Formowanie się
„Chwile
wieczności” (Øyeblikk for evigheten) . Kjersti Anfinnsen.
Tłumaczenie: Karolina Drozdowska. Wydawnictwo ArtRage.pl, Warszawa
2023
Otworzyłem
okno i nagle wraz z przeciągiem wleciały skojarzenia; Joan Didion i
Annie Ernaux. Potem „od morza do morza” – ocen zespolenia
i scalenia. Tak wiele literatury osobistej! Byłem pewien, że
„Chwile wieczności” to dziennik, że Kjersti Anfinnsen pisze
o sobie.
Wiarygodna
pułapka.
„Chwile
wieczności” to przejmująca, szczera książka o starości,
samotności, pragnieniach, miłości.
Pełen
wachlarz dobrej, nurtującej literatury!
Stary
człowiek ma specyficzny zapach, a poza tym nieuleczalnie chce żyć,
skutkiem tego ta fabuła to esej o tragiczności.
Schyłek
życia powoduje, że ludzie zaczynają dzień od garści tabletek, a
potem oglądanie telewizji, przysypianie, stawianie pasjansów,
oczekiwania na telefony od dzieci. Męża lub żony już nie ma,
odeszli, umarli, zbuntowali się.
Kjersti Anfinnsen wykorzystując
GŁOS kobiety samotnej, opisała i rozpisała starość wiarygodnie i
...dolegliwie.
***
Pisarka
jest dentystką, a ja...?
Jestem
narwańcem, ale Dzieci i Osoby Starsze mnie nie nie denerwują, nie
irytują. Jestem cierpliwy wobec dzieciństwa i jesieni życia,
czyli…
Niektórzy
wiedzą, że poza karierą redaktora naczelnego i badacza słowa,
wskutek choroby mojej mamy, zajmowałem się „opieką osób
starszych”. Zrobiłem nawet w Niemczech niezbędny kurs. Pracowałem
w domu starców.
Robiłem
makijaż starszym paniom i zmieniałem pieluchy panom. Znam ludzi z
demencją, Alzheimerem, z nowotworami, stwardnieniem rozsianym,
Parkinsonem, z chorobami serca i zwykłym (niezwykłym) otępieniem
starczym, miażdżycą, etc.
Wspominam
o tym dlatego, że Kjersti Anfinnsen napisała
książkę, w której wiedza o starości jest bezwzględna.
Jednak
lista chorób jest odpryskiem. Istotą tej jest prozy nieuchronność
śmierci… Może inaczej; pisarka pokazuje prawdę o tym, co
nieuniknione.
***
Birgitte (narratorka)
wspomina swą karierę kardiochirurżki w
środowisku zdominowanym przez mężczyzn, rozmyśla o rodzinie,
także tej, której nigdy nie założyła. O relacji z siostrą, o
śmierci matki, o „chłoptasiach, których zaliczyła”, o
odejściach bliższych i dalszych…
Birgitte dokonuje
retrospekcji rzeczy wielkich i zupełnie małych.
Birgitte ogląda
telewizję, kompulsywnie przegląda
strony w sieci, wciąż sprawdza skrzynkę
mejlową.
Birgitte zakochuje
się i to na zabój.
CZAS: Birgitte i
ostatki tożsamości! Iluminacja połączona z wiwisekcją.
Niby
„to takie” codzienne, błahe, a z drugiej strony, gdy partner
bohaterki buduje makiety, wyprawia się w różne zakątki Europy (na
końcu do Islandii), by zobaczyć, doświadczyć, by zdążyć, a
zostaje przyłapany w lokalnym pociągu przez Opiekę Społeczną…
A
ona cierpi, ona pęka. Ukrywa jego szal przed dziećmi. Nie chce
stracić namacalnego dowodu „na” miłość, „na pobyt”, na
jego i jej współudział!
Trzeba
na serio wziąć kilka czasowników jak „umierać
– pragnąć – kochać oraz »formować się«.
Bo
formuje się tak wiele rzeczy, tak wiele emocji, że opanować trzeba
to bez zbędnego ZDUMIENIA.
***
„Śmierci
nie da się zrozumieć, nie da się jej przemyśleć i na nią
przygotować. Bo nawet mieć świadomość, że ona nadchodzi, to nie
to samo, co być na nią gotowym. Ktoś jest z nami, a za chwilę już
go na zawsze nie ma. Życie zmienia się
szybko…”
(Joan Didion)
„Słownik
przyswajany od kołyski po łoże śmierci przestanie istnieć.
Nastanie cisza bez żadnego słowa, aby ją opowiedzieć. Z otwartych
ust nie wyjdzie już nic”.
(Annie Ernaux)
***
Niesamowicie
uwodzą puenty, nieokiełznane i malarskie. Zakończenie rozdziału,
czy innego etapu w tej książce, zawsze jest okraszone pewnego
rodzaju powtórzeniem. Na pierwszy rzut oka to jest niewidoczne, lecz:
To
życie to śmierć się zazębia.
To
pamiętnikarskie pisanie. Kartki ze ściennego kalendarza. Czasami
kilka fraz wystarczy, by nazwać nienazwane.
Gęstość
ostatnich oddechów. Gdy Birgitte odtwarza
nagrania rozmów z nieżyjącą siostra Elizabeth, to z jednej strony
katuje się, a z drugiej robi kolejny rachunek sumienia. Nie
przyznaje tego, ale poczucie winy przeszywa kobietę stanowczą,
zdecydowaną, zafascynowaną (kiedyś) swoją pracą, a teraz relacja
z mężczyzną, którego nie zna zbyt dobrze. Nie zna go niemal
wcale, jednakże para decyduje, że zamieszkają wspólnie, w jego
mieszkaniu. Czy to w wygody, uczucia? Chyba jednak ta MIŁOŚĆ
przyszła za późno, bo Birgitte wciąż
umyka do swojego mieszkania. Tam jest samotna, ale bezpieczna, na
własnych warunkach i zasadach.
Chodzi
o ODDYCHANIE. To coś, o czym pisał Marek Bieńczyk w
„Kontenerze”.
Bo
„Chwile wieczności” nie są tylko i aż dziennikiem; są traktem
o ULOTNOŚCI.
Dlatego
dopasowuję zdania, które niegdyś wplotłem w recenzję książki
Marka Bieńczyka, otóż:
W
tym traktacie — pamiętniku jest miejsce na poezje, prozę,
malarstwo, film, muzykę, taniec i oniryczne pertraktacje. Ale przede
wszystkim jest miejsce na oddychanie. Stan dający nam dzień
przełamany nocami. Brak oddechu to pustka, tęsknota, żałobny
labirynt.
Labirynt.
Gęstość dróg z zakrętami. Taki tytuł dałbym tej książce,
chociaż wytłumaczenie kontenera w kontenerze, też do mnie
przemawia. Również miesza mi głowie jak cherry.
***
A
teraz TO:
„Starość
jest etapem, w którym ludzka egzystencja odsłania swą podatność
na zniszczenie, łączy się najczęściej ze słabością,
bezradnością, cierpieniem, zamieraniem sił witalnych – jednak
obok wymiaru egzystencjalnego jej kulturowe obrazy mają także
wymiar symboliczny i metaforyczny, poddają się też z reguły
uniwersalizującym odczytaniom. Przestrzeń i starość łączą się
w najrozmaitszych konfiguracjach uruchamiających różne znaczenia
przypisywane obu tym kategoriom. Starość jest faktem z zakresu
życia społecznego, przedmiotem badań demograficznych i medycznych,
zaświadczającym o przemianach życia zbiorowego oraz ewolucji
obyczajów i form funkcjonowania więzi międzyludzkich. Jako temat
kulturowy starość zawłaszcza wszystkie rodzaje i gatunki
literackie, anektuje film dokumentalny i fabularny, podbija
fotografię i dziedzinę sztuk dramatycznych. Istnieje we wszystkich
obiegach komunikacji, na wszystkich poziomach odbioru. Jednak pomimo
zauważalnego wzrostu zainteresowania szeroko pojmowanym
przemijaniem, coraz liczniejsze teksty związane z tematyką starości
z reguły funkcjonują osobno, wyraziście oddzielając się od
współczesnych nurtów życia zbiorowego, i tych postrzeganych jako
istotne w sferze głównych obiegów komunikacyjnych, ważne dla
procesów kształtowania tożsamości wspólnotowej, i tych, które
powstają jako odpowiedź na zapotrzebowanie przeciętnych odbiorców
kultury, ich sumujących się jednostkowych oczekiwań”.
(Agnieszka
Czyżak Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu „Przestrzenie
starości w literaturze najnowszej – przekraczanie progu”)
Lub:
W
wieku podeszłym szczególnie bolesny okazuje się bowiem moment
przemiany bytu, gdy człowiek pozornie pozostaje istotą żywą,
jednak „spada pomiędzy rzeczy”, staje się zreifikowanym
trwaniem upokarzająco zależnym od otoczenia, a jednocześnie przez
to otoczenie odrzucanym. Zwłaszcza wtedy, gdy kresu dożywa się w
szpitalu, domu starców czy hospicjum. Jednym z pierwszych tekstów
literatury poprzełomowej, stanowiących przetworzony w
literaturę zapis takiego doświadczenia – wymuszonego przez wybór
miejsca pracy wiążącej się z obowiązkiem towarzyszenia starym
ludziom w drodze ku śmierci – były „Zapiski z nocnych dyżurów”
Jacka Baczaka, z 1995 roku. W utworze ukazany został proces
coraz bardziej świadomego przekraczania barier cudzej starości,
prowadzący w efekcie do samopoznania i przeformułowania sądów na
temat istoty i granic człowieczeństwa.
(tamże)
***
Bo:
„Wszyscy
się kiedyś zestarzejemy - »Chwile wieczności« mogą
nas do tego przygotować.
Na
„Chwile wieczności” składają się dwie przejmujące, pełne
gorzkiego humoru powieści, które stanowią bezkompromisowe
rozliczenie z życiem w późnej starości.
Niemal
wszyscy, których Birgitte znała,
już nie żyją. Jej świat zaczyna zawężać się do czterech
ścian. Ale starość
nie oznacza dla niej rezygnacji z życia – tego, które już za nią
i do którego wraca pamięcią, ani tego, które skrywa przed nią
niespodziewaną miłość po dziewięćdziesiątce. Birgitte wspomina
swą karierę kardiochirurżki w
środowisku zdominowanym przez mężczyzn, rozmyśla o rodzinie,
także tej, której nigdy nie założyła, podtrzymuje ostatnie
znajomości i – mimo mądrości, wieku i doświadczenia – nie
chce zrezygnować z marzeń. Ta inteligentna, dowcipna kobieta
próbuje pogodzić się z życiem, rozmyślając o przeszłości i o
tym, co jej pozostało w tym coraz bardziej obcym
świecie”.
***
Kjersti Anfinnsen (1975)
– norweska pisarka mieszkająca w Oslo. Ukończyła kurs
kreatywnego pisania na Akademii Sztuki Współczesnej w Tromsø,
na co dzień pracuje jako dentystka.
W
2020 roku otrzymała Havmannprisen za
‘Ostatnią pieszczotę’, pierwszą odsłonę dylogii, która
ukazała się nakładem ArtRage, zaś tytułowe
„Chwile wieczności” były w 2022 roku norweską kandydaturą do
Nagrody Literackiej Unii Europejskiej.
8,5/10