Dykteryjki odrzańskie



'Mein Gott jak pięknie’, Filip Springer. Wydawnictwo Karakter, Kraków 2023


8/10

Jazda w podwójnej karecie. Bardzo żałuję, że nie mogłem być na ostatnim spotkaniu autorskim pisarzem. Był w Gdańsku, ale ja mieszkam na kaszubskiej wsi i nie dojechałbym do siebie. Nawet na rowerze, kT\tróty tak lubi Filip Springer.
Wizualne odskocznie — tak I tytuł proponuje dla jego nowej książki. Fabuły, której mu zazdroszczę, która naprawdę została napisana dla jednego czytelnika – dla autora.
Ale po kolei!

Mój tekst będzie pełen dykteryjek.
Pierwsza: Filip Spinger jako młody pisarz szukał pieniędzy, NA jakiś - peiwen projekt? Nie mam pojęcia..”o co d=szło”.  Przyprowadziła go mnie moja zastępczyni (w „Gazecie Poznańskiej”) Kamilka Placko – Wozińska. Nie wspieraliśmy nikogo i niczego. Ale: podpisałem wypłatę dla Macieja Stroińskiego, który wyprawił się do Rosji, zatem musiałem także przekonać prezeskę, że i Filipowi należą się skronie pieniądze i nie wiem co, z nimi zrobił, co napisał, ale cieszę się, że miałem niewielki udział w jego twórczości.

Przez trzty lata mieszkałem we Wrocławiu i pobliskich Milejowicach (ośrodek terepautyczny). Odra stała się dla mnie miejscem spacerów i oglądania śniętych ryb.
Moje córki wrzucały do Odry kamienie i pieniądze, bo wierzyły, że wrócą do Wrocławia. Ja też wierzę.Zwłacza, gdy wrzucałem otoczki.

Zdarzało się, że mapa wyprowadzała mnie w pole. Zaplanowana na niej trasa zaczynała wtedy żyć własnym życiem” – to wyimek z opowieści. A używam go dlatego, że zarówno mapy i książki zaprowadzały filipa Springera na manowce.

Marzę o SAMOZAPARCIU pisarza. Jestem na Kaszubach, krainie setki jezior. Znam je każde. Byłem na brzegu, bo „wyszedłem na spacer”.
A chciałbym być, czytać , sprawdzać mapy i czuć i poczuć wodę!
Chciałbym mieć hamak, rower, bidon, mapy i wolę zbadania legend i setek książek, które naprawdę istnieją.

Zazdrostkę Filipowi Odry, drogi, wyprawy, bibliotek, starych ksiąg. Zazdroszczę Filipowi Warty.

Porozpraszam, ale przepisuję:
W maju 1787 roku do portu w Swinemünde przybija statek z sekretnym ładunkiem. Chwilę później szyper Winfried Koschke zdradza pierwsze oznaki obłędu. Krótko po powrocie ze swojej wielkiej podróży do Ameryki Południowej słynny Alexander von Humboldt staje na szczycie Rosengarten i mówi, że roztacza się przed nim jeden z trzech najpiękniejszych widoków na świecie.
To nie jest reportaż. To na poły fabularyzowana, na poły dokumentalna opowieść, której głównym bohaterem jest pejzaż. Przemierzając rowerem tereny wschodnich prowincji Prus nazwanych później Ziemiami Odzyskanymi, autor podąża śladami ludzi, którzy – ogarnięci wizją postępu – włączyli się w rewolucję przemysłową, stopniowo przekształcając otaczający ich świat. Część tej historii rozgrywa się nad Odrą – pierwszą uregulowaną wielką rzeką w Europie; część w prakwickich lasach, w których zmagający się z własnymi demonami cesarz Wilhelm II wytępił populację jeleni.
Springer przygląda się pejzażowi tak, jak patrzyli na niego dziewiętnastowieczni litografowie, budowniczy pruskiej kolei czy ojciec polskiej fotografii Jan Bułhak. W ten sposób próbuje zrozumieć, skąd w nim to trudne do zignorowania przeczucie, że kiedyś już w tym miejscu był.

***
Kilka lat temu pożyczyłem kłada. Nie specjalnie umiałem na nim jeździć, ale pojechałem na do Miechucinia. Mojego Świętego miejsca. Widziałem tam topielców wyciąganych w wody i śnią mi się do dzisiaj. Jest tylko jezior nez liku. Pięć moich ulubionych. Ale najbardziej kocham Okuniewko. Znane z tego, że jest (buło) tam dużych okoni, linów i szczupaków.
Tam zaprowadził mnie dziadek i zarobił leszczynową wędkę. Złapałem pierwszego dużego okonia.
Pisze o tym, gdyż książka „o Odrze” jest przepełniona cudzymi wspomnieniami.

***
Mein Gott jak pięknie” to diariusz. To książka podróżnicza i biblioteczna.

***
Znam (trochę) niemiecki, ale drążni mnie, że autor, redaktor nie zdecydowali nie na natychmiastowe przypisy, Że nazwy, że krainy należało szukać samemu. To interakcja z tą książką, ale trochę drażniącą, irytującą.

***
Głębia – to myśl przewodnia tej narracji. W głąb pogrąża się autor, w głębi historii należy szukać śladów. W głębi wysuszonego nurtu Odry powstały osady, których tam nie powinno być!

***
Wczoraj, był dzień Bibliotek i Bibliotekarzy – pisarz powinien złożyć hołd ludziom i instytucji, bo „Żadna mapa nie pomoże”, gdy nie mia się starych zawiasków. Nawet tech wyobrażonych.

***
Nie cierpię słowa „ciekawie”, ale książka „Mein Gott, jak pięknie” jest bardzo ciekawym esejem. Czytałem książkę nad wodą. Nad jeziorem „Łąkie” w Sianowie Leśnym, na Kaszubach. Zasnąłem i poczułem, że zalewa mnie Odra, że Warta wskoczyła do rzeki i jestem uczestnikiem tej okraszonej baśniami opowieści.

***’
1787 - to rok, w którym przybyli do Kolonii, w której mieszkam, pierwszy przybysze. Nikt nie chce o nich oamietać. Bo nie byli katolikami. A Kaszuby bardzo dbają o …swe chrześcijaństwo.
Na obrzeżach wsi leży cmentarz Hollendrów, Niemców, Mazurów. Nikt o niego nie dba. To zadanie dla mnie.
W maju 1787 roku do portu w Swinemünde przybija statek z sekretnym ładunkiem.

***
Springer omawia „Objawione – fantazyjne biografie”. Springer pragnienie (mimochodem) stać się tłuściochem. Próbuje zrozumieć rzekę. Jej historię, jej spójność i niespójność. Tożsamość wody jednak jest nieokiełznania.
Pan Filp ma czas, pieniądze i pasję. To nie ma spoiwa. Najważniejszą jest korozja, patyna rzeki, a tego terytorium nie da sieę odkryć. To konstrukcja historyczna, a nie podróżnicza.
Zatem zdrowy wagabunda wie, że „wiele z tych starych win trzeba wypić”. Tzn. zapomnieć. Chociażby chciał, nie da się uch rozkwilać.

***
W ubiegłym roku nie miałem gdzie mieszkać. Tak się złożyło. Wylądowałem w Bardo. Łaziłem całymi dniami. Zbierałem jagody. Pojedyncze grzyby. Paliłem ogniska w niedozwolonych miejscach. W Bardo Był tez pisarz.
On szukał cudów, ja znalazłem ludzi. Pewne babka powiedziała wprost – Bardo nie nigdy nie powinno być polskie. Czyli jakie – zapytałem. Wlazła do izby, na jej podwórku rozbiłem namiot, wróciła i przyniosła biblię spisana po niemiecku. Czytała płynnie przez ponad godzinę. Zasnąłem w niepolskim Bardo.

***
Byłem w Nowej Soli, Brzegu, Krośnie Odrzańskim, Bytomiu, często bywałem w Szczecinie (moja mam pochodziła stamtąd). Byłem we Frankfurcie, Kostrzynie, Głogowie, Opolu, Policach, etc.
Po przeczytaniu książki „Mein Gott, jak pięknie”, czuję, że nigzie nie byłem!

***
Odra to szalone miejsce. Nie tylko wody obecne, ale także te zaszłe.
Pewnego razu rozbiłem namiot pod Kostrzynem, Byłem sam. Rozpaliłem ognisko i dołączyła do mnie kobieta. młoda nimfa. Zaproponowała, bym został jej mężem. Uciekłem, a może to nie był właściwy wybór.

***
Kiedy pisarz próbuje w Koszalinie uczyć młodych adeptów, a rozmowa się nie klei. I to wszystko przez czary – moim zdaniem -Filip Springer – żyje przeprawami, starymi księgami. I w pewnym tumulcie słów, podnosi się nauczycielka i mówi, że jego opowieść  jest prawdziwa, że człowiek z psem nadal wędruję.


(Kiedy wędrowałem krótkim odcinkiem Odry, spotkałem kobietę z watahą psów. Kobieta mówiła pół sylabami, a psy nie sczekały na mnie, lecz wskoczyły na jedną przedziwną komendę do wody. Kobieta zasnęła w zaroślach. Ja – przestraszony – uciekłem, prędko zwijac namiot).

***
Pisarz nie jest tutaj bezimiennym narratorem, on uczestniczy samym sobą. Także wtedy, gdy cytuje stare księgi, dzienniki.
I w ten sposób traf iłem na miniaturowy film i wiersz:
Wspaniałe rozgwieżdżone niebo nocą, z gwiazdami wpadającymi wprost do rzeki. Wygląda to naprawdę niesamowicie.
Przypomina się wtedy wiersz Rafała Wojaczka, wrocławskiego poety i pisarza, który tak pisał o Odrze: „Kiedy Ty mówisz "rzeka", to ja słyszę "Odra". Kiedy Ty "dom" powiadasz, to ja słyszę "Polska". Kiedy Ty mówisz "Odra", to ja słyszę "ręka". Pewne ramię, na którym Twój dom się opiera”.
Inny wrocławski pisarz, Wacław Grabkowski, również napisał wiersz o rzece swojego miasta. Brzmi on tak:

Dwa brzegi
Za pięćdziesiąt groszy woziłeś
na tamten brzeg
czym zawiniłeś miastu że wypluło cię za rzekę
przecież podniosłeś się i
 stanąłeś przy niej
brzydki jak grzech

pamiętasz wysupłałeś mnie z ciemności
i
 dosiadłeś karku rzeki
krzyczały wniebogłosy żelazne dulki
teraz zniknąłeś
twoja łódź jeszcze ciepła
wyprężył się nad nią most przycisnął łapą cienia

chciałbym się z tobą napić stary przewoźniku
gdzie polazłeś
przecież ani
 za koniem ani za krową
może leżysz na łące przemieniony w kamień
przyczajony na kosy
a wiosła na niemych plecach werblą cicho
tęskne aksamitu rzeki

gdzie jesteś stary
ty który natykałeś się na ołtarz ze świtu
mierzyłeś wiosłem ciszę od brzegu do brzegu
czyżby ta twoja Odra
litościwie obwarkoczyła ci los

butelka pusta zasnę już
na tym brzegu

Warto posłuchać poezji nad malowniczym, nastrajającym refleksyjnie brzegiem Odry.

***
A w finale tych dykteryjek to:
OBECNOŚĆ I nieobecność BOGA SĄ W TYM MIEJSCU”.
Z wiersza Miszy Sagi – „Chill beats radio”. ( Papierwdole, 2023)

***
PRESJA – zastanawiam się, co stało się presją dla napisania tej książki. Bo presja to nieodłączny wykładnik eseistycznego projektu
***
Filip Springer. Reporter i fotograf. Autor książek poświęconych przestrzeni i architekturze. Stypendysta Narodowego Centrum Kultury i Fundacji „Herodot” im. Ryszarda Kapuścińskiego. Nominowany do najważniejszych nagród literackich w kraju. Jego książki tłumaczone są na angielski, niemiecki, rosyjski i węgierski.

popularne