A kino nie przeminie...


KINOPTYCZNIE, Małgorzata Kulisiewicz. Fundacja Duży Format, Warszawa 2024.

6,5/10

Daria K. Kompf, projektantka okładki, zwiodła, ale i uwiodła. Bo front jest świetny, a zawartość tomu, jak stany wód. Raz średnie, innym razem niskie, w końcu wysokie, co oznacza, że kilku strof nauczę się na pamięć.

KINOPTYCZNIE – tytuł nieoczywisty; zabawa grą słów. Jednakże tytuł o jedno, a zapisane – obejrzenie – przeczytane karty książki Małgorzaty Kulisieiwcz, to pewnego rodzaju oszustwo. Autorka nie siedzi w kinie i nie przeżywa kolejnych filmów. Ona łazi, przystopuje, siedzi, stoi. Rusza, porusza - siebie i przedmioty.
Oczywiście tytuł jest tylko (i aż) reklamą w ćwiczeniu, w odszukiwaniu sensu ukrytego przesłania proponowanej książki.
Do tego zbioru pasuje raczej tylko i wyłącznie drugi człon tytułu, czyli OPTYCZNIE.

Autorka, czy raczej podmiot liryczny, wędruje i miewa przygody; czasami je puentując inny razem, zaskoczona, spisuje na fiszkach samą publicystykę, którą uznaje (niestety) za wiersz. Błąd. Brakuje w tych, niektórych utworach myśli, która powiodła, by czytelnika na manowce, nad morze, do łóżka kochanka, do kina...

Jest w KINOPTYCZNIE sporo prób modlitwy, jest lament i utyskiwanie, jest również załamywanie rąk. BO jak zapobiec wojnie, pomóc ofiarom, krwi przelanej na marne nie roztrwonić.
Małgorzaty Kulisieiwcz opisy, rozpisy, wypisy i puenty często są naiwne, niewyrobione literacko. Są osobiste, ale nie dla ludu. Szanuję to, ale nie kupuję.
Brakuje spojrzenia okiem drugiego. Zwłaszcza że te wiersze są „krótkie”. Objętość (czasami) czyni cuda.

Marudzenie, a raczej cynizm to moje mocne strony, zatem przejdźmy do utworów, które zrobiły na mnie spore wrażenie.
Najmocniej rezonuje we mnie (niepozorny) krótki opis świata. To można by zobaczyć kinie!

Przypadek magnesu

Przechodzisz
po moich trajektoriach
zawadzasz o brzeg
niemożliwości
wiedziałem że cię spotkam
przez przypadek”

Płynna delikatność.
Moje indywidualne, subiektywne skojarzenie wskazuje na film „Miłość”. Michal Haneke nie nadużywał słów. Świat kochanków jest literaturą: proza i poezją.
To arcydzieło to właśnie „przypadek magnesu” i „niemożliwości”.

W wielu wierszach Małgorzaty Kulisieiwcz widać cienie, Są rzucane świadomie, ale autorka wymaga od czytelnika aktywności, by szukał, by odnalazł, by się...zastanowił. Tak dzieje się w utworze „Odsłona”.
Zacytuje li tylko fragment:

Zadziwienie konstrukcją świata,
tym, że nie jest nam dane
poznać twarzą w twarz.

Niezmiennie,
od urodzenia
[...]”

Pisarka nie osądza świata, raczej okazuje zdziwienie, wykazuje niemoc wobec przemocy i bezradności:Rozsypane życie, ocean tabletek. Na końcu przepłynie nad tęczą”.

Jest w mojej pamięci jeden, wyjątkowy wiersz, który chętnie opu likowałbym w TY. TU-le. Ma niezwykłą siłę przekazu. Wzrusza, porusza, wspomina, napomina, przestrzega i przemijając, nie przemija.

Rejs po Morzu Turkusowym

Chłopiec wypuszcza statek-zabawkę
niedaleko brzegu.

Łajba mężczyzny
z trudem odpływa
do odległego celu.

Okręt starca
wraca pusty.
Zostawił go
po tamtej stronie.

Błękitny kres podróży”

I to ostatnie zdanie czyni wrażenie, robi całą robotę. Optymizm dla odchodzących, Pociecha synonim nadziei. Niby nie ma w tym wierszu gości, tylko samotni mężczyźni, ale to zmyłka, pomyłka, igraszka. Bo przecież jesteśmy my, pewni swoich sukcesów, porażek. Swojej śmierci.

Natomiast nie znoszę takich bom motów jak w wierszu „Kosmiczny zegar”. Już pierwsza zwrotka wróży tragedię.

Sekundy które ważą
jak lata
ciężkie
powolne
nieskończone trudne
(...)

Ten tom to rejwach i galimatias. Mieszanka utworów wybornych i słabych. Oto kilka pytań, które stawiam sobie i innym: po pierwsze, czy książka została dobrze „przebrana”, dalej: - czy autorka wydała, to co miała w szufladzie, czy gotową książkę poetycką, po trzecie – kiedy doczekam się kolejnej, lecz INNEJ książki Małgorzaty Kulisieiwcz?

popularne