Filmowe lęki
Bella,
ciao. Piotr Siemion. Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2022.
Bardzo
filmowe to „gadanie”. Rozpisane na sceny, kadry, sekwencje. Na
ułamki losów, które rzadko są spotykane w polskiej literaturze
współczesnej.
Opowieść
drogi, pełna złudzeń i aktów strzelistych. Strachu, półprawd i
zmyśleń.
Piotr
Siemion napisał przypowieść o wojnie tylko z pozoru. Bo jest tu i
„Sól ziemi” Józefa Wittlina, ale jest Cormac McCarthy
i jego „Droga”. Jest „W polu” Rembeka. Skojarzenia
współczesne? „Blask”, „Przewóz”!. Tylko że to jest lepsze
od prozy Stasiuka i Rylskiego!
Atrakcyjniejsze
literacko.
A
może się mylę i błądzę! Autor, w finale, wymienia całą
gromadę literatek i literatów. Od Emily Dickinson,
przez Szekspira po Tadeuszów Borowskiego i Konwickiego.
Erudycja!
Tak, ale oczytani rzadko piszą wspaniałe książki. Więcej wiedzą
niż potrafią przekazać. Piotr Siemion powraca z epiką dosadną,
nieprzegadaną, rozpisaną na głosy i odgłosy.
„Niskie
łąki” mają godną następczynię, bo proza „Bella, ciao” to
mistrzowskie dzieło. Napisane jakby od niechcenia, jednakże
przemyślane w każdej sylabie.
Zamiast
„łąki” mamy „lęki”.
*Piotr
Siemion
Urodził
się w 1961 roku. Uczestnik wrocławskich ruchów kontrkulturowych u
schyłku komunizmu. Od 1988 mieszkał w USA i w Kanadzie, od 2000
rezyduje w Warszawie.
Z
wykształcenia amerykanista (w 1994 obronił doktorat
na Columbia University w
Nowym Jorku) i prawnik (dyplom na Columbia University,
1997). Ma dorosłą córkę i dziesięcioletniego syna.
Debiutował
wcześnie jako tłumacz powieści amerykańskich i brytyjskich.
Zdobywca Nagrody „Literatury na świecie” za debiut przekładowy
prozą 1986; nagroda STP za
najlepszy przekład prozy, 1990. Na emigracji współpracował z
legendarnym pismem BruLion. W roku 2000 zaczął właściwą karierę
powieściopisarską. Jego gorzkie, wirtuozerskie literacko Niskie
Łąki zostały uznano za najciekawsze zjawisko literackie roku
(nagroda miesięcznika „Machina”, 2000). Wydana cztery lata
później powieść Finimondo ugruntowała
jego literacką pozycję. W 2015 roku ukazał się Dziennik roku
Węża, intymny zapis roku z życia pisarza.
O
tworzeniu powieści autor mówi tak: „Człowiek jest z natury
stworzeniem narracyjnym. Karmimy się opowieścią, my – żywi
ludzie. Dopóki umiesz zbudzić w sobie demona opowieści,
odnajdziesz w sobie tym samym pewną moc. Moc, która i tobie i
wspólnocie pozwoli bardziej, pełniej niż przedtem –
istnieć”.
(https://wydawnictwofiltry.pl/piotr-siemion/)
Książkę
przeczytałem w jedno popołudnie. Nie mogłem w nocy zasnąć, a
zatem wróciłem do lektury. Włączyłem czytnik i na „chybił –
trafił” wyławiałem nowe fragmenty. Sceny. Oddechy. Portrety.
Mapy, rysowane kredą i patykiem.
Włączyłem
komputer i szukałem Lanzig. To epicentrum zdarzeń, wydarzeń.
I
oto Wikipedia wypluła:
Łącko
(niem. Lanzig) – wieś w Polsce położona w województwie
zachodniopomorskim, w powiecie sławieńskim, w gminie Postomino nad
południowym brzegiem jeziora Wicko.
Ale to
tylko wióra. Trociny. Zapis geograficzny.
Gdy
naciśnie się opcje „grafika” – ukazują się wspaniałe (w
większości czarno-białe) grafiki, ryciny, pocztówki.
A
dalej – mnóstwo historii, dykteryjek, tajemnic i omówień. Sporo,
a jednocześnie niewiele tego. (Bo – zależy (sic!), czego tak
naprawę szukamy – czy śladów
fikcyjnego Szesta?!)
U Siemiona Łącko
– Lanzing nie
ma rdzennych mieszkańców, bo ci zostali zamknięci w magazynie.
Niemieckie modły o uwolnienie są zagłuszone przez polski rejwach i
sowiecki wkurw…
A
w tle:
„Pułkownik Szest,
który zawiera swoisty pakt z diabłem, by ocalić nadmorskie
miasteczko i uwięzionych tam ludzi. Staje na czele bojówki
uformowanej z okaleczonych wewnętrznie żołdaków, nadając ich
życiu kształt i cel, choć misja, jaką im wyznacza, na koniec
okazuje się jednym wielkim kłamstwem”.
Początek
tej prozy nie jest jasny – czy mamy do czynienia z apokaliptycznym
zapisem – rozpisem –
„jakiejś”
wojny, czy może jednak to wydarzyło wtedy, gdy za moment mieli
urodzić się moi rodzice. (Moja mama kilkadziesiąt kilometrów
stamtąd). Koniec Drugiej Wojny Światowej. „Wyzwolenie” –
Zniewolenie?!
Piotr
Siemion opowiada obrazami i głosami. Chór grecki. Bawi się
konwencją, miesza style, a wszystko jest tak wyraźne, że tylko
realizować
film.
Pozorny
bałagan, a tak naprawdę wektorowe pisanie. Ta proza ma DNA. Autor
czerpie garściami z twórczości innych, a jednocześnie zachowuje
osobistość stylu i formy.
Pogranicza
i pokrewieństwa filmowe to nie skojarzenia czytelnicze, to świadome
rozpisanie tej fabuły na sceny, a każda z nich mogłaby być
etiudą.
Kompozycyjne
chwyty i uchwyty wciągają. Nie można przestać czytać, a
jednocześnie – przy drugim rozszyfrowaniu książki – nie ma
problemu z przyswajaniem pojedynczych rozdziałów. To wszystko się
uzupełnia, a jednocześnie rozłazi.
Mamy
charakterystykę wielu bohaterów, ale ja wybieram: Szesta,
Bystrego i Spinkę. Dwóch mężczyzn i dziewczynę, z której wojna
uczyniła kobietę. Siemion nie opowiada wszystkiego. Nie ma pełnych
życiorysów, ale w odbiorze, w czytaniu biega także o to, byśmy
myśleli, byśmy się domyślali.
Związek Szesta i
Spinki. Relacja ojcowska, która wykracza daleko poza standard
podręcznikowy, społeczny.
Przeszłość Szesta i
Bystrego. Skrajności i spójności.
I
finał, gdy Szest poszukuje
przeszłości, a młodzi odnajdują się na plaży, na brzegu.
Początek i koniec.
Autor
przyznaje, że książka powstawała długo. Bo po ostatnim zdaniu,
mamy zaznaczenie: „Warszawa, 2015 – 2021”. Ta przewlekłość
dała nam prozę dopracowaną i wycyzelowaną.
Prozę
dojrzałą. Przemyślaną, w której papierowe postaci przeobrażają
się celuloidowych śmiałków, opowiadających nam o przeszłości,
której doświadczyli, bo musieli, do której zostali zmuszeni.
Moja
ulubione sceny (!): to leśny chłopiec, pomagający dziewczynom w
ruinach świątyni, a także ta, w której Szest zabiera
umierającemu morfinę. Są one dalekie od głównego nurtu
opowieści, ale ich siła wpływa na obiór całości.
Ta
proza jest pełna wątków, w których możemy przebierać do woli, i
za każdym razem czujemy, że odkrywamy coś nowego, coś
niepospolitego.
Funkcja
poszczególnych ujęć ma wpływ na obiór całości. Zdaje się, że
wyrzucając jakikolwiek kadr z tej epiki, okaleczylibyśmy
całość.
Tak
samo jest z planami. Bliskimi i dalszymi. Opowieść o szwedzkim
lekarzu, który ma parszywą przeszłość i parszywie ginie.
Historia wyrzuconego z pociągu ciała, sowieckiego dowódcy.
I
ta miłość – nie miłość, tymczasowa czułość między
Spinką a Natą.
I
rozwarstwienie Dreda. I zabójstwo komendantki.
Sporo
tego, a to zaledwie skrawki całości. Prozy wybitnej!
10/10