Flakonik olejków eterycznych


Niedobry zwyczaj. Alana S. Portero, Przełożyła Agata Ostrowska, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2025.


8/10


Męskość była przymusem, to dlaczego Álex niszczy, wyrzuca w finale wszystkie swoje, prawdzie damskie rzeczy>? Zrzuca skórę, ale na jaką?

Pełen żałości i rozwarstwienia; taki jest koniec powieści. A czy są chwile radości, euforii?POZORNE. Gdy męczysz się w nieswoim ciele, to jak żyć-być normalnie, naturalnie? No jak do k...nędzy?


„Nie/dobry zwyczaj” to akwarium/akwen dobrej hiszpańskiej rodzinny. Wszystkie „ryby są bliskie sobie”, ale nie wszystkie są takie same.

I potem: „Wiedziałam, jak całe pokolenie chłopców pada niczym anioły nie do odratowania. Nastolatkowie o szarej cerze i z brakującymi zębami, cuchnący amoniakiem i moczem […]



Nasza bohaterka rodzi się w ciele chłopca. Od zawsze wie, że to strój przebierańca. Wiedzą to też najbliżsi. Ale zanim dowiadujemy się szczegółów, jest samobójstwo sąsiada; czy on też nie chciał dorosnąć, stać się mężczyzną.

Alana S. Portero urodzona w 1978 roku w Madrycie hiszpańska poetka, pisarka, reżyserka teatralna, aktywistka LGBT skupiająca się przede wszystkim na walce o prawa transkobiet. Ukończyła historię na Uniwersytecie Autonomicznym w Madrycie, specjalizując się w mediewistyce. Wydała zbiory poetyckie „Fantasmas” (2010),„Irredento” (2011),„La próxima tormenta” (2014),„La habitación de las ahogadas” (2017). Jest autorką sztuki teatralnej „Música silenciosa” (2008), pisuje również do prasy. Niedobry zwyczaj to jej pierwsza powieść. W 2023 roku za swoją działalność aktywistyczną otrzymała nagrodę hiszpańskiego Ministerstwa Równouprawnienia. Jest współzałożycielką grupy teatralnej STRIGA. „Niedobry zwyczaj” to jej debiutancka powieść.

Zatem ta „niedobry zwyczaj” nie jest (przecież) niczym wyjątkowym, jest realizacją walki i misji.



(„aktywistka LGBT skupiająca się przede wszystkim na walce o prawa transkobiet”.) - Autorka napisała książkę z życia. Może scenografia jest odrobinę inna, ale poza tym jest to „z krwi kości”, a jednak obleczona w całą garderobę kostiumów. Rowerowe życie na przykładzie jednej osoby, a wokół gromada istotnych statystów. To dlaczego dziecko od zawsze czujące się kobietą, niemal w finale, wyrzuca ubrania, buty, kosmetyki. Poddała się, przegrała? Można się pozbyć materiałów, skrawków, torebek, ale czy można pozbyć się siebie, wyzbyć, własnej tożsamości?!

Poddać się!?

Czy jedno makabryczne bestialskie pobicie odmienia wnętrze? Natura głębin ducha jest zbyt silna, by odmieniła tak wiele, raczej wszystko.

A jednak pisarka z pobicia stanowi cezurę. Już nic nie jest takie samo. Rozchodzą się przyjaźnie, miejsca blakną, szarzeją, a ostatnia z przyjaciółek „odchodzi” w asyście głównej bohaterki.



Álex – „bystra dziewczynka, ukryta ciota, jąkała, grubaska” – dorasta w Madrycie w czasach transformacji ustrojowej, która dokonuje się po śmierci Franco. W tej powieści stolica Hiszpanii bynajmniej nie jest miastem ze snów, a robotniczej dzielnicy San Blas – gdzie wychowuje się wrażliwa, uwięziona w ciele chłopca bohaterka – blisko do piekielnego Harlemu Jamesa Baldwina.



Lata temu brałem udział w terapii grupowej, podczas której padło pytanie: - Co byś zrobił, zrobiła gdyby twoje dziecko było gejem lub lesbijką? Pytanie miało poważny podtekst, bo jeden z ojców groził synowi, gdy okazało się, że ten jest trans.

Pytanie padło, ale przez pięć minut panowała cisza. Na sali nie było czterdziestolatka, który „wywołał burzę”. Nagle ktoś odrzekł: - Każdy z nas jest kryptogejem. Wesołość na sali, ale potem nie było już tak różowo. Padały wyzwiska, przekleństwa, a mało co nie doszło do rękoczynów. Oto Polska właśnie.

Zamiast rozmowy głupie żarty i zażarta kotłowanina.



W opisywanej Hiszpanii też nie ma Idylli, jest ciągłe napięcie, wirująca niepewność.

Álex wychodząca z domu z podwójnym kompletem ciuchów, z puderniczką. Álex, by przypodobać się ojcu, próbuje przekonać się do meczów Realu Madryt. Idzie naewt na stadion, krzyczy, może nawet się cieszy.



Álex i jej długi związek z Eugenią, a potem całym tym, stygmatyzowanym środowisku. Czuli się dobrze ze sobą, wokół się, ale cały Madryt ich nie tolerował. Tylko enklawy, tylko getta. Tylko noc, spokojna, pełna zabawy, bo dzień stanowił zagrożenie.



Nie ma w tej narracji uporczywych i natarczywych sporów rodzinnych. Jest zamartwianie się i troska, i kiedy po latach Álex wraca do domu, po studiach, po tułaczce jest traktowa nad wraz „pobłażliwie”, Jest traktowana dobrze. Pod tym słowem kryją się nieistniejące gorzkie żale i litanie. Jest chęć „chuchania i dmuchania, odbudowania relacji. Ale w Álex aż się gotowało, bo:

„Problem tym, że my, kobiety, jesteśmy wytrwałe, więc od czasu do czasu rzucałam się na ściany swojego więzienia, kopałam w mur, wrzeszczałam i wyrywałam sobie włosy z głowy niczym bachantka wypędzona ze zboczy góry Kitajron i wtrącona do brudnego lochu. Zwykle kończyło się to wizytą na najbliższym pogotowiu psychiatrycznym [...]”.



Zgodne z definicją transpłciowość: tożsamość płciowa inna niż płeć przypisana przy urodzeniu, tylko że to za mało, zawęża obszar „poszukiwań i odnalezień”.

W tej formułce brakuje ostracyzmu, ludzkiej pogardy, jakiejkolwiek zrozumienia.. Nie ma tu mowy o walce z samą sobą, o wstydzie, poczuciu wstydu i głębokiego żalu do świata i samej siebie.

Alana S. Portero nie opisuje nam konfliktu rodzinnego. To już było, to nic odkrywczego. Pisarka pokazuje nas heteronormatynywch zwyrodnialców, którzy w żaden sposób nie potrafią otworzyć się na ogół nieprzyjętą inność.



A przecież sprawa nie jest nowa, świeża:

„W europie nie brakowało przykładów tego typu odmienności. Henryk Walezy, były król rzeczypospolitej obojga narodów, ówczesny król Francji, w lutym 1577 roku wystąpił na oficjalnej audiencji (przyjął emisariuszy) „przebrany za kobietę, w długim sznurze pereł i z głębokim dekoltem” (de Sanhitach, 1958). Władcom jednak więcej było wolno. Za osobę transpłciową uważany był również Abbe de Choisy, a właściwie François timoléon de Choisy, arystokrata z bliskiego otoczenia ludwika XIV, partner królewskiego brata Filipa orleańskiego, również osoby transpłciowej, otwarcie chodzącego po Palais royal w sukni (Bullough i Bullough, 1993). Bogate źródła autobiograficzne pozwalają na przyjrzenie się jednemu z pierwszych wyznań de Choisy dotyczących jego transpłciowości: Myślałem o sobie jako o prawdziwej kobiecie. Próbowałem odkryć, jak taka dziwna przyjemność mnie naszła, i wtedy zrozumiałem, jak to się stało. Atrybutem boskim jest być kochanym i adorowanym, a mężczyzna – na tyle, jak dalece pozwoli mu na to jego słaba natura – ma taką samą ambicję, i to piękno tworzy miłość, a piękno przynależy kobiecie […]. Słyszałem, jak ktoś w pobliżu szepnął, „to ładna kobieta”, poczułem przyjemność tak dużą, że aż nie do porównania z niczym innym. Ambicja, bogactwa, nawet miłość nie równa się temu […] (de Savitch, 1958). Także na tronie Szwecji zasiadała osoba uważana przez niektórych za transpłciową – królowa regentka Krystyna Waza […]”. (Tomasz Jakubowski, Inność poprzez wieki - historia transpłciowości, Kraków 20150



Jest taki piękny wiersz Toni Morrison, który psuje mi do spuentowania tekstu”



>>Może to nie mój żywioł<<



Może to nie mój żywioł.

Spójrz, ryby biorą moje włosy za swój dom.

Miałam życie, podobni jak ty. Nie powinnam płynąć przez fale.

Morze to nie mój żywioł.

Pozwól mi przywiązać się do ziemi, przywrzeć do gwiazd.

Zewrzeć się ze słońcem i powiewami powietrza.

Daj mi uśmiech, magiczny pocałunek.

Bym zwiodła tę kostuchę śmierć.



Morze to nie mój żywioł. Spójrz, ryby biorą moje włosy za swój dom”



Wiersz nawiązuje do transportu Czarnych niewolników szlakiem z Afryki Zachodniej przez Atlantyk do Ameryki.



...czyli jak wśród tłumu ludzi pewnych tajemnic na terytoriach zakazanych dzielnic Madrytu.



A chociaż jest tytułowym niedobrym zwyczajem. Naszą ślepota, głuchota, obojętność, wściekłość.






popularne