Robak Zdobywca
Robak.
Jakub Wiśniewski. Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2022.
Najpierw
podwójna perspektywa; świadka i uczestnika, mnie irytowała. Jednak
potem pojąłem, że obaj Robak i Onan nie mogą bez siebie
istnieć.
Robak
się żali, użala i oskarża. Onan najpierw statystuje, ale potem
zakłada togę obrońcy z urzędu. Z urzędu, który zwie się
samotność i niezrozumienie. Broni Robaka i samego siebie.
Jakub
Wiśniewski napisał książkę ostrą jak brzytwa i tępą jak
odosobnienie. Jego bohater, mężczyzna w pełni uzależniony od
pornografii, gdy zostaje odrzucony, zamienia w potwora, który
drzemał w nim od dzieciństwa, bo
tak naprawdę Robak nie dojrzał nigdy, przenigdy.
Proza
Jakuba Wiśniewskiego przedstawia mechanizmy uzależnienia (każdego
– wszelakiego). Jest jak podręcznikowy skrypt dla adeptów
psychologi.
„Robak”
to najlepiej napisana proza od lat. Nie tylko dla facetów, ale jest
męska na wskroś. Metroseksualny mężczyzna wywyższany przegrywa
tutaj z nieudacznikiem, których pełno
w blokach, domach na skraju, i pentahausach wartych
miliony.
„Kraków,
początek dwudziestego pierwszego wieku. Do Onana, zgorzkniałego,
ciągle młodego mężczyzny, który stroni od ludzi, przychodzi
dziennikarz i namawia go na rozmowę o pewnym wydarzeniu z
przeszłości. Za czynem, który znów budzi ogromne emocje, stał
Robak – to z jego powodu odbywa się właśnie referendum w sprawie
przywrócenia kary śmierci” – ten spojler jest bezpieczny.
Uwierzcie mi, nie sens kary śmierci jest w tym pisaniu zasadniczy.
Zasadniczy i podstawowy jest motyw człowieka porzuconego,
odrzuconego, chorego.
Jakub
Wiśniewski,
urodzony w 1990 roku muzyk, tekściarz, prozaik. Z wykształcenia
filolog angielski i przekładoznawca, z
zawodu technical writer.
Jakub
Wiśniewski – 32 lata – a pisze jak doświadczony
pięćdziesięciolatek. I to nie jest przytyk, lecz pochwała. Bo ta
fabuła jest dojrzała, wiarygodna, wręcz jakby była zapisem
zdarzeń prawdziwych i wyciągniętych z sądowych akt. A wszystko
okraszone pracą dziennikarza, który chce wiedzieć więcej i
naprawdę.
*Jakub
Wiśniewski —
wokalista,
gitarzysta i autor piosenek postfolkowego duetu Kirszenbaum, z którym
zdobył kilka nagród (m.in. na festiwalach Nowa Tradycja 2018 i FAMA
2018), wydał dwa albumy – Stypa
komedianta (Karrot Kommando,
2019) oraz Się (Karrot Kommando,
2021) – i zagrał ponad 100 koncertów.
Jako
prozaik zaczynał od języka angielskiego opowiadaniem Mrs. White’s
Promise, zwyciężając organizowany przez Instytut Filologii
Angielskiej UJ konkurs, zwieńczony wydawnictwem
Obsessions. A Short Story Anthology (Korporacja
Ha!art, 2015). W języku polskim debiutował opowiadaniem Ropa
Hebronu w kwartalniku „KONTENT”, a następnie publikował eseje,
opowiadania i fragmenty powieści w takich miejscach jak „Wizje”,
„Tlen Literacki”, „Stoner Polski”,
„Popmoderna”,
„Helikopter”, „Strona Czynna”, „Afront”, „Obszary
Przepisane”, „Nowa Orgia Myśli” czy „Zupełnie
Inny Świat”.
Dwukrotny
laureat pracowni „Pierwsza książka prozą” Biura Literackiego,
w wyniku czego w styczniu 2022 ukazała się jego pierwsza
powieść, Myja (Biuro
Literackie, 2022).
„Robak”
to książka świetna, głównie dlatego, że nie ma w niej mowy o
tanich chwytach. Nie ma oceniana zła. Zło po prostu istnieje, a że
jego korzenie mają proweniencję idiotycznego
rodzicielstwa, przemocowego i
bezrefleksyjnego, to przecież naturalna prawda. Tak się dzieje i
dziać będzie. Proste, ale zasadne powiedzenie mojej babcii
ma swoje zastosowanie: „Co zasiejesz, to
zbierzesz”.
Niestety.
„Robak”
jest jak „Taksówkarz”. I dosłownie i filmowo. Woli siedzieć za
kierownicą (przed monitorem komputera) niż zyskiwać, pozyskiwać
relacje prawdziwe. Ale jest
też jak Robert De Niro. Oszukany i nieodzyskany dla społeczeństwa,
dla siebie.
Tam
mamy weterana wojny w Wietnamie, tu mamy weterana wojny z
czasów
dzieciństwa.
Robak
to odszczepieniec. Facet, który powinien trafić na terapię, a
trafia do więzienia. Sam nie potrafił (bo sprawy zaszły za daleko)
się opanować, wyleczyć, stać się ozdrowieńcem. Jego infekcja
ogarnęła każdą jego część, każdą myśl. I nawet krótkotrwała
znajomość z prawdziwą, rzeczywistą kobietą na nic się
zdała.
„Robak”
nie jest zapisem „żywotem człowieka poczciwego”.
Jest rozpisem wyjątkowo
rozszczepienia. Jakub Wiśniewski w swoim pisaniu nigdzie się nie
spieszy, zatem z detalami, ale nie przekraczając granicy dobrego
smaku, opisuje upadek człowieka przetrąconego, osamotnionego,
bardzo cierpiącego.
Konstrukcję
tekstu stanowi dwugłos, ale tło aż huczy od wrzasku. Nawet śpiący
bezdomny, który w nocnych zakamarkach Krakowa zdaje się
przedmiotem, wcale nie jest uśpiony. Lekkie szturchnięcie może
obudzić rozpacz. Ale dla
Robaka niemal wszystko staje się wirtualne jak jego „ukochane” z
sieci.
Dlatego
– w żadnym wypadku nie rozgrzeszając jego czynów – gwałt i
morderstwo jest dla niego również nierzeczywiste, bo jest tylko (i
aż) awatarem jego wcześniejszego postępowania. Skupiony na
„mięsie” on – niestety – wreszcie na to „mięso” zaczyna
polować.
Okrutne
to. Wstrząsające. Ale rzeczywiste
jak cholera. Filmowe? Aż nadto!
Świat
ideałów Robaków jest wypaczony. Same zniekształcenia i
wynaturzenia. Wielka samotność choróbska!
Może
to zbyt odległe nawiązanie, bo delikatniej i nie tak wprost, ale
podobne „chorobowe jednostki” występują w niektórych książkach
Umberto
Eco.
Mistrz nie jest tak dosadny, ale też widzi ludzi jako na wpółżywe
upiory.
Narracja
i tożsamość w książce Jakuba Wiśniewskiego się nie
rozjeżdżają. Płyną i
idą
drogą okrutną, ale uderzająco i przenikliwie
autentyczną.
Autsajder,
którego pisarz nie tłumaczy, ale oddaje mu głos i robi to tak
przenikliwie, że pominiecie tej prozy, zakrawałoby na
głupotę.
„Robak”
to książka dojrzała, wykwitnie zredagowana, a wyrazistość
całości budzi czytelnicze uznanie.
Fragment
opisu
czterodniowego
detoksu Robaka, który wyjeżdża do Irlandii, to charakterystyka
każdego uzależnionego człowieka (od czegokolwiek), który próbuje
walczyć,
ale z góry jest skazany na przegraną. Gdy nocą, w świetle lampy,
z laptopem na kolanach, odlicza upływające zasilanie, to jakby
patrzył na klepsydrę, w której ziarnka piasku wróżą jego
upadek. Upadek człowieka na wskroś znękanego.
„Postać
outsidera zrodziła się z XX-wiecznego nurtu
egzystencjalistycznego (za ojców założycieli uważa się
Nietzschego oraz Kierkegaarda), którego wyraz można znaleźć w
dziełach literackich m.in. Camus, Kafki, Hessego, Sartre'a czy
Hrabala”
– i Jakub Wiśniewski dołącza do tego grona ze swoim robakiem –
Robakiem.
Buszujący
w internecie Robak mieszka tuż za ścianą, siedzi obok ciebie w
tramwaju, ustawia się w kolejce do kasy w Biedronce. I pewnego dnia,
niezauważony w swojej malignie, uderza…
Jakub
Wiśniewski napisał prozę trafną. A temat, którego inni się
boją,
nie przerósł go. Brawo!
[…]
Zagasły światła — wkoło mrok
Śmiertelnym
— patrz! — piorunem
Na
każdy ludzki spada wzrok
Kurtyna
swym całunem. —
Anioły,
ze łzą u swych powiek,
Żałują
nieszczęśliwca —
Bo
słuchaj: Dramat ten — to Człowiek.
Bohater?
Robak Zdobywca!
(Robak
Zdobywca — Edgar Allan Poe, tłum. Antoni Lange)
9/10