Teatralne płaszcze
„Obłoki nad bulwarem”, Daria Danuta Lisiecka. Wydawnictwo dlaczemu, Warszawa 2022.
Apatia
przeszłości czy album ze zdjęciami?!
„Obłoki
nad bulwarem” można potraktować jako wspomnienie, ale można też
użyć czasu teraźniejszego i wtedy jest to wgłębianie się we
własne życie. Autorki? Ukochanego?
Gdyby
nie „cyzelowanie” każdego zdania, to byłbym uwiedziony, a tak
jestem „rozdrażniony”, bo w wielu miejscach tekst jest porwany
przez słowa wyrwane ze słowników, a nie z pamiętników. Proza
poetycka z potknięciami.
Teza
pierwsza; jest to hołd złożony ludziom twórczym, lecz zagubionym,
wyklętym, wciąż „wyjeżdżającym” od siebie i od świata.
Teza
druga: wyrazy „pasożytnicze” w ogóle nie dotyczą wielu
bohaterów. To utyskiwanie to gorzkie żale, chandra po tym, co było,
co się wydarzyło w życiu narratorki, być może pisarki.
Teza
trzecia: można zaryzykować stwierdzenie, że zupełnie nic nie
napisano. Wszystko to motyle, to ptaki (niebieskie), to Charles
Bukowski wędrujący „w specyficznej spowiedzi”.
Nie
podoba mi się, sposób
„zredagowania” książki. Bo przeplatanie słów pięknych z
frazami uznanymi za nowomowę jest niedopuszczalne. Nie będę
paszkwilantem, który cytuje fragmenty słabe i niepotrzebne. Skupię
się na tym, co mnie uwiodło i skłoniło do przeczytania tego
inkunabułu.
Klaser
lub album to przedmioty, o które kolekcjonerzy i melancholicy dbają
niezwykle. Wieczorami poprawiają, przekładają znaczki i zdjęcia.
Literaci działają podobnie. Otwierają bruliony, foldery i
dopisują, nadpisują, popisują się. Najpierw przed sobą, potem
przed światem (gdy tylko zdobędą wydawcę).
Daria
Danuta Lisiecka swoje karty zapisała starannie, zbyt drobiazgowo,
nazbyt gorliwie.
Wiele
szaleństw zostało opisanych, ale w samym tekście tego wariactwa
często brakuje. Bo wszystko jest misterne, pedantyczne.
Zawsze
(!) zwracam uwagę na JĘZYK, na jego formę, dyscyplinę, jego
wykorzystywanie. Tutaj jest „coś nie tak”. Ale przejdźmy
do treści, tam jest ukryty ptak, lub wieloboczny motyl, który
obserwuje, który śpiewa, lub muska ciała bohaterów. I
kruk...
W
krótkich skryptach – nowelach, autorka wciąga nas w rzewność
przygody. Bo gdy ktoś wybiera latarnię morską, gdy kogoś wciąż
biega po dworcach kolejowych, to każdy bohater jest performerem. Nie
tylko opisywany (i) artyści.
Momentami
odczuwam literacki kolektywizm. Włażę do tej narracji i nie mogę
jej opuścić. Być może siedzę w pociągu, może jestem falą
obmywającą (jej) stopy, a może biegnę z najwyższych schodów,
potykam się, ale brnę dalej, bo Daria Danuta Lisiecka mnie
otumania. Mówi: - Ty też tu jesteś, chociaż wcale cię nie
zapraszałam…
Nie!
Autorka usilnie i mocno zaprasza, wciąga czytelnika w narrację.
Gorzej jest, gdy czytelnik natrafi np. na złotowłosą Małgośkę lub
Komandora... Gorzej, bo trzeba się zaprzyjaźnić lub natychmiast
zbiec.
Przestrzeń
nieskończenie wymyka się wstecz!
Parafrazując
autorkę: w tej
opowieści mieszczą się całe światy. Nawet te, które uległy
zniszczeniu i kikuty zburzonych budowli sterczą na
horyzoncie.
Parafrazując
pisarkę: ta książka to Teatr Jej Wierszy.
Wciąż
nawiązując do lektury: biały kruk jest bohaterem ukrytym, ale jego
obecność cieszy i intryguje.
Wymownym
tego świadectwem jest kawałek: zatytułowany „Punkt Ł.”. Lub
„Pieśń”:
„W
niej krzyk, i lament,
i interwały ciszy, i hipnotyczna melodia ni to kołysanki, ni to
ballady. Refren wzmacnia się z każdym powrotem. W którąś ze
zwrotek ośmielam się wejść. Brzmimy unisono. Słońce stoi
wysoko. Trwamy w nim. I choć nikt nic nie mówi, wszystko zostało
powiedziane”.
Uczepię
się ostatniej frazy: „wszystko zostało powiedziane”. Otóż
nie! Ta książka jest jednym wielkim niedopowiedzeniem. I nie jest
to zarzut. W tej zagadce jest płaszczyzna do… zglebienia, do
zgłębienia, do zagubienia się.
W
tym momencie dobrym wyjściem – rozwiązaniem jest sięgnięcie po
wiersze, które pisarka czyta, którymi się popisuje.
Bo
Ocean VUONG:
„Nie
obawiaj się, Oceanie. Do końca drogi jeszcze tak daleko
że jest
już za nami. ….
Nie
martw się. Twój ojciec nim jest,
dopóki
jeden z was o tym nie zapomni. Jak kręgosłup,
który
nie pamięta skrzydeł,
nieważne
ile razy kolana
zetknęły
się z chodnikiem. Oceanie,
słuchasz?
Najpiękniejsza część
twojego
ciała to ta,
na
którą pada cień matki […]”
„Obłoki
nad bulwarem” to „po prostu” chmury – obserwatorki. Widzą
tak wiele, ale „lecą” dalej i dalej… A ludzie patrzą przed
siebie, za siebie, na dół, zbyt rzadko „do góry”. Tam jest
sąd, tam jest ława przysięgłych, tam oskarżeni i uniewinnieni.
Dostrzeżemy adwokatów diabła i prokuratorów boga.
Śledząc
kobiety, podpatrując mężczyzn „Obłoków nad bulwarem” –
powtarzam – jestem wśród nich, jestem z nimi. Obok, wśród za i
przed. „Samookaleczam”
się
słowami, wydarzeniami, potknięciami, zdjęciami, znaczkami,
tropami.
Co
ciekawe, wtedy nawet nie przeszkadzają mi „wynaturzenia”
językowe, na które natrafiam podczas lektury.
Warto
przypomnieć scenę, gdy „spotykamy się na szlaku, wędrujemy w
karawanie, rozglądamy się uważnie, czy wszyscy przetrwali zimę,
bo zimę trzeba przetrwać” („Wszystkie teatry świata”). To
tekst wyjątkowo osobisty, bo z dedykacją „dla przyjaciół z
teatralnego szlaku”. Daria Danuta Lisiecka odkrywa się
„zupełnie”.
„Wszyscy
wyszliśmy z gogolowskiego płaszcza”. Osobistość „rozpanoszyła
się i przerodziła w uzależnienie”.
Alegoreza
– dwustopniowa metoda interpretacji przekazów znakowych. I tutaj,
w tej fabule JEST TEGO pełno. Popularna w doświadczeniu
czytelniczym średniowiecza nagle pojawia się w
2023 roku.
Jest skóra znaczeń.
Podążając
innymi tropami, dopada nas Virginia Woolf, dopada
nas Tove Ditlevsen.
OBŁOKI
to powidoki.
„Cały
czas pozostaję na awersie, analizując formę, znaki, język,
symbole, słowa, poetykę, znaczenia tekstu, nie mogę się
przedostać na drugą stronę”.
A
wydawca przekonuje, że: „Obłoki nad bulwarem” to zbiór cykli
prozy poetyckiej i opowiadań nasyconych poezją, mówiących o
wędrowaniu, miłości, przyjaźni, wędrówce z teatrem i drodze
życia, szacunku do tego, co w nim istotne i opierające się próbie
czasu, o wydobywaniu momentów magicznych z codzienności i ich
budującej sile.
***
Danuta
Daria Lisiecka.
Poetka,
animatorka kultury, instruktorka teatralna. Publikowała w prasie
literackiej i antologiach, zdobywała laury w konkursach. Jest
autorką książek poetyckich „Teatr Moich Wierszy” (1999) i
„Mgnienia” (2020). Zredagowała publikację „Biała Lokomotywa
– festiwal literacki w Łazieńcu”
(2021)
oraz antologię „wybrane z rozkładu jazdy” (2022). Ma Teatr
Moich Wierszy, z którym od czasu do czasu wyrusza w trasę. Jest
dyrektorem artystycznym i współorganizatorką Ogólnopolskich
Spotkań Poetów BIAŁA LOKOMOTYWA – autorskiego festiwalu
literackiego odbywającego się w Łazieńcu, wsi dzieciństwa
Edwarda Stachury. Współpracuje z ukazującym się w Toruniu
miesięcznikiem kulturalnym „Menażeria” oraz stroną Babiniec
Literacki. Jej wiersze były tłumaczone na język angielski,
hiszpański i portugalski.
7,5/10