Śmiertelna symbioza
Uśpione.
Anthony Passeron. Tłumaczenie – Jacek Giszczak.
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024.
8,5/10
Od
szczegółu do ogółu... od życia do śmierci. Indywidualna
historia cierpienia, zbiorowa nawałnica i poszukiwania, i czekanie
na cud.
Anthony Passeron oddaje
nam prozę nieprzeciętną. Opisuje wysiłki lekarzy, opowiada o
rodzinie, która nie wierzy, która wypiera, która kocha i powoli
umiera...
Z
powodu powikłań wywołanych przez AIDS zmarło do tej pory ponad 40
milionów ludzi. Świat na początku lat 80. ubiegłego wieku stanął
w obliczu niewiadomej; szarady śmierci.
„Uśpione”
poleca Annie Ernaux. Ta wskazówka nie dziwi, bo podczas
czytania czujemy literackie współistnienie. Noblistka i debiutujący
pisarz wywodzą się z twego samego pnia. Ich słowa rosną i
pęcznieją. Ich frazy mają nieobliczalną siłę przekazu. Ich
literatura jest faktograficzna, a jednocześnie bardzo osobista,
osobna.
Anthony Passeron w
„Uśpionych” zestawia dwa światy; małe miasteczko i
rodzina, który prowadzi
ubojnię zwierząt i jednocześnie sklep mięsny. Rodzina z historią
włosko-francuską. Familia szanowana, która na swój lokalny
prestiż zbudowała na ciężkiej pracy.
Druga
odsłona to mikrokosmos lekarskich eksploracji w walce z AIDS.
Co
łączy te dwa środowiska? NIEDOSKONAŁOŚĆ ludzkiego organizmu...
- to eufemizm, który można zastąpić inną serią: śmierć,
narkotyki, choroba, niewiara, wyparcie, czułość, niezrozumienie,
etc.
Pisarz
przeplata swoją historię i pokazuje jej (co najmniej) dwa oblicza,
ale dzieli też opowieść na rozdziały, na ludzi. Busolą narracji
jest miłość i choroba, ale najistotniejszy jest
indywidualizm.
Rozpisanie
umierania ojca i córki (Desire i
Emilie) ma jedną, wyjątkową bohaterkę. To matka i babcia obojga:
Louise. Kobieta, która wyszła z nizin społecznych. Kobieta
wściekła, a jednocześnie kochająca i niezwykle czuła. Matka,
która krzykiem unieważniała informacje o narkomanii syna, której
informacje o AIDS „nie dotyczyły”. Matka, która potrzebowała
czasu, by pogodzić się z przegraną, ze śmiercią, ze
stratą.
Louise
przy szpitalnym łóżku, łatwowierna i oszukiwana, wierząca, że
koszmar narkomanii minął. A potem oddająca całą siebie wnuczce,
która straciła mamę i tatę, uzależnionych od heroiny, zakażonych
wirusem, której krew stała się „nieczysta”.
Opis
naukowego poszukiwania jest podany w sposób niezwykły. Masa
obcobrzmiących sformułowań, lista nazwisk i specyfików. Mogłoby
się zdawać, że takie uwikłanie jest... ciężkostrawne, a jednak
autor niezwykle umiejętnie wchodzi wraz z czytelnikiem do
laboratoriów i sale chorych, na konferencje i sympozja.
Śledzimy
zmagania lekarzy i im dopingujemy, chcemy, żeby wygrali z nawałnicą
śmierci.
Połączenie,
złączenie dwóch perspektyw jest mocne i wyraźne m.in. w tym
fragmencie „Uśpionych”:
„Należało
więc szukać racji, by walczyć razem z nią, racji, by w to
wierzyć. Nie dlatego, że gdzieś w kosmosie taka racja musiała
istnieć, ale ponieważ nie mieliśmy już wyboru. Sytuacja wymagała
od nas nadziei w świecie bez nadziei, przewidywania w świecie bez
przyszłości, podjęcia walki w świecie, w którym nie było
zwycięstw. Właśnie na to byliśmy skazani: na działanie na
próżno”.
Anthony Passeron nie
rozgranicza osobistej historii od zdarzeń dziejących się w świecie
medycyny. Oczywiście są podrozdziały i rozdziały, ale spoiwo
bólu, śmierci, pragnień i nadziei jest współistniejące.
Można
by uznać ten tekst za swoisty reportaż, a jednak takie stwierdzenie
to nadużycie. Nie ma tutaj gazetowych rozwiązań. Gdy
Piotr Kieżun pisze,
że „część dotycząca epidemii jest napisana jak kryminał i
trzyma w napięciu pomimo fachowego języka”, to trudno
polemizować, bo tak dokładnie jest. Tak to się czyta, co powoduje
swoiste wyrzuty sumienia, bo przecież czytamy historię
prawdziwą.
Gdy
autor pozwala sobie na zupełnie osobiste wspomnienia, to
zastanawiamy, jakbyśmy sami zachowali się w podobnej sytuacji.
Przyznaje się do lęków i dziecięcych wykrętów, by nie musieć
jeździć w odwiedziny do umierającej kuzynki. Emilie pragnie
towarzystwa, ale Anthony i jego brat są bezsilni, są dziećmi,
które pragną zabawy, niepatrzenia na
śmierć najbliższej krewnej.
To
nie jest łatwa lektura, a jednak konieczna, byśmy nie zapominali,
byśmy starali się zrozumieć wszystkie strony tego śmiercionośnego
konfliktu. Bezradność w obliczu najgorszego to normalny stan, ale
brak empatii w takiej sytuacji jest wrogiem wobec wszystkiego, co w
życiu cenne.