Cyniczna symfonia
„Potężniejszy
od zaśpiewu śmierci jest cień młodej jaskółki", Żaneta
Gorzka. Wydawnictwo Convivo. Warszawa
2022.
Patryk Kosenda pisze
o maleństwach, o rozproszeniu. Ja widzę zaplanowaną (i dobrze
zorganizowaną) lawinę gorzkich żali… A z drugiej strony używając
słów Jakuba Skurtysa -
„światło nie odstępuje tych wierszy na krok”.
Muzyka
na końcu drogi. Ta
poezja brzęczy, dźwięczy, gra.
Jak nieporwana, namolna mucha, która nie pozwala zasnąć. Słyszymy
trzepot
jej skrzydeł, ale jest noc, ale nie chce nam się wstać… Zatem
odpuszczamy, a ona walczy dalej....Cyniczna
symfonia...
„Potężniejszy
od zaśpiewu śmierci jest cień młodej jaskółki” – tytuł
książki, a jest to przecież cały wiersz. Tom wydany w ubiegłym
roku przez Wydawnictwo Convivo, to tylko jedna z pozycji, która
mnie dopadła. Na moim biurku leży pięć książek Żanety
Gorzkiej. Pięć żartobliwych fabuł. Bo autorka swoje słowa
oblekła w sarkazm i cynizm. Nic tylko rechotać nad naszymi
podłościami.
Na
przykład: „o władzy/ XXXVII”
prezerwatywa
wzięta
w dwa ognie przez
poczet
mrówek
Haiku?
Nie! To pojedyncze odgłosy echa naszych...nikczemności.
Dalej,
zupełnie z innego miejsca, z innej książki:
JESTEM PSEM
Mój
pan woła na mnie
Bertolt Brecht.
(Pamiętam
radę dziadka: nerwy szkodzą
na
futro).
Dlatego
się nie denerwuję
na
mojego pana i merdam do niego
często.
(Pamiętam
radę babci: chihuahua nie mają
futra).
Żaneta
Gorzka jest dla mnie odkryciem, nawet nie jestem pewien kto i
dlaczego (sic!) wysłał mi jej książki. Ale nie
zagnieździły się między zakurzone „Anną Kareniną”,
a „Mistrzem i Małgorzatą”. Położyłem na biurku i rozpoczęła
się symfonia synonimów, neologizmów, parafraz i ruszyły
słowa
spuszczone ze smyczy, które dopadły okruchy innych czasowników,
przyimków, imiesłowów, rzeczowników.
Żaneta
Gorzka jest dla mnie odkryciem, bo… „Zbrodnia
chrapie na hamaku. Jak wstanie, będzie się zaczytywać Karolem
Mayem i Borisem Vianem […]
- „Zbrodnia i kara” z tomu „Szklanka jest z ciemnego…”, w
którym autorka ogłasza swój poetycki „zgon”.
Żaneta
Gorzka jest dla mnie odkryciem, a JEDNAK w czasach mojego liceum
wydawałem gazetkę (sam ją spisywałem, zatem „Podławek”
był
w jednym egzemplarzu) i każdy z kolegów miał za zadanie opisać
„swój stan” w trzech, czterech liniach. Miało być gorzko,
dekadencko, poetycko. To, co stworzyła
Żaneta Gorzka, mieści się w tej naszej „zabawie”. Przyznaję
jej palmę pierwszeństwa. Wygrała, chociaż z naszą paczką nie
trzymała.
Żaneta
Gorzka jest dla mnie odkryciem, bo kiedy monograficznie poskłada się
w całość jej pisarstwo, to widać konsekwencje, dociera do nas,
jest stanowczość Sybilli.
Haiku?
Tak! Ale tworzone
na własnych zasadach, gdzie obowiązuje prawo oczytanej, wnikliwej i
kasandrycznej autorki. W książce z ubiegłego roku tworzywo jest
lepkie, plastyczne, jakby litery były z modeliny. A z drugiej strony
jest to ociosane i wyrzeźbione z drzew, które poetka mijała w
czasie długiej podróży po lesie.
„Potężniejszy
od zaśpiewu śmierci jest cień młodej jaskółki” – sięgnijmy
jak do cylindra iluzjonisty, po dwa „przypadkowe”
utwory.
Pierwszy:
„o
pasji/XL”
spasiony
judasz
chór
nerwowych wdów łka
i
klnie na zmianę
Drugi:
„o
ekspiacji/XVIII”
jak
okiem sięgnąć
wszędzie
rozciąga się
wdowa
po carze
Żaneta
Gorzka numeruje swoje sonety. Pełno tutaj Francesca Petrarki. Nie ma
wprawdzie tutaj Laury, ukochanej kobiety, ale erotyzm jest tutaj
ukryty, a błagalność kpiarza
aż kipi, wrze i się rozgotowuje.
Haiku?
Nie! To „psychiczny początek starości”. Poetka wie więcej,
widzi więcej, rozumie sporo. Tak naprawdę się wymądrza, ale to
jest cyniczne, bolesne! A całość tworzy epos. Poemat heroiczny.
„Wiedźma” nas przestrzega, ostrzega. Wskazuje miałkość życia,
naszych wyborów i naszych starań.
„Potężniejszy
od zaśpiewu śmierci jest cień młodej jaskółki” nie jest
żartem, jest poezją namolną („jak mucha….”), która
nas chwyta za gardło i
prowadzi od pierwszej do ostatniej strony przez knieje, ulice, puste
pokoje, historyczne gabloty.
Żaneta
Gorzka wydała sześć książek. Brakuje mi jednej, ale już wiem,
że to „wszystek” ma swój sens. Poetka pisze o istotnych
moralnych zobowiązaniach, kieruje do nas komunikaty. Poszerza
sposoby użycia języka. Ktoś może nazwać to ekscentryzmem, a ktoś
inny może podejrzewać, że autorka jest istotą zmienną,
zaczarowaną. Jednego dnia jest mężczyzną, innego wróblem,
kolejnego podróżnikiem u boku Rasputina.
Krytycyzm
człowieczeństwa to dewiza, to slogan autorki, a abstrakcyjność
wyrazu to tylko i aż żonglowanie słowami.
„Język
jest prawie wszystkim w życiu człowieka”.
I
ta muzyka! I jak u Mirona Białoszewskiego i Edwarda Stachury -
Koncepcja »poezji
czynnej«!
Żaneta
Gorzka jest dla mnie odkryciem, bo: „metafora poetycka łączy
obraz widziany z obrazem niewidzialnym, pochodzącym ze świata,
gdzie nie ma konkretu i jest ledwie pochwytnym miejscem najwyższej
językowej jedności, w którym korespondencja niewidzialnego z
widzialnym zabliźniła się, pozostawiając językową bliznę –
znak”… (Janusz Nowak, Racibórz).
Bo:
„Kliny wbite pomiędzy zamiary i działanie rozdzielają je”.
Bo
trzeba chwalić „umiejętności odnalezienia własnej ścieżki”.
Własnej polifonii.
Bo:
„Wartość samodzielnych i niełączących się ze sobą głosów i
świadomości, prawdziwa polifonia pełnowartościowych głosów,
stanowi, w istocie, podstawową właściwości tej poezji”.
Bo,
jak u Asnyka (sic!): „kult
antyku, zespolenie w »poezji myśli“ sztuki i nauki, jasność,
harmonia, kunsztowność«.
Żaneta
Gorzka numeruje swoje wypowiedzi. Ta matematyka jest odwołaniem
historycznym, religijnym, ale i kpiarskim. Haiku? Tak i nie. Bo:
Może
zaskakiwać, że kategoria gatunkowa stanowi dziś, w dobie „dystansu
genologicznego”, klucz
do analizy istotnej części polskiej liryki współczesnej
(otwierający przynajmniej „pierwsze wrota” dociekań). Od wielu
już dziesięcioleci opisuje się zanikanie tradycyjnych gatunków
(czy raczej – spadek ich bezpośredniej „produktywności”),
powstawanie gatunków synkretycznych, zacieranie granic między
literaturą a formami nieliterackimi, sylwiczność sztuki
słowa, wreszcie – nieprzydatność (czy raczej: inną przydatność)
kategorii genologicznych w badaniach literackiego hic et nunc. To
diagnoza szczególnie dotykająca wielkich, na pierwszy rzut oka
pozagatunkowych, obszarów współczesnej liryki. Badacze na różne
sposoby obnażają – i rozwiązują – genologiczne paradoksy
współczesności. (Beata Śniecikowska, HAIKU PO POLSKU
GENOLOGIA W PERSPEKTYWIE TRANSKULTUROWEJ)
Żaneta
Gorzka jest dla mnie odkryciem, bo nie mam pojęcia, kim
jest. Jej tajemniczość może wydawać się sztuczna i próżna, ale
może też u Czytelnika wywoływać pragnienie odszukania „prawdy”.
W
poezji szukam maligny, bo chcę doznawać i poznawać terytoria
wulkaniczne. U Żanety Gorzkiej jest aż za gorąco. Są momenty
chłodne, mroźne, ale po kolejnym przeczytaniu „takiego utworu”
znowu jest niepokój, stres, zaniepokojenie. A „takie” emocje
prowadzą zawsze do podwyższonej temperatury.
„o
pokorze/ XXVII”
o
wschodzie słońca
na
mym grzebiecie zległa śmierć
iska mnie z
resztek
„Potężniejszy od zaśpiewu śmierci jest cień
młodej jaskółki” to w pewnym sensie przedłużenie „Łokcia
jelenia”, książki w której poetka
także mówi do nas krótko, ale dosadnie. Jednakże „tam” jest
więcej humoru, „tu” jest więcej żalu.
Albo
to (z innego miejsca)
niemowlę i
kapucynka
Oboje
lubią się wygrzewać. Z dachu dwumetrowej altany bliżej jest do
słońca niż z kocyka złożonego na dwa i ułożonego na trawie,
ale niemowlę nie jest o tę różnicę odległości zazdrosne. W
jego gaworzeniu pobrzmiewają entuzjastyczne tony jego bliskich.
Kapucynka nadgryza owoc melonowca. Ukryty w cieniu klonu tatarskiego
obserwuje tę scenę duch ich drogiej kuzynki, AL
288-1.
(https://magazynwizje.pl/gorzka-prozy/).
Albo
to z „Potężniejszy od zaśpiewu śmierci jest cień młodej
jaskółki”:
„o
banale/ XXIV”
gorset
królowej
o
nim śnił nocą kat nim
ściął
świtem króla
Bez
krzty cynizmu w głowie i głosie, zachęcam Was do czytania utworów
Żanety Gorzkiej.
8/10