przeciwko «MĘSKIEMU» odbiorcy)
Mężczyzna
wyrastasz
z ziemi pragnieniem ojca
jesteś
zasadzonym dębem
obok
snu nieskazitelnego domu
panem
ustanowionego nieporządku
liczą
cię pierwszy piąty środkowy obecny
masz
swoje miejsce na ruchomych piaskach
dopełniasz
cudzy czas
Dużo
to lepsze od wiersza, w którym autorka wrzuca do jednego worka wielu
i pisze: „odrzucamy imiona nazywamy gromadnie Polakami Niemcami
Żydami katolikami (anty)szczepionkowcami homoseksualistami
lewymi prawymi zielonymi czerwonymi białymi wtedy łatwiej
nienawidzić”.
Rozumiem
sens, ale co tu robią nieheteronormatywni?! Nie mogę pojąć!
A
i tak „pamięć zaczyna rwać się i płowieć”, bo „złapali
(nas) w pułapkę nazywaną życiem wiele dali mądrości do
przełknięcia w kraj uwikłali zamknęli w komórce
społeczeństwa”...
7/10