Czarne chmury
„Tego pokoju nie da się zjeść”, Nicol Hochholczerová. Tłumaczenie Rafał Bukowicz. Wydawnictwo Ha!art, Kraków 2023. Seria przekładów.
Niemal dokument. Fabularyzowany obraz
dla ludzi o mocnych nerwach. Jednakże możemy
potraktować ten „pamiętnik” jako poetyckie ogryzki, ale nadal
będzie to groźna proza. Fabuła o samotności dziecka i zwyrodnieniu
dorosłego mężczyzny. O złym dotyku, o fatalnej bliskości.
Dlatego tak ważny jest dopisek kończący opowieść, która jest
bardzo wiarygodna, rzeczywista, piekąca.
Zarówno
wydawca, jak i autorka w finale podpisują się pod następującymi
słowami: „Literatura rządzi się swoimi prawami. […] zwracamy
uwagę, że w książce opisana jest przemoc seksualna i seksualne
wykorzystywanie nieletnich”.
„Tego pokoju nie da się
zjeść” jest jej debiutem literackim, książka znalazła się w
finałowej piątce najważniejszej słowackiej nagrody
literackiej Anasoft Litera 2022. Wkrótce ukaże się w
przekładzie na język węgierski, czeski i bułgarski.
Nicol Hochholczerová opowiada
o Terezie i Ivanie. Ona na starcie opowieści ma 12 lat, on
50. Można przywołać setki książek, które poruszały temat
relacji dziecka i dorosłego, dojrzałego mężczyzny. Na przykład w ubiegłym roku z entuzjazmem pisałem o „Mój mały zwierzaku”. W
prozie Rijneveld jest wszystko, czego domagamy się dobrej
literatury. Pajęczyna intrygi i emocjonalny wachlarz. W „Lolicie”
są doskonałe ludzkie portrety. Opowieść o mężczyźnie
zafascynowanym niedojrzałymi dziewczynkami, które określa mianem
„nimfetek”, i o jego erotycznej obsesji na punkcie
dwunastoletniej pasierbicy Dolores Haze. Powieść
Vladimira Nabokova była pisana niemal osiemdziesiąt lat temu i
świat współczesnym zdawał się innym. „Lolita” wzbudzała
zgorszenie, a wręcz obrzydzenie. Dzisiaj patrzymy na literaturę, na
opisywanie, na rozpisywanie „teatru cieni” inaczej.
Wspominam o „Lolicie”
nie dlatego, że to „łatwe” odwołanie, raczej ta proza stoi w
sprzeczności z „Tego pokoju nie da się zjeść”, jednak trzeba
przyznać; Nicol Hochholczerová podobnie jak Nabokov
jest świetną portrecistką. Aż zbyt dokładną, zbyt
szczegółową.
Słowaczka znalazła sposób, by jej
dokumentalna fikcja nabrała rangi wiarygodnego zapisu. Wyrywa jak
kartki z kalendarza, zapiski głównych bohaterów. Podsłuchuje ich
dialogów oraz monologów. Wsłuchuje się w ich oddechy. W
lekceważący przemocowy dom Terezy, gdzie dziewczynkę
przygniata, rozgniata, wygniata ----------------- nastoletnia
samotność, dziecięcy bunt, kobieca zuchwałość, bezwiedna wiara,
że nie każdy dorosły chce cię skrzywdzić.
Na przeciwległym
biegunie niespełniony rzeźbiarz, nauczyciel, kiepski ojciec,
tęskniący, rozpamiętywający relacje z córką. Statystami tej
epiki są rodzice dziewczynki, jej rówieśnicy oraz kobiety, które
Ivan wykorzystał, wykorzystuje i które mu uległy. I te kobiety
mają młode metryki.
Najgorsze jest to, że gdyby rozpatrywać
tekst socjologicznie, to jesteśmy „w stanie” zrozumieć
dziewczynkę. Nie ma natomiast – nawet przez moment –
usprawiedliwienia dla Ivana. Jego obleśność jest tutaj rozpisana
do spodu, do kości, do krwi.
Pisarka autentycznie operuje okiem
kamery. Społeczność niby jest tu tutaj tłem, ale wypełnia
wszystkie „luki” narracji. Widzimy rodzinę, szkołę, ulicę,
mieszkania bohaterki i Ivana. Niezadowolenie z ciała, które jest
pulchne. Niezadowolenie z przeciągających się kłótni rodziców.
I ten krzyczący brak atencji, który dzieci „rozbraja”, które
je zniewala.
Nicol Hochholczerová podejmuje
temat godności i zniewolenia dziecka. Robi to tak boleśnie, że
podczas lektury książki, w której jest sporo papierowego światła,
czytelnika zalewa żółć i czerń.
„Kategorie »godność«
i »zniewolenie« mają charakter interdyscyplinarny. Można
je rozpatrywać w różnych aspektach, m.in.: etycznym,
psychologicznym, społecznym, filozoficznym, prawnym” – pisze
Anna Józefowicz w swojej pracy „Godność i zniewolenie dziecka.
Zróżnicowane oblicza zjawiska w literaturze pięknej”. W książce
słowackiej pisarki prawo jest wykolejone, filozofia spłaszczona,
etyka wykolejona. Psychologicznie i społecznie jest tak bardzo
realne, że czytanie boli, zwłaszcza gdy jest się rodzicem. Szybka
refleksja, co zrobić, by nie popełnić błędu, by być wsłuchanym,
by umieć słuchać,
dostrzegać, widzieć!
Nicol Hochholczerová podejmuje
ryzykowną grę; z samą sobą, ze swoimi bohaterami i odbiorcami. Bo
przecież takie pisanie musiało wymagać uwagi i rozwagi.
Portretowanie Terezy i Ivana wymagało zrozumienia „ich
racji”. A odbiorcy są różnicy, są w tym gronie i tacy, którzy
nie pojmą siły rażenia tej prozy!
„Janusz Gajda podejmując
się próby syntezy kategorii godności z perspektywy pedagogiki
kultury podkreśla, że na istotę pojęcia „godność” składają
się: godność ludzka związana z prawami człowieka, ale również
godność osobista, rozumiana jako postawa i cecha charakteru. Jak
zauważa dalej pedagog, podstawowe wartości, takie jak
honor, godność, odwaga, wolność, szacunek,
duma, odpowiedzialność, są dziś zagrożone przez warunki
społeczno-ekonomiczne […].
I tło tych (powyższych)
wszystkich uwarunkowań mamy w tej książce dokładnie i aż za
bardzo skrupulatnie, rozpisane!
Nie wiadomo dlaczego tematem
tabu jest dziecięca samotność. Wielu dorosłym wydaje się, że
dziecko wychowa się… samo. Bo jest szkoła, bo jest internet,
telewizja. Są książki, podwórka i parki. Ale są też
źli dorośli, których zaburzenia są dziwnie „akceptowalne”,
przemilczane. W książce są sceny, gdy ojciec dziecka macha ręką
na jej relacje z nauczycielem. Są sceny, że rówieśnicy stają się
przykrywką, dają alibi dla „ucieczki w zło”.
A potem
uwolnienie się staje się wręcz niemożliwe, kładzie się cieniem
na całe życie.
Motyw spirali!
Obłęd!
Cierpienie!
Zdaje
się, że Ivana zajmuje tylko „pożądanie i zaspokojenie”,
a Tereza pożądanie traktuje jako przygodę, a
zaspokojeniem jest czas spędzany poza domem, gdzie nie da się
„zjeść własnego pokoju”.
I te diaboliczne porównania do
córki, do matki.
Strona 51:
„Tereza nie
jest jego córką, mogłaby nią być, ale nie jest, jego córka ma
kręcone włosy, a Tereza – proste, troszkę przylizane
przy twarzy. Jego córka ma drony nos, a Tereza orli, poza
tym gęste brwi i wydatne wargi, które aż proszą się o jakąś
szminkę, natomiast jego córka ma zamiast ust cienką kreskę, jak
skarbonka, taką cieniutką, że nie zmieściły się w niej żadne
monety jego ojcostwa, puszczała je na ziemię i zamykała się
pokoju […]”.
Mamy kilka perspektyw; narratora,
Ivana i Terezy. Literacko każda jest dobra, społecznie żadna
nie powinna być akceptowalna.
Ale jednym dorosłym
brakuje uważności, rodzicielskiej troski i empatii. Inni
dorośli są bestiami, a dzieci „tylko” dziećmi.
Czytajcie
z uwagą i otwartą głową, otwartym sercem, otwartymi oczami.
8/10