Słyszałam wasze głosy


Laboratorium. Anna Frajlich, 100 stron. (Wydawnictwo Forma, 2018 - wydanie trzecie, rozszerzone).

Poetycka zabawa na trapezie. Niebezpieczna, wstrzymująca oddech, ale dająca też, widowni - czytelnikowi, poczucie przeżywania niezwykłej chwili.
Frazy z sennych przebudzeń. Frazy z (co)dziennych zdziwień. W końcu frazy, które mają siłę ponadczasowości, a przez co stają uniwersalne - niezależnie od miejsca, w którym się znajdujemy. Nieważne czy jest to Poznań, Nowy Jork, Montreal, Zielona Góra czy Szczecin.
Wszędzie i nigdzie nie tracą swojej oczywistej wartości.
Anna Frajlich wraz z Januszem Kapustą oddają - przedstawiają nam skromne dzieło, złożone z krótkich form. Jakby to były wyrwane z kontekstu godziny. "Słoik marynowanej" poezji.

Kto jest bohaterem tych opowiadań? Wolny człowiek, który jest wrażliwy, ale nie dlatego, że nie jest obojętny na dobro i zło. Wzrusza go widok za oknem, srający gołąb oraz matka karmiąca niemowlę na tylnym siedzeniu w zatłoczonym autobusie.
W świecie Anny Frajlich "wolny człowiek" jest świadomy swoich skaz. Doskonale wie: co, jak i gdzie. Ale nie wie i nigdy nie dowie się: "dlaczego?".

"Dlaczego" - to najważniejsze i najistotniejsze słowo - pytanie występujące w przyrodzie. Nic i nikt nie podważy jego sensu. Siła "dlaczego" jest mierzona od pojedynku Dawida z Goliatem.
Każdy spór, każde wydarzenie, potknięcie lub "milowy skok" zawsze będzie okraszony tym pytaniem-stwierdzeniem.
Gdy się rodzimy, umieramy, chorujemy, łączymy w pary, kradniemy, oszukujemy i gdy się rozwodzimy. A potem, gdy pociąg się spóźnia lub przyjeżdża o czasie. Gdy myśli o samobójstwie są nader uporczywe i, gdy dajemy sobie kolejną szansę - nigdy nie jest inaczej. Zawsze: - DLACZEGO? 
To jest kręgosłup naszej obecności, naszego funkcjonowania. Bo "dlaczego" jest jak wschód i zachód, i zapalenie papierosa po stosunku.

Laboratorium. Czytanie tych opowiadań, to dla mnie jak zabawa dziecka z dżdżownicą. Maluch urywa kawałek, a glista nadal żyje. Kawałki ruszają się, wiją. Zdziwienie dziecka balansuje między przerażeniem, a zainteresowaniem. Jednak zdziwienie dojrzałego mężczyzny to już zupełnie inny stan. Pojawią się odwołania do Freuda i rolnika spod Goręczyna, który zwykł mówić: - A i tak wszystko chuj. 
A jednak jak wyglądałaby rozmowa obu panów. Mądrych po swojemu:

" O czym rozmawialiśmy? - naturalnie o książkach. W życiu obwarowanym dziesiątkami braków i zakazów książki były czymś innym niż pokarmem wyobraźni. Były samym życiem, tą lepszą niedostępną jego częścią. Czytaliśmy więc zachłannie, co nam pozwolono i co mogliśmy zdobyć."

To fragment Laboratorium. Trafia do mnie i we mnie. Bo pisarka pisze jakby o mnie i dla mnie. Wspominałem już wiele razy o mojej czytelniczej ekspiacji. Zatem moje obcowanie ze słowem ma charakter religijny.
A ten zestaw ballad spowodował prześwietlenie mojej przeszłości, naruszył strunę egoizmu. Bo każdy powinien dbać o siebie, bo dzięki temu - to możliwe - stajemy się lepszymi dla innych. Wszystko rozbija się o proporcje. W pisarstwie pani Anny są one zachowane i skłaniają do kolejnych refleksji: Dlaczegóż tak bardzo i tak często skupiamy się wyłącznie na sobie, zapominając o tych, dla których COŚ znaczymy? 
Odpowiedzi szukać nadaremno. Jeżeli jest w nas samotność i cierpienie - żadne odpowiedzi się nie pojawią. Natomiast jeżeli jest w nas nadzieja, to jest szansa na ratunek, na przeszczep dobrych słów i i uczynków.

(Odleciałem dzisiaj trochę - niemal jak Witkacy, do którego mam - nie ukrywam - słabość)......

Te opowiadania mają swoją metrykę. Powstały dawno. Kilka razy wydawane. W takiej formie pojawiały się niedawno. Jak pisałem na wstępie - nie ma znaczenia kiedy, gdzie, jak. One zmuszają do refleksji. Są tak bardzo codzienne, że wręcz banalne. Ale są aktualne, drapiące duszę. 
Nota: 8,5/10

Obok grafiki autorstwa Janusza Kapusty - moje zdjęcie: Jarek Holden C/G.

popularne