- Śmiało, nie ugryzę!



Czerwony las, Ka Klakla. Fundacja Duży Format, Warszawa 2022

7/10

Natknięcie się z tyloma obrazami powoduje naturalne „nakłucie”. Ten ból czuj
ą zarówno czytelnik, jak i pisarka.
Analiza stylistyczna tych utworów nie jest trudna, bo to baśnie, klechdy, opowiadania z morałem. Jednakże „Czerwony las” to rodzicielstwo, to poszukiwania, to samotność. To wilki, to dzieci.
Włóczędzy, porzuceni, odrzuceni.


Ryzykownym posunięciem jest nazywanie książki z nowelami w taki sposób. Mnie Czerwony Las zawsze kojarzył się z tragedią w Czarnobylu. Ale może to tylko moje widzimisię. A autorka użyła koloru czerwonego, bo to
barwa życia i śmierci. Pigment krwi i tonacja zachodzącego słońca.

Książka jest nierówna. Tzn. dobrze skrojona, opakowana, ale treść miewa czasami nijaką. Tak np., dzieje się w ‘Szklanej Górze”.
Na Kaszubach w Szklanej Górze można wynająć domki letniskowe. U Ka KlaKla-ki fragmenty „Ballady o krzyżowcu:. Mirosława Hrynkiewicza.
„Szklaną górę” pamiętam też z odległych czasów. Mam pewną przypadłość, która w życia mi nie ułatwia, ale w krytyce jak najbardziej jest niezbędna. Otóż mam dobrą pamięć i mogę recytować całe fragmenty „Szklanej góry”. Autorem jest
Eugeniusz Werstin, ale proza jest słaba; przeczytałem, bo mnie oto poproszono.
Jednakże dawno to było. Jedno się jednak zgadza, pan Eugeniusz miał przymus (wewnętrzny) wydania opowieści, natomiast pani KK chciała się rozliczyć z własnymi demonami (chyba?!).
Jest (na rynku) sporo bajek pod tym tytułem, ale jak zapraszam do tego tekst
ów dwóch panów; Cervantesa i Manna. Otóż oni są patronami „” Szklanej góry”. A Cervantes w ogóle rozgościł się w tej książce (jak cholera).

Thomas Mann w „Czarodziejskiej górze” pisze między innymi tak:
„Pustka i monotonia mogą wprawdzie sprawić, że chwila i godzina rozciąga się i „dłuży”, ale sprawiają też, że długie i najdłuższe okresy skracają się, a nawet ulatniają aż do zupełnej nicości”.

A co mamy w „Szklanej Górze”? Nudne pijaństwo.
„Towarzystwo widać spędzało tu już nie pierwszą noc, bardzo powoli dojrzewając do wejścia na szczyt. W procesie decyzyjnym niemały udział miała rzeczona gorzałka, bo pito przy tym tęgo”.

Porównania porównaniami, ale język autorki zbioru „Czerwony las” po prostu wypada
(z rzadka, ale jednak) kiepsko. Bo sto lat bym siedział i myślał, ale nie użyłbym sformułowania „w procesie decyzyjnym”.
Przecież to bajka, a nie podręcznik dla pierwszoroczniaków z ekonomii.

Dość marudzenia. Podoba mi się tytułowy „Czerwony las”. „Rytmiczna pustka” tu panuje. Wiele sposobów orientowania świata.
Jest dziewczynka z patykiem i poukrywane szkielety. Dziewczynka, która nauczyła się rozpoznawać czas. Szeptucha ją tego nauczyła. I dziecko stało się szeptunką?
Wiem, ale nie powiem. Czytajcie sami. Jednak to pisanie bardzo mi odpowiada, bo przywodzi na myśl dwóch autorów. Radka Raka i autora, który baja dla dorosłych i dla dzieci. Andrus Kivirähk i jego „Człowiek, który znał mowę węży” to rewelacyjna proza/ I znamiona tej dobrej pisaniny (sic!) mamy także u Ka Klakla-ki.

Moja wspaniała babcia Teresa bawiła się ze mną w taką oto grę. Jeśli nie zamoczę w nocy łóżka (a robiłem to latami) to opowie mi bajkę na wymyślony temat.
Wiecie, o czym chciałem słuchać, co chciałem słyszeć? Las. O lesie. O czerwonym, o zielonym, o niebieskim, o różowym, o (o) sikowym…

Przeskakując z opowiadania na opowiadania, mogę zapomnieć o tym, co towarzyszyło mi całemu czytaniu. Otóż: uważam, że te teksty są
(z lekka) niedopracowane. (Podobnie zresztą jak często moje teksty).
Ale poważniej: - W każdym z sześciu fabuł dzieją się rzeczy, które nie powinny się zdarzyć. Najczęściej są to językowe wpadki (jak wyżej – proces decyzyjny), ale jest też inny problem. Często (za często) narracja się rwie. Autorka nie potrafi (a może nie chce) utrzymać dyscypliny, konsekwencji w opisywanych wydarzeniach. Wprowadza do tekstu kogo
ś, kto nagle jest tak nieważny, jak jesienny liść, a innym razem ważną postać pozostawia samej sobie.
Oczywiście – na pewno – się czepiam. Ale właśnie takie, a nie inne notatki popełniłem przy czytaniu „Czerwonego Lasu”.

***
Używając znanego powiedzenia „przyszłość to analfabetyzm”, autorka sięga do „wczoraj”, do „dawniej”. Gdy rośliny leczyły i zabijały, gdy rycerze gnali uwięzić piękną damę…
Gdy umarlaki leżały po lasach, po kniejach…i gdy „oczy dziewczynki krążyły w ostatnim obłędnym tańcu”.
A włóczędzy wiedzieli więcej od króla.

„Czerwony las” to jest książka, po której ma się zgagę, ale i także apetyt na więcej i więcej. O paradoksie!

***
Ostatnio wyczytałem na stronie Fundacji Duży Formy, że Ka Klaka została nominowana w kategorii Twórca Roku. za >> Opowiadania zebrane w tomie „Czerwony las”. Gratuluję, ale trochę tez jestem zdziwiony, bo ten zbiór nie jest ani wybitny, ani szkodliwy. Jest po prostu książką „rozrywkową – popularną”, gdzie bajanie jest na pierwszym miejscu.
Tomasz Dalasiński wydał właśnie (Forma, Szczecin Bezrzecze 2023) tom, który nazwał „Dzień na Ziemi”. A piszę o tym dlatego, że matka Ziemia jest niebywale ważna u Ka Klakla-ki. Sądzę nawet, że te sześć tekstów składających się na „Czerwony las” to hołd złożony naturze, a to, co jest popsute i liche, to sprawka ludzi (niestety).

Gdy patrzę na Instagram pisarki, to widzę Kobiety, Ptaki, Czaszki, Cmentarzyska, Owady, perony dworcowe. Łącząc kropki, dochodzę do wniosku, że
autorka uwielbia swój wykreowany ŚWIAT. Tym rzeczywistym, normalnym, gardzi.
Np. podobnie jak ja, który
zdecydowanie woli bohaterów książkowych od tych , którzy mnie zdradzili, zostawili, zamilkli, oszukali, zakpili ze mnie.

Pisarka z pasją rozbija mity o byciu szczęśliwym, wniebowziętym i rodzinnym. Pisarka natomiast pięknie bajdurzy o śmierci, magii i śladach przeszłości.

****
Ze strony Fundacji Duży Format:
KA KLAKLA

urodziła się w Krakowie, studia magisterskie i doktoranckie ukończyła na Wydziale Architektury PK oraz studia pedagogiczne (nauczyciel przedmiotów technicznych, rysunku, plastyki i fotografii) i literackie studia podyplomowe UJ.
Publikowała m.in. w Babińcu Literackim i w Wierszach na Murach oraz w Antologia poezji 111 Babiniec Literacki (Fundacja Duży Format, Warszawa 2019), nominowana w kategorii debiut w 7. Konkursie Poetyckim Fundacji Dużego Formatu 2019 i Ogólnopolskim Konkursie na Autorską Książkę Literacką Świdnica 2019. Wyróżniona w konkursie poetyckim Babińca Literackiego 10.2019, XV konkursie im. K. Ratonia 2019.
Za powieść „Łotrzyca” zdobyła 1 miejsce w IV edycji konkursu im. M. Słomczyńskiego 2019 Księgarnia Akademicka 2020, publikacje w Antologiach „Następni” – Księgarnia Akademicka 11.2019 i „SLApidarni” – Księgarnia Akademicka 11.2019

***
W tej książce pada niesamowite zdanie, moje ulubione od co najmniej miesiąca, otóż:
„Panowie zawsze się dziwią , gdy nadciąga rewolucja”.
Uważam to za kamień milowy w kpiarstwie z męskiego rodu. Po prostu zajebiste,
panowie!

***
W tej książce jest wiele momentów poetyckich, Bawiłem się tym tekstem i ułożyłem oto taki (krótki) wiersz:

&&&&&&&&&&&&

- Kot?
Zniknął w heretyckich książkach
we śnie pojechał z babką
na jarmark
skakał po straganach
po snach ludzi

To była kwestia
powinności

- Czarodziejk
o?
- Czy wiesz, dlaczego
ojcowie tak często pozbywają się
potomstwa
Boją się wilków.
Po przesileniu już
niedługo
kot znowu jest kotem
czarodziejka wilczycą…
- A kto prowadzi dzieci?
L A S !

&&&&&
Tak oto mi wyszło. Mam nadzieję, że autorka mi wybaczy to „grzebanie”, w jej rozległym tekście.

***
Mottem do tego zbioru mogłaby być fraza z wiersza Bogusława Kierca (
Dla tego, Forma, 2023). Posłuchajcie, bo to doskonała linijka utworu zatytułowanego „Ten do tamtego”:

„Moja starość się z twoją młodością zadaje”

***
Opis od wydawcy:
Czerwony Las to zbiór opowiadań, które dzieją się w rozległym słowiańskim świecie, pełnym zmitologizowanej symboliki i wykrzywionej historii, znanej nam ze szkoły, z historii i lektur. Słychać w nich echa bajań i klechd, dziadowskich i łotrzykowskich opowieści, a także eposu rycerskiego. Bohaterkami są postaci, które do tej pory były w literaturze traktowane po macoszemu. W książce zmagają się z przypisanymi im rolami, z narzuconą tożsamością i systemową przemocą. Bohaterowie uwikłani są w podobne dylematy, choć (tak jak w życiu) to oni w większości odpowiedzialni są za przemoc, choćby użytą w zbożnym celu.
Bohaterki i bohaterowie to w równej mierze włóczędzy, jak i wiecznie obcy osiedleńcy marginesów społecznych, mimo nierzadko wykonywanych istotnych z punktu widzenia społeczności zawodów.
W tych opowieściach autorka zastosowała nienachalną stylizację języka, by ocalić sposób wysławiania się portretowanych osób. Nie każde opowiadanie ma silną stylizację, wszystkie jednak mniej lub bardziej trzymają się konwencji.

***
A na koniec Was zaskoczę, bo marudziłem trochę podczas (tego) pisania, a „Czerwony las” należy przeczytać i do tego dołożyć „Czarnolas” Jagi Słowińskiej (Ha!art Kraków, 2021). Na tym nie koniec! Koniecznie wspomniany Andrus Kivirähk oraz (a jakże) Cervantes.
Tak przygotowana kanapka (literacki burger) będzie i jest wyjątkowy.

popularne