Gdzie jest kropka?
Przedświty.
Paweł Orzeł. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021. 222
strony
Przedświty
>> Malowidła naskalne wyposażone w słowa. W jęki, udręki,
oddechy; skowyt pragnienia bycia razem, ale oddzielnie.
Ornamentyka
Ducha.
Pająk w ludzkim wcieleniu. Przędzenie sieci, w którą
samemu się wpada.
Artefakty poranka.
Mrowisko myśli;
kłębowisko westchnień.
Ul.
Magia
powtarzalności kreślenie słów w rytmie pobudzenia,
rozbudzenia,
wybudzenia. Wyburzenia nocy.
Słowa
początkowo pozbawione konturu nagle nabierają tempa, mocy, realnych
kształtów.
Jak wygrać z utopią, z anarchią
neuronów?
Dotknąć struny, która codziennie wyrywa nas ze
snu?
Struny czułej. Struny złej. Nieczułość ukochanej,
ukochanego.
Jak zrobić z mężczyzny chłopca. Pstryk i
światło. Przerażenie. Jest wiek średni, pośledni…
drugorzędny.
W KOLEINACH nawrotów leżą wszystkie
rzeczy, wszelkie informacje; każda odpowiedź. Multum pytań.
A
jednak szukam rewersu tej książki. Tych notatek. Zbioru fiszek
jednego kołonotatnika. Książki nie-książki.
Eksperymentu
dojrzewania i przekwitania. Dziennika świtania. Pustoszenia
wnętrzności słowem.
Prześwitami zamazane Przedświty.
Racja!
To pisanie musi dojrzeć. To czytanie musi dorosnąć. To wino. To
wina. Wytrawność.
Paweł
Orzeł udaje
się w ostatnią podróż; każdego ranka. Jeszcze w zaspaniu, w
niezrozumieniu – a już na jawie spisuje dzienniczek uczuć.
Zajmuje się gangreną.
Tak! Gangrena rozwija się właśnie
wtedy, gdy jeszcze mrok, a już przedświt. Niezależnie od pory
roku, jest taki moment zawieszenia, w którym szukamy potwierdzenia
snów i szukamy realności dnia. Jeśli nie użyjemy właściwego
klucza, szyfry pozostaną tajemnicą. I z gangreny mamy depresje,
recesje, ból.
Ale jest szansa na ratunek!
Trzeba to
uszanować! Ten stan. Ten moment. Trzeba TO spisać, rozpisać,
zapisać!
Poezja wybrakowana. Proza niedorobiona. To nie
inwektywy! To próba dookreślenia „Przedświtów”. Literatury
szeptanej, nawet niemówionej.
Cytatem
Was „zajadę”………………………..
;
……………… .
.
teraz:
(...)
Obudziłem
się. Było jeszcze ciemno. Czułem się nieźle.
Obudziłem się
bezboleśnie. Pierwszy raz od dawna.
– Jak to się stało? Jak
to możliwe?
– Nie wiem.
Leżałem i rozglądałem się.
Zastanawiałem się tylko nad prostymi rzeczami – nie chciałem
psuć tego stanu. Czy leżeć na tym, czy na drugim boku. Czy
wstać już. Jaką muzykę włączyć. Może lepiej w ciszy być.
Jaką kawę. Myślami nie wybiegałem poza proste ablucje i moment
wyjścia z domu.
W pewnym momencie zauważyłem coś dziwacznego
za oknem.
– Jak zawsze.
Takie narożne okno. Nie, po
prostu z boku. Trzecie od góry, nie wiem, które to piętro. Bardzo
precyzując, okno w południowo-wschodnim wierzchołku tej wyższej
części budynku. Widoczne ode mnie, skrajnie po lewej.
–
A w nim…
Mrugające światło. Zapalające się. Gasnące.
Błyskawicznie w interwałach – niech będzie – parosekundowych.
Po chwili inaczej zachowujące się. Płynnie przechodzące z
mroku do jasności. Tak też wielokrotnie, a następnie powrót do
poprzedniego stanu. (...)
* * *
TAKIE
TO JEST. Ale ten odcinek, ten wyrywek – fragment nie
pokazuje całego pejzażu. Krajobrazy tu są pokreślone,
pokolorowane. Wycinanka pragnień i utyskiwań. Cenzura
Ducha.
„Powiedz
im, że miałem wspaniałe życie” – powiedział Ludwig
Wittgenstein.
A Paweł Orzeł mu odpowiedział: - Wciąż szukam! Gubię i
odnajduję.
Wagabunda losu.
„Zbadanie logiki
oznacza zbadanie wszelkiej prawidłowości. A poza logiką wszystko
jest przypadkiem” - zapisał Ludwig Wittgenstein. A Paweł
Orzeł odpisał: - „A co u mnie? Nic. Nie uratowałem świata ani
nie zrobiłem niczego miłego.
Byłem tylko durnym szoferem.
Potem okazało się, że głodziłem cały czas swojego
kota”.
Zacytujmy też Stanisława
Lema z jego „Fantastyki i futurologii”:
„Przejście od sytuacji, w której mamy tylko jedną logikę, do
takiej, w której istnieje ich zbiór, odpowiada ewolucji poglądów,
co zaszła w naszym wieku, a zarazem jej mikroobraz stanowi osobista
perypetia L. W Wittgensteina”
Zacytujmy też naszego Autora.
Paweł Orzeł parafrazuje: „Książeczka niechęci i
niepokoju”.
Paweł Orzeł pisze o tumulcie, ale nie o
tłumie. Takich „książeczek” nie wydaje się dla tłumów, ale
także nie dla siebie. Dla osobności, dla kilkunastu czytaczy,
pogłębiaczy, poszukiwaczy. Tak, jestem w tym gronie!
Dołączycie?
Jednym z podstawowych zagadnień
filozofii Sørena Kierkegaarda
jest powtórzenie jako pewna figura językowa i retoryczna, a zarazem
jako element narracji, przede wszystkim opowieści biograficznych. I
Paweł Orzeł tą drogą podąża, gdy do znudzenia pytajnikami nas
prowokuje do myślenia: - Gdzie? Dlaczego? Co to wszystko
znaczy?
„Metamorfoza, jaką próbuję tu poddać
myśleniu, jest fabrykacją nowej osoby, nieznanej formy życia, bez
żadnego punktu wspólnego z formą, która ją poprzedza”
– pisze w pierwszej osobie Catherine Malabou (Miniatury
filozoficzne, Paryż 2009).
Ale tej
dewizy, tej definicji używa także autor „Przedświtów”.
Tak to czytam – ja. Tak to czyta moje wewnętrzne; poranne
JA.
Bo
na zewnątrz mamy
rejwach, kłótnię, ogromny spór między realnością a swobodą
Ducha.
Kierkegaard wielokrotnie podkreśla, że wiedza
dotyczy istoty, zaś wiara dotyczy istnienia, ma jednak
przy tym na myśli przede wszystkim to, co transcendentne. A Paweł
Orzeł chełpi się, że to rozumie, ale paradoksalnie
nie pojmuje, zatem zapisał, spisał i wydał.
A ja
przeczytałem. Oniemiałem. Zaspałem.
Obudziłem się.
1
czerwca 2022
(data prawdziwa)
8/10
Przedświty
to ósma już książka w dorobku Pawła Orła, o którym Henryk
Bereza napisał, że „taką świadomość natury języka literatury
niełatwo znaleźć u dzisiejszych pisarzy rzędu najwybitniejszych”.
Przeczytajcie zatem też:
Paweł Orzeł o Henryku Berezie -
https://agencja-informacyjna.com/pawel-orzel-o-henryku-berezie/