CZEKAJĄC NA GODOTA
„Czytać, dużo czytać”, Ryszard Koziołek, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2023.
„Stoner” Johna
Williamsa i „Czytać, dużo czytać” - najlepsze tegoroczne
opowieści! Bierzcie się za czytanie!
Absurdem jest zajmować
się politykiem, który za paskiem spodni nosi broń. To nieistotne,
to głupie. A pisanie, a czytanie jest muzyką! Jest
oddychaniem!
Brawo profesorze! Ryszard Koziołek po mistrzowsku
wciąga nas w swój (mój) świat, gdzie marzenia zaczynają się
spełniać, dopełniać.
Czytanie
o czytaniu, pisanie o pochłanianiu literatury.
Czy
fikcyjny świat, który ożywia nasze synapsy, jest właściwszy,
lepszy, od tego, który jest namacalny? Od tego pełnego radości lub
łez. Czego szukam w książkach; jakich odpowiedzi? A może
pobudzam, rozbudzam pytania, które mnie dręczą od świtu?
Dla
niektórych jestem oszołomem, który ekshibicjonizmem roztacza aurę
rozbitka, autsajdera. Jestem bohaterem własnej nieskończonej
opowieści. Książka jest moim remedium. Musicie POSIADAĆ ten
zestaw. Z niektórymi tezami zupełnie się nie zgadzam (z zasady, że
trzeba mieć własne zdanie), a inne są jakby moje, dlatego
przywłaszczam je sobie.
Teksty dotyczące twórczości Olgi
Tokarczuk czy Jerzego Pilcha uważam za wybitne.
Co pewien
czas ukazują się książki o książkach. Jest ich sporo i jest w
czym wybierać. Jednak podjąłem kiedyś decyzję, że każdą taką
„pozycję” będę się starał czytać głośno i wyraźnie. Tak,
dosłownie!
„Czytać, dużo czytać” recytowałem,
interpretowałem na głos. Może nawet niektóre fragmenty
przedstawię Wam w kolejnym odcinku podcastu?
Szaleństwo musi
trwać, trzeba je dokarmiać!
„Rzecz, która nie
przestaje zachwycać, to skromne piękno zadrukowanej strony. Książka
wydaje się najbardziej ubogą ze sztuk. Fotografia, film, malarstwo,
muzyka dysponują nieskończenie bardziej sugestywnymi środkami
przedstawiania świata. A literatura? Czarne znaczki na papierze” –
pisze Ryszard Koziołek.
Jego tekst jest pełen bon motów,
sloganów. Można wyrywać z kontekstu, można rwać i
fastrygować.
„Czytać, dużo czytać” nie czytałem wcale
po kolei. Rozdziały podzieliłem na lepsze i gorsze (klasyfikacja
tematyczna) i czytałem na głos, a mój pies (suczka) zaczęła
szczekać na mnie i na teksty Ryszarda Koziołka.
Musiałem
„Gabi” wyprosić, wyprowadzić. Nie mogła się uspokoić, gdy
mnie słuchała, gdy „mnie czytała”.
„Polityczna
moc literatury – budowanie wspólnoty, otwieranie przestrzeni
dyskusji, łączenie doświadczeń – jest dla niego równie ważna,
jak jej działanie na wyobraźnię. Na nowo więc opowiada nam o tym,
na czym polega kunszt powieściowy Tokarczuk i Pilcha, dlaczego Harry
Potter pozwala nam wrócić do dzieciństwa i napełnić świat
zasadami moralnymi, a wreszcie jak za pomocą literatury rozmawiać o
tym, co politycznie niepoprawne” – tak reklamuje się ten tekst,
a ja dopowiem jeszcze, że fragment dotyczący serialu „Homeland”
jest bardzo mój. Podobne towarzyszyły mi uczucia, podobne
rozmarzenie. Dlatego (pod wpływem tekstu Ryszarda Koziołka)
obejrzałem jeszcze raz w całości dwa finałowe sezony.
Zakończenie
jest bardzo tkliwe, ale jakże literackie?! No i wyobrażenia, że
tacy ludzie jak (Mandy Patinkin) Saul Berenson mogliby
odmienić … polską scenę polityczną.
Wypiszę Wam
rozdziały, bo spis treści jest inspirujący, wymagający, ale jest
też jak koncert życzeń. Zamawiamy ulubiony utwór i otrzymujemy
remiksy. Dostajemy literackie powidoki.
Jest MOC! Oto lista
przebojów:
Gwoli pożytku wszelkich stworzeń
NIE TRZEBA
BYĆ, TYLKO SOBĄ
Człowiek skulony
Polaków portret własny
– powrót
Kompleks Darwina
Jak reformuje się młotem
MÓJ
GŁOS, ICH SŁOWA
Po Pilchu
Zorba, czyli życie
niepolityczne
Pani Literatura
Konfuzjon
PO SWOJE
Moje
zdziecinnienia
Epitafium dla Wiślnej 12
„Po
każdym grudniu przychodzi znów maj”
Religia osieroconych
Z
Jego światłem
Tam i z powrotem.
I ważne
wyjaśnienie; pewnego rodzaju harmonogram — plan działań, otóż:
Eseje zamieszczone w książce są zmienionymi lub rozszerzonymi
wersjami tekstów opublikowanych głównie w „Tygodniku
Powszechnym”, ale nie tylko.
Uważam, że stało się coś
niesamowitego. Gdy byłem dzieciakiem, dostawałem „Tygodnik” od
księdza Waldemara Piepiórki. Tłumaczył, dlaczego teksty
Kisiela często to białe plamy (felietony zdjęte przez cenzurę).
Po czterdziestu latach „Tygodnik” nadal jest miejscem, gdzie
dzieją się rzeczy ważne i imponujące intelektualnie.
Mnie
to wzrusza i porusza!
Ryszard Koziołek ma dar, ale jest
on też przekleństwom. Ryszard Koziołek żyje w świecie, który
jest podobny do gry komputerowej. Uzależnienie od czytania, któremu
ja się poddałem, zniewala i wciąga. Trzeba zabijać, trzeba
wskrzeszać, należy żyć i wciąż powtarzać losy np. Stanisława
Wokulskiego.
Ostatnio też zacząłem repetować z pisarstwa
Olgi Tokarczuk. Przeczytałem kolejny raz „prawiek i inne czasy”.
Jestem mocniej i dosadniej zachwycony. Stan uniesienia!
Pełna
transcendencja.
Lubię parować książki. To moje hobby.
Książkę profesora Ryszarda Koziołka połączyłem z niesamowitymi
„Niewidzialnymi bibliotekami”. Uważam, że ta książka jest
niedoceniana, a jest o czym rozmawiać.
„Niewidzialne
biblioteki” i „Czytać, dużo czytać” to uczta! Zabawiłem się
w demiurga. Zacząłem tworzyć światy równoległe, poboczne,
szalone.
„Niewidzialne biblioteki” to bajka, momentami
cudowna, a innym razem straszna jakby napisali ją bracia Grimm.
Gdy
domy rosną proporcjonalnie do zgromadzonego księgozbioru, gdy mole
książkowe zjadają, zajadają, a coraz mniej czytają…
„Czytać,
dużo czytać” to solówka, (p)opisówka. Wariacja o wariatach,
którzy bez słów zapożyczonych nie potrafią rozmawiać z
innymi.
Cytaty (na przykład) z Borgesa towarzyszą mi
codziennie, bo „Zawsze wyobrażałem sobie Raj pod postacią
biblioteki”.
Oraz: Układanie obszernych książek to
pracowite i zubożające szaleństwo: rozwijanie na pięciuset
stronach idei, której doskonały ustny wykład zajmuje kilka
minut.
I jeszcze jedno połączenie: Pożegnanie z
biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień. (Alberto Manguel.
Przełożył Michał Tabaczyński. Wydawnictwo
Drzazgi. Okoniny 2022)
Jest poważna analogia, bo
Alberto Manguel nie tworzy nowych perspektyw. On uzupełnia;
zapełnia i wypełnia perspektywy, które już poznaliśmy. To nie
jest tani lanszaft. To autoportret namalowany przy użyciu wiedzy.
Wiedzy ogromnej, szerokiej, obezwładniającej.
A jednak
kontrolowana autonomia!
Anatomia literatury!
Profesor
Ryszard Koziołek robi to samo, ale … nie tak samo. Dzieją się
rzeczy piękne.
Na przykład – właśnie w moim domu na
Kaszubach pojawił się Izydor, na fotelu zasiadła jego „matka”
– Olga Tokarczuk.
Bo:
Wybrałem Izydora, to on mnie
prowadził, zamieniał w obserwatora. Wtedy, gdy wysyłał listy, gdy
łaził po lesie, siedział na strychu, zaczytywał się w tym, co
dano i podano czy starał się o miejsce w Klasztorze. Izydor,
którego niektórzy uznali za głupka, mnie przeprowadził przez
strony Prawieku.
I jest — dla mnie hazardzisty — ujmujący
fragment, który da się czytać po stokroć, a oczywiście dotyczy
Izydora.
" [...] Izydor odkrył, że większość
ważnych rzeczy na świecie jest poczwórna. Wziął arkusz szarego
papieru i narysował ołówkiem tabelę. Tabela miała cztery
rubryki. W pierwszym szeregu Izydor napisał:
Zachód
Północ Wschód Południe.
A zaraz potem dodał:
Zima
Wiosna Lato Jesień.
I wydało mu się, że postawił pierwszych
kilka słów jakiegoś niezwykle ważnego zdania. […]
Czytanie
to oddychanie. Tak też twierdzi „Stoner”. Dopadł mnie i nie
chce puścić.
Arcydzieło literatury światowej! Powieść o
wielkich nadziejach, gorzkich rozczarowaniach i amerykańskim śnie z
początku XX wieku, która stała się bestsellerem 20 lat po śmierci
autora.
Ja też wciąż śnię! Słucham jazzu, mój pies na
mnie szczeka i Izydor ze Stonerem liczą moje
oddechy…
***
Ryszard
Władysław Koziołek
(ur. 23 marca 1966 w Bielsku-Białej) – polski literaturoznawca,
historyk literatury, profesor doktor habilitowany nauk
humanistycznych, profesor nadzwyczajny, od 2020 roku rektor
Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
10/10