Poezja obrazów


 

Światło w praktyce. Grzegorz Malecha. Convivo, Warszawa 2024.

8/10

Książę Nocy” - ten zestaw najlepszych opowiadań Marka Nowakowskiego jest dla mnie swoistą biblią z obrazkami bez ilustracji. Fenomenalne teksty, często bardzo proste, a jednak łamańce duszy i ciała. Wspominam o tym dlatego, że obrazami pisze także poeta Grzegorz Malecha. Robi to z rozmysłem, pomysłem i malarsko wypada to wybornie.

'
***
gdy po latach śpię w domu babci
światłą przejeżdżającego auta
skradają się do łóżka
robią młynka na ścianie
tym razem jednak wydaje mi się że anioł
ze starego obrazu przewraca oczami


Nie tylko w tym wierszu autor jest sugestywny i bezpośredni, jest tak w całej książce. Malecha z jednej strony jest wprost, a z drugiej bardzo bajkowy, pobudzający wyobraźnie. Otwierający osobiste drzwi percepcji.
Zatem ta poezja pobudza zmysły. Widzimy, słyszymy; czuć zapach, smak. Jest dotyk. Niemal wszystko na wyciągnięcie ręki.
Tylko – pytanie zasadnicze – czy podmiot liryczny w tym wierszach to pustelnik, czy samotny wędrowiec, oprowadzający nas po terenach zaszłych i przeszłych ze szczyptą „tu i teraz oraz potem”?!

Rytm i płynność jest tutaj rozmazana, bo niby jest muzyka, ale czasami pojawia się celowe rzępolenie. Udawanie i branie nas pod włos... Na przykład:


wiosna
 w kraju rad

pojawiło si ę nagle w miejscu dawnej drogi
widać ten fragment dokładnie na monitoringu

rok temu o tej porze przewidziało to czterech jasnowidzów
ich wizje pokazywano we wszystkich dziennikach


Ja to czuję, widzę to. Plastyka słów niewyszukanych, ale właściwie dobranych.
Malowidło teatralne. Od sceny do sceny. Od przystanku do przystanku.
A między frazami przestrzeń, którą da się oddychać, która umożliwia patrzenie – widzenie.
Zabarwianie wyobraźni.

Nie kokietuję ani autora, ani potencjalnych czytelników. Pulsuje we mnie ta liryka. Przeczytałem (zaledwie) trzy razy ten tom, a łazi za mną jak pierwszy zwierzak; pies.

To co uderza, to brak zachłanności. To wystawa, a nie wernisaż. Wybrany fragment z twórczości, a nie przegląd całokształtu.
Przechadzając się posali skupiam się na szczególikach, a jednak pozostaje we mnie całość; nie tylko i zaledwie jedno słowa, zdobyta fraza. To siła tego przekazu.

Sącząc kolejna utwory, mamy wrażenie odwiedzin w winnicy. Dobrej, rzetelnej. Bo jak pominąć to:


***

ta część ogrodu prawie zawsze zostaje w cieniu
(pozwalamy w niej zimować jeżom

niewidoczna dla sąsiadów – nasz rewers księżyca
z dojrzewającymi czereśniami i córkami

hodujemy tu miętę idealną na upale dni
by
 w chłodne noce nie pilnować ognia


Czuć skwar, sok czereśni spływa po brodzie, trzaskają polany. Puzzle ułożone bez pośpiechu, z rozmysłem, z cyklem pór roku.
Obfitość jest jednakże stonowana. Poeta panuje nad swoim pisanie, trzyma dyscyplinę. Nie prowadzi nas na zbocza i ciemnego lasu. Jeśli tam trafiamy, to na własne życzenie.

A może jednak to wszystko gra? Może zostaliśmy oszukani? Czy autor z nas nie zakpił, byśmy uwierzyli w jego obrazkowe historie? Nie można tego wykluczyć, ale moje odczytanie wyklucza takie zachowanie. Nie czuję się zwodzony. Wyczuwam zdecydowanie prawdomówność, która wyklucza jednak naiwność. Tej tutaj jak na lekarstwo, jeśli w ogóle jest dostrzegalna.

Pytanie o konsekwencje: - Czy Grzegorz Malecha tym tomem tworzy siebie na nowo, czy tylko incydentalnie zaprasza nas do świata poetyckiego komiksu?
A jakie ma to znaczenie?! Tworzenie ma różnorakie wymiary, zależne od faz księżyca. Zależne od naszych bliskich, nieznajomych. Zależne od samopoczucia liter łączonych w słowa zagadki.

popularne