Polowanie z bliska i z pamięci…
Notatki
z terenu, Marcin Dymiter. Wydawnictwo #części_proste, Gdańsk
2021.
Łatwość
obsługi sprzętu nagrywającego nie oznacza łatwości w
posługiwaniu się słowem. Można wpaść w pułapkę grafomanii. A
jednak Marcin Dymiter w
„Notatkach z terenu” popisuje się, wypisuje elokwencją
poety.
Uwodzi
i zwodzi czytelnika na manowce.
Finał
tegorocznej „Gdyni” w ogóle nie zaskakuje. Bo eksperyment, który
funduje nam autor, jest eksplozją DUCHA.
Plastyka
całego utworu jest fantazmatyczna. Wyobraźnia pobudzona do granic
możliwości.
Są
miejsca prawdziwe, a jakoby ich nie było; jakby wszystko działo się (tylko i aż) w zmysłach pisarza.
On
patrzy dźwiękiem. On
słyszy słowa. On smakuje miejscowości. Ślady
i okruchy ulotności…
Jeśli
szukacie w prozie metafizyki, to w „Notatkach z terenu”
znajdziecie jej pod dostatkiem.
I
rację ma Rafał Księżyk, pisząc:
„To
niezwykła książka o słuchaniu. O doświadczaniu życia w skali
mikro. O pejzażach dźwiękowych i psychoakustycznych iluzjach.
O miejscach i miastach czytanych uchem.
Opowiedziana
niczym powieść drogi, ruchliwa i zmysłowa, otwiera nęcące
perspektywy.
Czyżby
to słuchanie mogło nas na nowo zadomowić w
świecie?”.
Bo:
„Słyszenie,
słuchanie... Z bliska, z pamięci…
Wieloaspektowe
postrzeganie przestrzeni poprzez dźwięk to esencja zbioru
miniesejów Marcina Dymitera. Autor stawia pytania między
innymi o tożsamość i dźwiękową pamięć miejsc, o
funkcjonowanie człowieka w konkretnej audiosferze, o
ekologiczne aspekty pejzażu dźwiękowego.
Opisuje soundscape wielkich
miast, takich jak Berlin, Praga czy Lizbona, i przestrzeni
nieoczywistych, jak pracownia Güntera Grassa.
Przywołuje brzmienia przeszłości (Huta Uthemanna,
Telefon Hírmondó), poddaje się intymnej aurze Oliwy, pustych
plaż Pomorza, spalonej słońcem Malty”.
Ale wróćmy
do metafizyki w metadźwiękach!
Tu
mamy do czynienia z pewnego rodzaju medium, które prowadzi nas po
kątach i otwartych przestrzeniach.
„Literatura
kierująca się ku transcendencji bytu osobowego ukazuje człowieka i
literacki podmiot w roli medium”.
(Henryk Czubała &
Wydawnictwo Naukowe UP, Kraków 2009)
Bo
język jest zbyt ułomny, bo to dźwięk jest praprzyczyną całego
egzystencjalnego zamieszania.
Ale:
[…]
niepodobna utrzymywać, jakoby język nie był podstawowym narzędziem
komunikacyjnym, ale ten, kto widzi w nim zarazem medium, zdaje się
całkowicie lekceważyć proste, poświadczone empirycznie,
rozróżnienie medioznawcze między
komunikacją bezpośrednią a pośrednią. Zapomina o tym, iż
mówienie jest procesem zakorzenionym w ludzkich organach,
zachodzącym wewnątrz konkretnego ciała, słowem, że jest
artykulacją. I że wszelka komunikacja medialna jest z natury rzeczy
komunikacją pośrednią, zakładającą istnienie nośników
(kanałów), które są powszechnie akceptowane, acz kulturowo
zmienne”.
[…]
(Co
to jest medium? Krzysztof Kozłowski, Varia)
A
Marcin Dymiter swoje,
po swojemu:
„Perspektywa,
którą proponuje, jest zaproszeniem do refleksji nad dźwiękowym
otoczeniem człowieka. Odkrywa przed odbiorcą prawdę, która nie
dla wszystkich i nie zawsze wydaje się oczywista: że dźwięk
(także ten wyabstrahowany z kontekstów muzycznych i estetycznych)
jest zjawiskiem historycznym, politycznym, społecznym, ekologicznym.
Wnioski z tych przemyśleń – inspirujące i napisane z szacunkiem
dla znaczeń i brzmienia słów – bywają gorzkie, ale nie sposób
przejść wobec nich obojętnie.
Istotną
odsłoną autorskiej perspektywy myślenia o dźwięku i działania w
dźwięku jest cykl zatytułowany „Field Notes”, dostępny w
serwisie Bandcamp. W książce znajdują się odesłania do tych
nagrań. Ich znajomość nie jest konieczna, by dotrzeć do sedna
„Notatek z terenu”, ale na pewno pozwoli zrozumieć – a być
może także poczuć – fascynację dźwiękiem”.
Znam
Trójmiasto, bo stamtąd jestem, może dlatego moim ulubionym
fragmentem w całej książce, jest ustęp „Oliwa”, który
zaczyna się cytatem z
Borgesa.
„Nie
potrafię iść przez przedmieścia w samotności nocy, aby nie
pomyśleć, że noc sprawia nam przyjemność, gdyż usuwa zbędne
szczegóły, podobnie jak wspomnienie”.
Z
tej przyczyny nie tylko bliskość Bałtyku mnie uwodzi, ale też
pora dnia. Gdy wszystko jest zamazane, ciemne, a jednocześnie tak
bardzo wyraźne.
W
głowie kołacze mi się wiersz Mieczysława
Jastruna,
zatytułowany „Spotkanie
w czasie”.
Niby o miłość w tym utworze biega, a jednak w tych słowach tyleż
muzyki:
„Czyś
jest tak cicho nienazwana,
Tak
bezszelestnie nieujęta,
Że
nawet rąk twych nie pamiętam,
Kiedy
spływały na kolana?”
Dlatego
słuszność odnajduję w poniższym cytacie:
„Otaczająca
nas rzeczywistość pokazuje jednak, że dzisiaj nie wystarcza już
poprzestać tylko na antropologii wizualnej, że niezbędny okazuje
się zarazem rozwój antropologii dźwięku, czy jak chcą niektórzy
badacze: antropologii audialnej, audioantropologii, i – w
konsekwencji – alternatywnej koncepcji antropologii
audiowizualności”.
(W
kulturze dźwięku. Słuchanie literatury Andrzej Hejmej, Teksty
Drugie 2015)
„Notatki
z terenu” mogłyby
być napisane wierszem.
Są prozą – a jednak to swoiste poematy.
Lub
zapis myśliwego, który poluje nie tyle na dźwięk, ile obraz,
który bez muzyki jednak wydaje się kruchy, a wręcz lichy.
Poezja
awangardowa? Może?!
„Zagęszczone
użycie onomatopei właściwych, paronomazji, echolalii, glosolalii,
aliteracji, harmonii głoskowej silnie działa na zmysł słuchu. Nie
warto jednak oddziaływania tego redukować wyłącznie do wrażeń
audialnych. Nie warto także pozostawać przy najprostszej
konstatacji, że to literatura silnie dynamiczna – problem jest
znacznie bardziej złożony. Twórczość awangardy nie cierpi
bezruchu […]”.
(Beata Śniecikowska Dźwięk
i ruch: o awangardowej poezji dźwiękowej,
teksty Drugie 2014)
„Notatki
z terenu” to książka, którą można
położyć na nocnym stoliku. Niech tam leży. Patrzmy na jej
miniaturowe kształty i sięgajmy po słowa, gdy ogarnia nas bezkres
ciszy…
8,5/10
*Zdjęcie:
https://www.gdansk.pl/wiadomosci/3-Control-Room-Pomiedzy-muzyka-a-sztuka-dzwieku-rozmowa-z-kuratorem-festiwalu-Marcinem-Dymiterem,a,203449