Krwawię, więc jestem


Dlaczego zabiłam moją najlepszą przyjaciółkę. Amanda Michalopoulou, 392 strony. Przełożyła: Alicja Kotecka. (Wydawnictwo Książkowe Klimaty, 2016) 

Seria Greckie klimaty i mój debiutancki chwyt Nelsona. Silna, mocna proza - zamykająca w klamrę wiele wątków. W tle polityka, antyglobalizm, czynna ekologia, utopia i wręcz anarchia. Ale pierwszy plan jest istotniejszy. To tu, na głównej scenie-arenie, widzimy kobiety, które w zaborczej przyjaźni walczą o siebie nawzajem. Chcą być razem, ale chcą także się od siebie uwolnić. Sprzeczności "miłosnej okupacji".

Wrocławskie Wydawnictwo Książkowe Klimaty "ma rękę" do dobrej prozy, ale również do wybitnej translacji. Często, my krytycy, zapominamy o Ludziach Istotnych, bez których wydanie książki w Polsce byłoby niemożliwe. Alicja Kotecka, tłumaczka tej greckiej opowieści, daje literacki popis oratorski. Nie słychać jej? Czyżby?
Niesamowicie uwodzą puenty, nieokiełznane i malarskie. Zakończenie rozdziału, czy innego etapu w tej książce, zawsze jest okraszone powtórzeniem. Wybitny paralelizm. 
Sporo w tej prozie oczywistości, ale progu banału autorka nie przekracza. Co więcej przez całą narrację, zawstydza czytelnika. Bo sztuką jest pisanie o sprawach prostych, tak wykwitnie. Tak precyzyjnie.

Skoro mamy Marię i Annę (oraz chór osób wymuszonych przez życie: ojciec, matka, dzieci, ciotki, koleżanki, kochankowie, et cetera) to albo jest nienawiść, albo miłość. Stan pośredni to: przyjaźń. Wybuchowa mieszanka, obciążająca, zwłaszcza, gdy jedna z pań stara się być zawsze tą pierwszą, najważniejszą, najpiękniejszą, najmądrzejszą... A gdy poskładamy to do kupy, to nie możemy zapominać o zazdrości. A skoro zazdrość, to jest zawodzenie, uwodzenie, błaganie. 
Z błaganiem zwykle jest problem. Nawet, gdy usłyszymy słowa: "wybaczam ci", to wiemy, że nie uzyskaliśmy rozgrzeszenia. Bo to nie konfesjonał. Tam kapłan słucha, puka i zapomina. Człowiek skrzywdzony nie ma takiego komfortu. Jest skazany na udrękę pamięci. Bo błaganie pozwalana na chwilowe rozluźnienie. Potem jest tylko gorzej. Empatia empatią, a grzech zazdrości rodzi tak poważne konsekwencje, że trudno się go pozbyć. Jest "bez przebaczenia".

W tym momencie (tak, to dobra chwila) wypadałoby wspomnieć wyjątkowe arcydzieło o przyjaźni. Tam mamy dwóch mężczyzn, tutaj kobiety. Tylko różnica płci, reszta jest ta sama (poza finałem).
Żar - Sandrora Marai, bo tę książkę przywołuję, to lektura obowiązkowa i wyjątkowa. I teraz, po przeczytaniu prozy Amandy Michalopoulou uznaję, że te książki należy czytać równolegle. Literacki dualizm. 
Nawet tło jest identyczne. Zmagania się naturą polityki i rywalizacja o uczucia, a potem krach. Porażka uczuć i zaczyna się ucieczka. Bo na błaganie, na przebaczenie - jeżeli w ogóle - jest za wcześnie. Według Edwarda Stachury "czas płynie i zabija rany". Jednak czasami ofiary są poważniejsze, nie same "godziny, miesiące, lata" umierają.

Zastanawiałem się - czytając tę przejmującą powieść - czy historia Anny i Marii mogłaby potoczyć się inaczej? Czy, aby nie zabrakło arbitrażu? Ale czy jakikolwiek "sędzia" dałby radę w tym toksycznym związku? Książka zaczyna się niewinnie, przez co najmniej dwa pierwsze rozdziały, mamy obraz dzieciństwa, podzielony na części jak rozłupana mandarynka. Tęsknoty do miejsc w Afryce, w Nigerii - to Maria. A Anna pełna emocji oraz pychy mówi o "swojej" Francji. Dziewczynki łączą swoje losy w grecką opowieść, bo upadła "Junta czarnych pułkowników". Mają dziecięce sposoby na manifestowanie niezależności i głoszenie politycznych poglądów. Na takim gruncie rodzi się "coś", co pozostałe rozdziały książki zamienia w ciężki kawałek życia, Nie do ogarnięcia.

"Ten świat jest zmienny. Jest jak karta do gry:
z frontu król w całej teatralnej pompie - 
a co tam na odwrocie? Czarno-biała kartka".
Chwała sztandaru, Robert Lowell (Wydawnictwo Literackie, 1974 Kraków) 

Czarno-białe, zero-jedynkowe interpretacje nie wchodzą tutaj w grę. Ten "Grecki Klimat" ma swoją, wyjątkową paletę barw. Literacki, wyszukany pastel. Albo inaczej: proza Amandy Michalopoulou jest wytrawna jak greckie wino. Nie, nie to z łzawej piosenki Anny German. Chodzi mi o wyjątkowy trunek: GEROVASSILIOU MALAGOUSIA SINGLE VINEYARD 2015.

(Biały klasyk północnej Grecji. Wino w 100 procentach z odmiany Malagousia, uznawanej za najbardziej jakościową w greckiej Macedonii. Zapach młody, kamienny, mineralny, delikatnie słonawy. Po chwili pojawia się soczyste jabłko, kandyzowana nektarynka i ananas. Smaki wytrawne, pełne i złożone, z dobrze zarysowaną kwasowością i skórkowo-mineralnym finiszem)


Tak - taka jest ta książka. Taka jak to WINO. 

Nota: 9/10 

Zdjęcie pisarki - Tygodnik Powszechny/ Conrad Festival - D. Tsoumplekas 



popularne