Wyżymaczka
Dzień, w którym umarła Sylvia Kristel, Grzegorz Kozera. Oficyna Wydawnicza „Ston2”, Kielce 2022.
8/10
Utęsknienie.
Wielkie wieloryby smutku i miłości. Grzegorz Kozera i jego lawina
słów. Książka, którą znam (mam) od wielu miesięcy, przekonuje
mnie bardzo. Sposoby opisania Czasu, Kobiety, Cywilizacji mają jeden
rdzeń. To wszystek wyrasta i rośnie na drzewie czereśni. Na ciele
Emmanuelle. Jędrne, słodkie (chwilowe…) uniesienie.
„...ci
wszyscy mężczyźni są mniej ważni od jednego twojego
wiersza”.
Dużo,
wiele Tego.
Mamy
wybory z przeszłości okraszone nowościami. Wiersze z lat 1985 –
1995 oraz z 1996 – 2011 i...” wiersze
nowe i nowsze”.
Dlaczego
„dopiero teraz” piszę o tej książce? Może jednym z powodów
jest żałoba. (Jej uszanowanie). Śmierć ukochanej Żony Grzegorza Kozery spowodowała,
że (ja) te wiersze musiałem przetrawić podwójnie, nabrać do nich
dystansu, szukać niuansu…
Innym
powodem jest to, że „Dzień, w który umarła Sylvia Kristel”
jest tomem obrażonych emocji, przewrotnych aluzji, wywrotowych
manifestów.
Zatrzęsienie z „wypożyczalni słów”.
Kiedy
mam pieniądze (to rzadki przypadek) kupuję gips – masę
szpachlową i na starych ścianach robię udawane baranki. (Każdy ma
jakieś zboczenia; ja mam gipsowanie ścian).
I
te wiersze są podobne do moich przecieranek gipsowych. Zakrywają,
jednocześnie odkrywając. Smutek
topi się w radości. Starość walczy z udawaną młodością.
Gorący,
parny dzień i szybki zimny prysznic. Wytrącona Dialogowość.
Polscy
poeci mają słabość do śmierci znanych postaci. W tytułach można
znaleźć nie tylko Sylvię Kristel. Jest też (na pewno) Marilyn
Monroe, jest Jean-Paul Belmondo. Gdybym lepiej szukał, pewnie
znalazłbym jeszcze inne nazwiska. Jednak wybór Sylvii Kristel jest
jakoby „statkiem flagowym” książki, która ukazała się po
śmierci ukochanej osoby poety.
Sylvia
Maria Kristel – holenderska aktorka filmowa i modelka.
Niezapomniana Emmanuelle. Dla mojego pokolenia Emmanuelle była
(jest) niewyobrażalną stylizacją seksu, piękna,
niedopowiedzenia.
Na
marginesie; uważam, że Sylvia Maria Kristel nie umarła. Żyje
podobnie jak Elvis Presley.
Jak
z tak wielu wierszy wybrać TEN JEDYNY, NAJLEPSZY? Jaki dobrać
krawat do tej koszuli, tego garnituru?
Książkę
pogniotłem, rozgniotłem, wgniotłem. Była w plecaku, w pociągu,
w autobusie, w lesie, nad brzegiem Bałtyku.
Dzień
zaczynam od wierszy. ZAWSZE. W ostatnich miesiącach często „ten
dzień” otwierał Grzegorz Kozera.
Kogo
nie ma w tych wierszach? Nie znam odpowiedzi. Wiem natomiast, że
rozmawiałem z kochanką, a matką, z ojcem, z przyjaciółmi,
wrogami i istotami zbędnymi.
I
ta „Bezsenność”,
bo
„nikt
nie zasypia tak doskonale jak ty
a wiem kochanie co mówię
wiem to
ja który bezsenność dostaje w prezencie co noc
ja
który pogrążam się w bolesnym mroku
którego sny dopraszają
się łaski (…)”
No
właśnie: „ja”. Podmiot liryczny w pierwszej liczbie
pojedynczej. „Ja”, ale także „My”.
Dlatego
sądzę, że to nie jest tylko i aż poezja. To są wytrawne
opowiadania. Epika przebraną w lirykę.
A
„co można zrobić z człowiekiem”? Z wierszy Grzegorza Kozery
wynika, że po pierwsze – można oderwać głowę, po drugie –
można go słuchać (wysłuchać?), po trzecie – trzeba go
odnaleźć, po czwarte – powinnością wobec Drugiego jest miłość,
po piąte – ludzi należy unikać.
Elektroniczny
papieros to udawany kiep. Bo blant składa się z bibułki, czasami
filtra oraz pociętego suszu. Poezja Kozery nie jest udawana. Można
się nią zaciągnąć. Można trzymać w ustach, w sercu, w głowie
– ten skręt papierosowego dymu. Ten wykręt, zakręt zaświadczeń o tym, że
Grzegorz Kozera to przede wszystkim prozaik.
Każdy
jego wiersz to opowieść. To przyczynek do dyskusji. Na przykład
to:
„Nigdy
bardziej samotny niż dzisiaj
niż
tu i teraz W dzień i w nocy
a
przecież nic się nie zmieniło
miasto żyje spieszy
się
i wcześnie
zasypia przed telewizorem
tak
samo jak wczoraj
i przed tygodniem
więc
nic się nie zmieniło liście tańczą na chodnikach
Nikt
nie umarł Świat trwa
świat po staremu się nie skończył
a
przecież wiesz że zmieniło się wszystko
nawet ciszę słychać
wyraźniej”
(Nigdy
Bardziej)
Wiersz
żałobny? Podróż w zaświaty czy zwykły widok z okna, zwyczajny
(samotny) spacer?
-
Najgorzej to jest z egoistami, prawda?! - Fatalnie to jest z
samotnikami – sromotnikami…?! No, cóż!
Wiersze
Kozery są bolesne. Proza Kozery również taka jest! Tu wszystko
gra, dźwięczy, szumi. Jazz!
Mojej
recepcji nie należy postrzegać jako próby wyjaśnienia,
rozjaśnienia. (ja) Zachęcam, zapraszam, pokazuję.
Poezja
Kozery to (trochę) Gra w klasy Julio Cortazara. Cytując
Małgorzatę
Kafel
(Poznań, 2018) : „Mamy
tu do czynienia nie tylko z wykorzystaniem całego bogactwa znaczeń
jazzu jako symbolu za sprawą tematyzowania muzyki
(„muzyka
słów”); jest to ponadto jedyny przykład „jazzowego mimetyzmu
formalnego” w literaturze, eksperymentu na miarę
Kontrapunktu Aldousa Huxleya,
polegającego na świadomym wykorzystaniu struktur i technik
jazzowych w konstrukcji powieści. Dowolność wyboru kolejności
czytania poszczególnych rozdziałów jest jedną z wielu form daleko
idącego uczestnictwa odbiorcy w procesie twórczym, niejako
wymuszonego przez autora i proklamowanego przez jego alter
ego, Morellego, słowami: „chciałbym napisać tekst, który
nie porwałby czytającego, lecz przemocą zrobił z niego
wspólnika”
Kocham
wiersz „Rozmawiałem
z Tobą o Wszystkim”.
Leży w książce tuż obok wcześniej cytowanego „Nigdy
Bardziej”.
Czytajcie:
Rozmawiałem
z tobą o wszystkim
ważnym
i nieważnym Książkach filmach
Co
w pracy Nawet o polityce
Tylko
o wierszach i miłości mówiliśmy ukradkiem
jakby to były
wstydliwe tematy
Nie rozumiem poezji wyjaśniałaś a ja i tak
pisałem
dla
ciebie Odsłaniałem się z każdym słowem
czy
to jest miłość pytałaś i nie wierzyłaś
ale
jeśli masz
rację to czym jest to
co przenika przez skórę zabiera oddech
i sens
nie
pozwala dalej żyć gdy się
traci
Co
to jest jak to nazwać Powiedz
powiedz póki
jeszcze piszę
W
tym wierszu jest Żal, ale jest to też niesamowita parafraza hymnu
miłości/ psalmu:
„Miłość
cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka
poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie
szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy
się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się
z prawdą”.
(1
Kor 13,4-13)
***
Moja
iluminacja jest żadna. To sam poeta odkrywa i prześwietla swoje
tęsknoty, smutki, miłości, pragnienia.
Tak
przygotowana książka (retrospektywa plus nowości) jest swoistym
kwestionariuszem pisarza.
Odpowiada
na wiele pytań, które chciałbym mu zadać, gdybym pojechał do
Kielc, gdybym odważył się na potyczkę słowną. Na literackie
argumenty, wykręty, przekręty.
***
Dom
pełen szuflad. Przestronne pokoje biblioteczne i nagle to (z 2019
roku):
„Wiersz
Prawie Wielkopostny”
Śmieje
się prosto w oczy
I
jest bezwstydnie harda.
Dobrze
się u nas czuje
Siostra
pychy – pogarda.
-
Świetny UTWÓR. Zajebisty!
***
A
tak na marginesie:
„Hegel
definiuje liryzm „jako
subiektywność (...) zwierzenia podmiotu”, epickość zaś „jako
obraz obiektywizmu w samej jego obiektywności”, a dramatyczność
jako „nową jakość, w której mieści się zarazem i obiektywny
rozwój, i pojawianie się zdarzeń indywidualnego wnętrza”. Także
Schopenhauer uznaje przejście od subiektywizmu do obiektywizmu za
przejście od liryki do epiki, od zwierzenia do opowiadania, a nawet
od dziecięctwa do starości”.
(Pierre Brunel,
1981)
***
Jeśli
szukacie dobrej książki, to „Dzień, w którym umarła Sylvia
Kristel”, jest taką książką. Szukajcie, a będzie Wam
dane.
Trafi
do Was ponad sto wierszy, które wykręcą Was jak wałki pralki
Frani.