Prawo naczyń połączonych
"Klasztor.
Żałoba”, Eduardo Halfon. Przekład: Tomasz Pindel,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023
Literatura
usta. Zaciekle wsłuchiwałem się w słowa pisarza i przekonał mnie
swoją historią, swoją otwartością, litanią akumulacji
pojedynczych, wyrwanych z kontekstu słów,
zdarzeń.
Eduardo Halfon jest
gałęzią skomplikowanego drzewa genealogicznego. Żyd, który
jednego dnia wypiera się swojej wiary, by następnego podążać np.
do Łodzi śladami dziadka.
Czytałem
książkę zachłannie, bo jest napisana sposobem. Dwa osobne teksty:
„Klasztor” i „Żałoba” mają naczynia wspólne
połączone.
„Słowa
zawierają cienie cieni”!
Jestem
na TAK z całego serca, z wątroby i pozostałości
trzewi.
Eduardo Halfon (ur.
1971) – gwatemalski pisarz zaliczany do grona najciekawszych
współczesnych autorów latynoamerykański. Urodził się w
Gwatemali w rodzinie o żydowsko-arabsko-polskich korzeniach, a
jako dziesięciolatek wyemigrował z rodziną do USA. Studiował
inżynierię przemysłową na uniwersytecie stanowym Północnej
Karoliny, a po powrocie do Gwatemali przez osiem lat wykładał
literaturę na Uniwersytecie im. Francisca Marroquína.
Opublikował kilka tomów opowiadań i powieści, w tym nieformalny
cykl autobiograficzny opowiadający o skomplikowanych losach swojej
rodziny.
Mógłbym
jeszcze zacytować, że Eduardo Halfon zyskuje
uznanie, zdobywa nagrody, ale najważniejsze jest to, że pisarz jest
wiarygodny, że jego biografia go męczy, a on ten katusze przelewa
na papier. A papier przyjmuje wszystko, ale system odpornościowy
pisarza nie jest tak łaskawy. Jego udręczenie ciągnie się przez
sny, podróże, przypadkowe spotkania. Przez rodzinę.
W
„Klasztorze” zaczyna się od wyprawy do Izraela. Autor leci tam z
bratem, na miejscu lądują też rodzice. Powód jest uroczysty, bo
siostra pisarza wychodzi za mąż, jednak jej wybranek to
ortodoksyjny Żyd. Cały ceremoniał zaczyna drażnić, męczyć,
śmieszyć, irytować. Eduardo Halfon decyduje,
że na ślubie się nie pojawi. Jedzie na plażę z Tamarą, poznaną
niegdyś Żydówką, która teraz jest stewardesą Lufthansy.
Są
w okopach piasku i soli, ale wcześniej nasz narrator, przewodnik
wędruje po tanim hotelu, obserwuje
ludzi przy Ścianie Płaczu, nawiązuje
relacje przypadkowe; kradnie
świstek papieru.
A
potem wszystko
rozpisuje na czynniki pierwsze, zawsze znajduje odwołania,
przywołania. Także takie, że w jego śnie zostaje zakładnikiem,
bo porwano samolot, a źli Arabowie przystawiają mu spluwę do
skroni. Pytają, czy jest Żydem; wypiera, zaprzecza,
kłamie.
Następnie
z tej opowieści wyciąga wnioski, jak z historycznego cylindra
wysupłuje opowieści o ludziach, którzy ukrywając się przed
nazistami, musieli łgać, udawać,
swoje życie zamieniać w tragiczną maskaradę.
Eduardo Halfon nie
zmyśla, przywołuje sceny rzeczywiste, bohaterowie jego opowieści
są z krwi i kości.
Widok
z głębokiej wieży!
Tożsamość
ze znakami zapytania. Całość jak egzamin przed rabinem, wytrawnym
znawcą Tory.
A
obok powtarzające się w książce zdanie: „Polacy nas zdradzili”.
To słowa polskiego dziadka pisarza. Słowa uprawnione, konkretne,
szczere, obiektywne!
Gdy
Eduardo Halfon jest
na plaży z kobietą, to Kobieta jest pomnikiem, który się ogląda,
muska, podziwia. Ale ten
zachwyt jest uwikłany we wspomnienia, odwołania, którymi zajmuje
się pisarz, a robi to literacko, wykwitnie. Takie pisarstwo powoduje
u mnie… uniesienie. Ekscytacja pierwszego stopnia!
Bo
w pewnym momencie nie widzimy liter, słów, zdań. Zobaczcie sami:
ludzie wychodzą z tej książki.
Z
pewnością druga część („Żałoba”) jest bardziej oniryczna,
a jednak
konkretna. Autor poszukuje śladów dzieciństwa, stara się
rozwikłać się legendę śmierci brata swojego ojca, małego
Salomona.
Chłopiec
zapewne zmarł w Nowym Jorku, ale pisarz pamięta inaczej. Jest
pewien, że w dzieciństwie opowiadano mu o topielcu Salomonie,
którego ciało unosiło się w
nurcie
rzeki, tej samej, która pochłonęła wiele ludzkich istnień.
Pisarz dowiaduje się tego od lokalnej szeptunki. Odurza go
wywarem z zebranych ziół, a potem szczegółowo opowiada o każdej
nieletniej śmierci. Jednakże śladów Salomona brakuje.
Salomon
– Szlomo, wywodzi się od słowa „szalom”, które oznacza
pokój. Ale czy
pisarz go zaznaje, czy jest uspokojony, wyciszony? Nie.
Wraca
do dzieciństwa, do wspomnień, do… współpracy słów
i stanów–
„wtedy i teraz”.
Pojawia
się stary ogrodnik, domowy pomagier. Pojawia się wujek przestępca,
oszust. Jest ciotka i jej rozmowy z ojcem narratora. Jest z bratem,
do którego autorowi zawsze było blisko, ale i „zawsze” ma swoje
pęknięcia, trzaski.
Eduardo Halfon się
spowiada, wypowiada, rozpowiada…
Nieograniczona
władza transcendencji.
„Klasztor”
i „Żałoba” to teksty, które czytelnika poruszają, momentami
wzruszają, ale przede wszystkim skłaniają do refleksji.
Wspomnienia okrążają i duszą świadomość. Tożsamość
zaniepokojona i jest przedmiotem rozważań; fakty kontra
wyobrażenia!
Widzimy
tu całą złożoność ducha autora, który autobiografię utkał
pajęczyną historycznych odwołań. Bo wypadki przeszłości nas
kształtują; przynajmniej powinny.
Doświadczenia
wiary nie muszą być istotne, ale sens poszukiwania samego siebie w
zapisanych fiszkach, w opowiedzianych przez dziadka klechdach, jest
newralgiczny, pobudza synapsy.
„Bojąc
się spojrzeć na Boga” często, boimy się spojrzeć na ludzi…
Strach wywołuje skojarzenie, że może być to spotkanie z
iluzją!
„Czy
to wszystko dla nas raj utracony?” Tylko „symboliczne widzenie”
– spojrzenie?!
Pogląd,
że Eduardo Halfon pisze
tylko o sobie, jest błędnym, bo on rozprawia o nas, o
odpowiedzialności za „wczoraj” i „dziś”.
Poza
horyzontem są nie tylko duchy, poza horyzontem jest „ocalały
nieporządek rzeczy”!
Eduardo Halfon pisze
rozcieńczonym tuszem, dlatego uważam, że sprawa nie jest
skończona… Pisanie o przemijaniu to naśladowanie naszych
ojców,
dziadków!
Nie
sposób zaprzeczyć, że pisarzowi z Gwatemali wychodzi to świetnie!
Bo czyści, hebluje litery i składa całość w słowa, zdania,
akapity, rozdziały, opowiadania, fabuły.
Gorzki
humor tu nie występuje, raczej słodko-gorzka skarga, bo przeszłość
(naprawdę)
jest TUTAJ paskudna.
Utwory Halfona czyta
się dlatego dobrze, że autor zachowuje dystans wobec idei, ale nie
potrafi się uwolnić od sarkazmu wobec ludzkiego zapominania. I to
jest leitmotiv fabuły; przeszłości nie można rozgrzeszać, nie
można przestać się interesować, wymazywać z
pamięci.
Eduardo Halfon to
laureat wielu nagród literackich, w tym prestiżowej Literackiej
Nagrody Gwatemali im. Miguela Ángela Asturiasa,
która jest najważniejszym literackim wyróżnieniem w kraju. Za
Żałobę otrzymał Nagrodę im. Edwarda Lewisa Wallanta,
Międzynarodową Nagrodę dla Książek Latynoamerykańskich i
francuską Prix du Meilleur Livre Étranger.
Książka ta znalazła się również w finale nagrody literackiej
przyznawanej przez „Kirkus Reviews”
i
Nagrody Balcones przyznawanej
przez Austin Community
College District. Mieszkał m.in. w Paryżu i Berlinie.
9/10