Naciski Manna i Prusa
Empuzjon, horror przyrodoleczniczy. Olga Tokarczuk. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022.
Wyznaję:
- Jestem „psychofanem” twórczości Olgi Tokarczuk. Przeczytałem
WSZYSTKO, co opublikowała. Każdą z jej książek „przeżyłem”
co najmniej dwa razy.
„Empuzjon”:
- musi jednak poczekać na kolejne odczytanie,
przyswajanie. Na razie czuję tylko tyle: to dobra powieść, a czy
jest bardzo dobra? Tego dowiem się za kilka miesięcy, gdy znów po
nią sięgnę.
Zdradzę
„coś” z mojego warsztatu. Jak czytam i przygotowuję się do
pisania recenzji, refleksji. Nie robię notatek. Posługuję się
słowami pojedynczymi. Na marginesach, na fiszkach, w telefonie –
śladami po czytaniu są litanie,
wyliczanki. Wokół pojedynczych fraz buduję całość. To
wystarczy, bym oddał ducha, bym nabył skojarzeń, bym doznał
uniesienia.
Oto
repertorium do najnowszej fabuły Olgi Tokarczuk:
Abraham
i Izaak,
Herri met
de Bles,
Góra
Morderców,
Ofiara,
Mizoginizm,
Pejzaż,
Wymiana,
Gorączka,
Choroba….,
Gruchanie
gołębi,
Wyobrażenie,
Mikstury,
Geometria,
Oko,
Listopad,
Nałogi,
Skłonności,
Dar.
Sporo
TEGO! Ale to
modus operandi tego
pisania. Szkielet, a raczej Kręgosłup. I nie tylko w tle jest
pisanie Tomasza
Manna
(o czym mówią i piszą niemal wszyscy).
Jest też duch Bolesława
Prusa.
Naprawdę!
Chcemy
wierzyć, że każda książka Olgi
Tokarczuk
to mistrzostwo świata. Tym razem mamy – pozostając przy retoryce
sportowej – mistrzostwo jednego kontynentu.
Autorka
przenosi nas w początki XX wieku. Do Sokołowska. Do Görbersdorfu.
Do Pensjonatu dla Panów. Do lasu.
A
tam chłopcy – mężczyźni pełni tajemnic mówią, że Kobiety to
„nieludzie”, to podgatunek, być może nawet pozbawiony
duszy.
Panowie
cierpią (ale czy wszyscy?!) na gruźlicę, na suchoty. Nudzi się im
przed wyzdrowieniem, przed śmiercią. Żyją w skorupie sanatorium.
Od zabiegu do zabiegu. Od rozmowy do rozmowy. Od wyobrażeń po
geometrię wiary i niewiary.
W
przypisach odnajdziemy, że te „głupie gadki”, wiarygodne dla
czasów opisywanej
historii,
to wątki literackie, zapożyczone z twórczości wielkich i
maluczkich.
Paleta
improwizacyjna jest – jak zwykle u Olgi Tokarczuk – przemyślana,
dopracowana. Görbersdorf to
miejsce prawdziwe, inne fakty potwierdzone, a
inne wymyślone. Research wybitny.
Tylko anturaż wypada jakoś blado. Tym razem półcieni jest zbyt
wiele. Inni orzekną, być może, że w sam raz lub że za mało.
Olga
Tokarczuk nie potrafi się tak naprawdę zdecydować O CZYM JEST TA
POWIEŚĆ. Być może stąd moja ściąga do tej fabuły jest tak
długa, obszerna?!
Negacja
– o tym słowie zapomniałem, robiąc notatki. Boskie kłamstwo.
Izaak jednak zginął z ręki ojca. Ksiąga
Rodzaju jest oszustwem.
W
malarstwie pejzaży należy szukać szczegółów. Pierwszy wgląd w
obraz to fałszerstwo oka.
Odrzucenie
tajemnicy.
Podobnie
– trochę – jak w „Prowadź swój pług przez kości umarłych”.
Szczypta jak w „Prawieku”.
Odrobina „Lalki i perły”.
Tokarczuk
stara się odpowiedzieć na odwieczne pytania, w tym na zasadnicze: -
Jakie są ewolucyjne źródła moralności i religii? A co za tym
idzie: - Czy ludzie potrzebują religii, by zachować się
moralnie?
„Zanegowanie
jest aktem, przez który podmiot odmawia uznania pewnego rodzaju
pragnienia, uczucia albo obiektu, wypartych przez niego, za
własne”.
To
destrukcyjne. Ale czy
Mieczysław
Wojnicz,
student inżynierii wodno-kanalizacyjnej ze Lwowa, właśnie nie tak
postępuje?
Olga
Tokarczuk, jak zwykle, jest empatyczna wobec głównego bohatera.
Daje mu możliwość prezentacji. Mówi o nim na zewnątrz i
wewnątrz. Taki zabieg ma na celu zwrócenie uwagi na jednym, ale i
ci drudzy są ważni. Wojnicz jest tylko i aż figurą retoryczną.
Świadkiem.
Przecież
on nie włącza się – przez większość powieści – w
seksistowskie, mizoginistyczne dysputy. ON ogólnie stoi z boku, mimo
że jest w Centrum.
Wojnicz
dopiero w finale się uaktywnia. Wcześniej jest, a jakoby go nie
było.
Pierwsza
powieść Olgi Tokarczuk po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla to
„przygody i kobiety”. To męska podróż. To reminiscencje
prozatorskie. To na pewno nie jest szczyt możliwości pisarki!
To
rozlane mleko? Tylko
pozornie. Bo może być też tak, że: „Wy możecie zobaczyć moją
granicę, ja nie mogę”. Tych słów (w domyśle)
używa Olga Tokarczuk.
A my czytelnicy mamy własną, osobistą percepcję.
Alternatywy
brak!
Podobno
„Empuzjon”
to
horror przyrodoleczniczy, jak widnieje na stronie tytułowej. A
jednak to tylko wskazówka, podpowiedź autorki.
Jedno
jest pewne. Rzecz dzieje się tuż przed I wojną światową
w Görbersdorfie, uroczej wiosce „słynnej od lat
kilkudziesięciu jako stacja klimatyczna górska dla chorych
piersiowych”.
Ponadto
analogia do „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna, rozgrywającej
się w sanatorium szwajcarskim dla chorych na gruźlicę, zdominowało
ogólną dyskusję o najnowszej powieści Tokarczuk. Tak samo, jak
to, że to męski świat, gdzie chorowici mężowie kpią z
Kobiet.
Ale to
świat uproszczeń. Środowisko licealistów.
„Empuzjon”
to
przede wszystkim świat przerażenia. Przed podstępem,
polityką, emancypacją, chorobą, traumami dorastania.
Brakiem
wzorca Rodziców, jako wspólnoty, jako przewodników. Samiec –
alfa tak naprawdę jest ułomną chwytem literackim. Środkiem
stylistycznym, który uświęca środki.
Tropy,
po których chadzam często prowadzą mnie do ruin, do ślepych
zakątków. Ale tym
razem czuję, że droga z tą prozą wciąż jest przede mną.
Dopiero się zaczęła. Bo przecież nie może być to tak nudne,
jakie jest pi pierwszym czytaniu!
Nasuwa
się analogia muzyczna. Wiele jest płyt, które po pierwszym
przesłuchaniu, „nie wchodziły”. A dzisiaj są moimi ukochanymi
zestawami pieśni i dźwięków.
Chyba
nie ma książki Olgi Tokarczuk, w której nie pada, jej ulubione”
„esy-floresy”. Tym razem ten ozdobnik, w opisie nie osiąga
apogeum, który wcześniej zachwycał, pobudzał, rodził
pytania.
Wciąż
stoję zatem przed wyzwaniem. Nazwaniem nienazwanego.
Akcja
zamknięta w jednej miejscowości (z przyległościami) to wyćwiczony
manewr literacki. Oczywiście znajdziemy odwołania geograficzne,
którymi wraz z bohaterami podążamy. Ale uwięzienie
całej akcji tym razem nie przekonuje. Jest oparte na jeden idei,
a to zbyt mało, zbyt skąpo.
To
nie jest dramat grecki. To pozytywistyczne obrachunki.
Sarkazm
zbyt skąpy. Przekaz zbyt jednostronny. Metafizyka podana w jednej
pigułce, a nie całym blistrze.
Jakie
dla koncepcji „Czarodziejskiej góry”
znaczenie
posiada ciało Kławdii Chauchat.
Jeden z kluczowych fragmentów, które rzucają światło na osobę
tej kobiety, stanowi scena, gdy Hans
Castorp
mógł się jej po raz pierwszy z bliska przyjrzeć. Było to na
wykładzie doktora Krokowskiego, a Kławdia siedziała
bezpośrednio przed nim.
I
teraz czy u Tokarczuk –
zajmujemy
się zbiorowiskiem ciał, czy kobiety, która ponoć popełniła samobójstwo w
początkowej fazie fabuły. Wojnicz jest uzależniony od tego widoku,
powidoku, od miejsca, w którym mieszkała
kobieta. I ten stół, na którym leżało jej martwe
ciało.
Na przeciwnym
biegunie mamy lalki „z mchu i paproci” usypywane (ponoć) przez
węglarzy w leśnych zakamarkach.
Symbioza
czy należy szukać antonimów. Skrajności, różności!?
Mamy
też
„Lalkę”
Prusa. Kobiecą powieść bez kobiecości. Sama Olga Tokarczuk kiedyś
napisała: „Kobiety w powieści Prusa istnieją, a jakże, jednak w
porównaniu z mężczyznami wydaje się, że brakuje im jakiegoś
wymiaru”.
Czyli
tak w najnowszej powieści noblistki?
„Co
z tego metafizycznego systemu przeniósł na teren literatury i
własnej estetyki Tomasz Mann?”. Co zrobił Aleksander
Głowacki,
co uczyniła na
tym polu, terytorium Olga Tokarczuk?
Odpowiedzi
na Te pytania musicie odnaleźć sami! Szukajcie ich!
Realizm
– jest, owszem, ale u Tokarczuk zawsze
mamy magię. Te sławetne „esy-floresy”.
Wygibasy i zygzaki. Literackie runy.
Czy
każdy Czytelnik udźwignie taki połamaniec, taki zawilec? Nie
sądzę.
Nie
wiedzą tego także współmieszkańcy Pensjonatu dla Panów
prowadzonego przez Wilhelma Opitza.
To
nieskończenie wymyka się wstecz, a zarazem wypycha
nas naprzód. Kolejny raz „Empuzjon”
przeczytam
za kilka miesięcy.
Wtedy
– może – pojmę więcej.
Bo wciąż czuję się wobec tej lektury bezradny…
8/10
*Zdjęcie
-
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,169490,25295197,tokarczuk-w-tok-fm-madry-czytelnik-a-takich-mam-wielu-jest.html
Fot.
Łukasz Giza / Agencja Wyborcza.pl
Na te miejsca natknięcie się książce:
Breslau – Wrocław
Glatz – Kłodzko
Görbersdorf –
Sokołowsko
Hirschberg – Jelenia Góra
Friedland in
Niederschlesien – Mieroszów
Langwaltersdorf – Unisław
Śląski
Neue Rode – Nowa Ruda
Nieder Wüstegiersdorf –
Głuszyca
Waldenburg – Wałbrzych