Księga Przysłów
Żona rzeźnika. Li Ang. Przekład Maria Jarosz. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022. Proza Dalekiego Wschodu
Hańba.
Gniew. Agresja.
Przemoc. Bezsilność. Skandal. Szaleństwo. Beznadzieja.
Głód.
Suspens. Zaczyna się od notatki prasowej, policyjnego
raportu. Morderstwo! Żona tnie męża na kawałki. Rzeźnika. W
krótkim streszczeniu ulica wydaje wyrok;
bo to zdzira,
bo
to kara boska,
bo on taki dobry,
bo ona jak matka.
Ulica
kłamie. Fałszywe świadectwo jak tsunami obezwładnia zdrowy
rozsądek.
Długie języki. Długi rzeźnicki nóż. A „w tle”
bylejakość istnienia kobiety i zwierząt.
Pierwszy plan tej,
odzianej w przemoc i okrucieństwo, powieści to literacki rejestr
prawdziwych wydarzeń z lat 30. XX wieku.
„Li Ang nie
zamierzała odtwarzać zdarzeń w duchu reportażu, przeniosła zatem
miejsce akcji do rodzinnego Lugangu, tajwańskiego miasteczka na
wybrzeżu. Zachowując wierność faktom i nie stroniąc od skrajnego
naturalizmu, stworzyła przejmujące portrety ludzi poddanych
najprostszym mechanizmom, takim jak głód, seks, strach czy
śmierć”.
Suspens. Okładka. Magdalena
Abakanowicz i Abakan Red,1969.
Takie
otwarcie powoduje, że stajemy się, natychmiast, uczestnikami
poważnej fabuły. Ta czerwień. Ta czerń.
Krew i kir.
Książka
dopracowana. Wycyzelowana. A na scenie grecki dramat z udziałem...
kobiet…y.
Chór obłudy.
Chór milczenia.
Chór
rozgadania.
A OBOK samotność, ból, cierpienie,
niezrozumienie.
Kajdany życia. Tajemnice krzyku. Sekrety
kakofonii duszy...
...i
przerażająca polifonia.
Bo: zdaje
się, że pisarka każdemu daje się wygadać, wypowiedzieć. Ale ten
najważniejszy głos – słyszymy (czujemy) tylko my,
czytelnicy.
Lin Shih, główna bohaterka - maltretowana,
poniewierana, wykorzystywana, „ze skazą” pochodzenia - próbuje
o siebie walczyć. Stara się przeżyć. Ale jej szanse
na dialog ze światem są żadne. Zatem
krzyk zamienia w milczenie… Potem w błagania.
Pisarka
nie usprawiedliwia morderstwa, bo ten czyn nawet nie został
popełniony w afekcie. Do poćwiartowanie ciała rzeźnika dochodzi
„bez udziału Lin Shih”.
Ona nie
wie, że zabija. Nie rozumie. Nie czuje. Nie widzi. Nie słyszy.
Sen
wariatki? NIE!
W
tle odgłosy zarzynanych świń.
Powieść,
którą czyta się szybko, jest hermetycznym opisem piekła. Pisarka
ukazuje perspektywy ofiary, oprawcy, faryzeuszy. A czyni to –
rozpędzając narrację. Czyni to fabularnie doskonale. Ale realizm
„Żony rzeźnika” przeraża.
„Shih Shu-tuan,
pseudonim Li Ang, jest tajwańską pisarką feministyczną” -
takie zdanie możemy odnaleźć w sieci. Ale wrzucanie
„Żony rzeźnika” do feministycznego worka jest nieuprawnione.
Femina Lin Shih jest umęczoną, rozbitą na molekuły
Istotą. O humanizm w tej opowieści biega. Ale także o
mizoginizm i szalbierstwo,
i to
„w pełnej krasie”.
Lin Shih – podobnie jak jej
matka – staje się rzeczą, przedmiotem.
Jej skromna duma
zostaje zagadana przez plotkary. Fizycznie wykorzystywana,
psychicznie zmasakrowana.
A w tle (jeszcze)
silne
przekonanie w jakąś formę istnienia „po śmierci". W zemstę
duchów. Wiara w istnienie rzeczy nienamacalnych.
Rzeźnik,
gdy odwiedza prostytutkę, po kumpelsku opowiada jej anegdoty ze
swojego życia. Te opowieści są podszyte strachem, przemocą,
zabobonami, ale
i rechotem.
W
pracy
czy w domu, w obecności żony, nie słyszymy jego zwierzeń. Wciąż
pijany,
brutalny, zaspany. Gwałci żonę, a u dziwki zasypia (odsypia) na
piersiach, niczym na-w
ciele matki.
Mordercza
natura odnajduje azyl. W burdelu, w alkoholu, w hazardzie. W
przypowieściach.
„Spojrzenie
na problematykę zbrodni z perspektywy kulturowej pozwala dostrzec
jej paradoksalną naturę – z jednej strony jako czyn, który w
zbiorowej świadomości wiąże się przede wszystkim z umyślnym
pozbawieniem życia, spotyka się ze szczególnym potępieniem ze
strony społeczeństwa; z drugiej zaś – trudno byłoby zaprzeczyć
temu, że jednocześnie rodzi liczne społeczne i kulturowe
fascynacje, jakie można zaobserwować we współczesnej kulturze –
w szczególności popularnej” – to wstęp do (bardzo dobrej)
pracy zatytułowanej „Mordercze
natury. Wybrane przykłady zbrodniarzy i zbrodniarek w literaturze i
kulturze” pod redakcją Szymona Cieślińskiego Natalii Dmitruk
Joanny Płoszaj (Stowarzyszenie Badaczy Popkultury i Edukacji
Popkulturowej „Trickster”, Wrocław 2020).
Tylko
że autorka „Żony rzeźnika” żadnej fascynacji nie ulega. Styl
jej narracji to
nie reportaż,
żadna kronika kryminalna, to „rozpracowywanie” ludzkiej duszy.
Jej bestialskiej części. I nagle ofiara staje się katem w transie,
którego nie jest w stanie pojąć. Może to zrobić czytelnik,
świadek. A wszystko dzięki socjologicznej naturze tej
powieści.
Skandalem nie jest śmierć rzeźnika. To następstwo
zdarzeń i wydarzeń. Skandalem jest „ukamienowanie” Lin Shih,
a wcześniej jej matki.
Bo:
„Mówiąc o skandalu,
mamy najczęściej na myśli to zdarzenie, które wywołało
zgorszenie, oburzenie, a czasem nawet wstręt. [...] Przez skandal
rozumiemy taki fakt w życiu ludzi, gdzie zakwestionowany został
jakiś element podstawowy porządku bycia społecznego. Mamy do
czynienia z naruszeniem pewnej normy społecznej, konwencji —
rozumianej jako pewna forma ludzkiego zachowania. Czyn skandaliczny
pojawia się właśnie w tym momencie, kiedy następuje złamanie
danej normy. Jest to jakby swoiste naruszenie prawa, nie zawsze
explicit sformalizowanego, a często tylko niepisanego prawa
obyczajowego. Możemy powiedzieć, że dramaturgia skandalu rodzi się
wówczas, kiedy zostaje naruszony pewien rytuał życia społecznego,
obyczaj właściwie, który jest społecznie akceptowany, powszechnie
uznany jako reguła ludzkiego zachowania”.
(H. Szabała.
Skandal w kulturze, [w:] Wobec kryzysu kultury. Z filozoficznych
rozważań nad kulturą współczesną, red. L. Grudziński. Gdańsk
1993. s. 97,98.)
Bo:
SZALEŃSTWO!
Czyje?
Kto kogo doprowadził na skraj przepaści?
„Każdy nieporządek
był usprawiedliwiony, jeżeli przekraczał sam siebie, może przez
zupełne szaleństwo można było dojść do jakiejś mądrości,
innej niż ta, której słabością jest właśnie
szaleństwo”.
(Julio Cortázar,
„Gra w klasy”)
Bo:
PRZEMOC!
Termin
przemoc potocznie najczęściej zastępowany jest takimi pojęciami
jak brutalność, okrucieństwo, przestępczość. Pod pojęciem
przemocy najczęściej rozumie się relację między ludźmi, która
opiera się na użyciu przeważającej siły. Utrudnia samoobronę z
uwagi na wyraźną asymetrię sił – jedna bowiem ze stron ma
przewagę nad drugą; ofiara jest słabsza, a sprawca silniejszy.
Przemocy, jednakże nie należy utożsamiać z agresją. To, co
odróżnia przemoc od agresji, to owa przewaga sił jednej
strony
(„Formy
i rodzaje przemocy”, Wioletta Jedlecka (Uniwersytet
Wrocławski))
Li Ang,
w bardzo dobrym przekładzie Marii
Jarosz,
pokazuje nam nie tylko swoje literackie możliwości, ale wskazuje
perspektywy… nagłówków gazet, za którymi stoją rzeczywiste
zdarzenia. Ale w brukowcach nie odnajdziemy prawdy.
Temu
służy (sic!) literatura piękna.
Warto
dopełnić ten tekst takim abstraktem:
Bo jak wskazuje Krystyna
Kmiecik-Baran
zwykłe definicje przemocy biorą pod uwagę trzy zasadnicze
kryteria:
• rodzaj zachowania;
• intencje;
•
skutki przemocy.
Poza tym przemoc może mieć charakter: •
instrumentalny, czyli służący jako środek do realizacji
określonych celów; • bezinteresowny, czyli jako poszukiwanie
zadowolenia w znęcaniu się nad innymi; • zbiorowy; •
indywidualny.
To „WSZYSTKO” odnajdziemy w tej fabule.
Do tego dochodzi szlachtowanie
umęczonych zwierząt. Ich rzeź.
Czas
skończyć
z cytatami, ale
przywołam
tylko twórczość Johna
Maxwella Coetzeego.
To pisarz, który powiedział i napisał tak wiele o DUSZY zwierząt,
że potraktujcie to jako zadanie domowe i przeczytajcie (choćby)
„Żywoty
zwierząt” (Znak, Kraków 2004,2022 – tł. Jacek
Dehnel)
8,5/10