Oswajanie samego siebie
Części. Tomasz Majzel. Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze 2024.
7/10
Części
samochodowe, części mowy, części zdania, części człowieka i
jego duszy.
Tomasz
Majzel z fragmentów życia złożył książkę poetycką, która
jest elementami jego szuflady lub folderu w komputerze. Poeta
przebrał, wybrał i nie zawsze trafił, bowiem w
tym zestawie są utwory przejmujące – zajmujące, ale są i takie,
które bazują tylko na grze słów. Ta zabawa nie zawsze służy tej
liryce.
Trochę
– to wszystko jak nadmuchany balon. Oczekiwania rozjeżdżają się
realiami, bo przecież wiadomo, jaki będzie finał, jednakże utwór
o tym tytule (kończący zbiór) ma COŚ w sobie. Przyciąga oko i
drapie po duszy.
„Balon
Tego
wiersza sprzed chwili już tutaj nie
ma
napisałem go
i puściłem
Wolno”
W
„Częściach” jest zagubienie i nadmierna pewność siebie. Tom
zaczyna się bufonadą. Autor pisze, jak będzie odpowiadał na
pytania czytelników... Ja tych pytań, zagwozdek mam be liku,
jednakże (wcale) nie oczekuję odpowiedzi, bo przecież poeta nie
będzie odwiedzał każdego czytelnika, by z nim konwersować...
Zwłaszcza mnie.
W
„Częściach” mamy moc niezdecydowania, bo pisarz dokonał wyboru
przypadkowego i w swoim zbiorze pomieścił wiersze z różnych
parafii. Pisze od siebie, dla siebie. Jest obserwatorem do wewnątrz
i zewnątrz, a nie zawsze się klei.
Zastanawia
mnie, dlaczego nie zdecydował się rozpisać przygód Sebastiana.
Ten człek występujący w niektórych wierszach ma potencjał.
Zaciekawia. I gdy już się z nim oswajamy, on się gubi,
znika.
Wielka
szkoda. Bo na przykład:
„***
Po
śmierci Sebastian chciałby być bytem, który pamięta. I
to
niezależnie
od tego, czy znalazłby się w piekle, w niebie czy
w
czyśćcu. Chciałby być bytem, który pamięta swoje życie.
Jego
życie.
Jego życie, właśnie takie, jakie jest – dobre, by je pamiętać.
I
wspominać. Wspominać. Bez względu na okoliczności.
Najlepiej
wiecznie”.
Wydana
w czerwcu tego roku książka intryguje, a zarazem irytuje, czyli dla każdego coś „dobrego”. Nie ma mianownika! Części porozrzucane
na pustyni białych kartek. Trudno to jednak uznać za celowe
działanie, bo brak konsekwencji skłania do postawienia tezy, że
jest zbiór przypadkowy, a nie przemyślany i dopracowany. A
podzielenie tej skromnej publikacji na rozdziały do kolejny dowód
na poetyckie efekciarstwo. Ma dowodzić, że całość ma w sobie
bliskość, współrzędność, a w ogóle tak nie jest. Przynajmniej
w moim odczytaniu tego zbioru. A przecież są tutaj wiersze, które
uwodzą, biorą za rękę i prowadzą. Ale są
i takie, które zwodzą nas na manowce, Kilka słów, które mogłyby
być zaczątkiem czegoś wyjątkowego, stają się tylko hasłami
reklamowymi. Na przykład:
„Spacer
XIII
Muszę
to wszystko przejść
Albo
chociaż
przespacerować”
Ten
wiersz to urywek to wyimek, to
zaczątek. Gdyby to był wyjątkiem, to bym się nie pieklił, ale
takich utworów w „Częściach” jest bez liku. Gdyby stanowiły
konsekwentny opis świata, nie miałbym tylu wątpliwości, ale
te krótkie literackie wypowiedzi są przeplatane przygodami
Sebastiana i (jak sądzę) samego autora. Galimatias, którego nie
ogarniam. I to nie jest zarzut, bo przecież to „części”.
Czytelnik powinien złożyć z nich całość, ale czy autor też nie
powinien tego zrobić?
-
Czepiasz się chłopie – słyszę głos z offu! Może to prawda, a
może próba usprawiedliwiania niedoskonałości tego tomu?!
Obrońcą,
a wręcz piewcą tych wierszy jest Marek Czuku. Każdy ma swoje
gusta i gusła, ale porównywanie postaci Sebastiana do Pana Cogito,
to gruba przesada. Mnie to nie tyle drażni, ile bawi.
A przecież ogólny wydźwięk tej książki nie jest ani śmieszy,
ani groteskowy. Jest raczej lamentem outsidera. Człowieka, który
się gubi, a jednocześnie szuka odpowiedzi, a jednocześnie się nie
poddaje, zatem marzy, fantazjuje.
„Części”
nie są moim pierwszym spotkaniem z tym autorem. Znam jego wiersze od
dawna i mam swój ulubiony utwór. Tekst, który, mógłby być
wykładnią całości tej książki. Otóż:
„Oddaliłem mnie
Na
mnie już czas
Taki
jestem antyk co to w dłoniach nie dotykać
bo co
bo
rozpadnę się
Pokaż
mi kto
bez
względu na wiek
nie
rozpada się
Ja rozpad
swój przynajmniej
buduję”
Wybrzydzam,
marudzę, sypię wątpliwościami, a jednak części „Części”
pozostają we mnie. Do niektórych kart będę (na pewno)
wracał.