Streszczenie wróżbiarstwa
Ciemna Dolina, Jarosław Jakubowski. Wydawnictwo FORMA Dom Kultury „13 Muz”. Szczecin Bezrzecze 2021. Seria KWADRAT, 154 strony
Odpowiedni, w nastroju wszędobylskim czuję się , gdy oglądam kolejną okładkę z obrazem Katarzyny Tchórz. Ale to nie o odbicie nastrojów Katki chodzi, tutaj, w tej książce mrok rządzi. Tutaj bylejakość życia jest w bardzo dobrej formie.
Od wielu lat mam taką fantazję, marzenie – że przeczytam prozę, w której będzie tło filmu „Delicatessen”. Jak to stoi na web-filmie; Postapokaliptyczne miasto. Były klaun wprowadza się do kamienicy, w której właściciel okazjonalnie serwuje mięso ze swoich podnajemców.
Ułamek tej opowieści odnalazłem w pisaniu Jarosława Błahego. Ale ja chcę więcej, i chcę też romantycznego, infantylnego zakończenia. Niech dzieje się zło, by kicz mógł zwyciężyć.
A Jarosław Jakubowski mi tego nie daje. U niego brudno, szaro. Na dworcach kolejowych, w opuszczonych miasteczkach. W ogóle syf, kiła, mogiła.
Ale, uwierzcie mi, jest pięknie.
Bo takie pisanie ma jakiś urok. Nieważne , że widać zniechęcenie bohaterów, szare niebo. Ważne, że jest to dobrze napisane.
„Nazwa galerii handlowej odwiedzonej przeze mnie we śnie również dawała sporo do myślenia. Wiedziałem, że to nazwa fikcyjna , jednak senne miejsce było dokładnym odwzorowaniem realnie istniejącego architektonicznego molocha.
Oczywiście, moje krótkie badanie potwierdziło, że słowo to ma również związek z pisarstwem Lovecrafta. Uznałem, że twórczość ta odcisnęła głębokie piętno na mojej psychice, stąd dziwne stany, w które popadałem.” (strona 88)
Skupmy się na dwóch aspektach przywołanego cytatu z „Ciemnej doliny”. Przede wszystkim „stąd dziwne stany, w które popadałem”.
Cały ten zestaw można by zamknąć w tych kilku słowach. To oddaje klimat całości tych nowel poskładanych albo przez redaktora, albo przez autora do kupy.
Bezspornie „dziwne stany” są mottem zmagań duszy autora, bohaterów, a przede wszystkim napędu jakim jest nasz mózg.
Druga sprawa to - H.P. Lovecraf. Początkowo pomyślałem, że Jarosław Jakubowski ze mnie kpi. I złożył dwa słowa do kupy „Love” i „craft” , Czyli miłość i rękodzieło. Przebiegłość, cwaniactwo, statek. Określeń tego angielskiego słowa jest sporo. Ale wszystko pasuje do pisania Jakubowskiego. Do pomylenia, rozmielenia, zagubienia, wyjebania kotłowaniny myśli w kosmos.
Ale mamy jednak pisarza.
H.P. Lovecraft, właściwie Howard Phillips Lovecraft – amerykański pisarz, autor opowieści grozy i fantasy, twórca mitologii Cthulhu. Jest jednym z prekursorów fantastyki naukowej, a styl przez niego stworzony określany jest jako horror lovecraftowski. (za Wikipedią).
I co? I pstro. Ja o gościu prawie nie słyszałem. W zamku mojej pamięci, odtworzyłem, że przeczytałem jego poezję. I znudzony nią byłem. Facet odlatywał w jakieś zakamarki mroku, których nie skumałem. Nie orientowałem się, że on był tak płodny, że pisał, i pisał. A ja nie czytałem, i nie czytałem.
Ale robi to na pewno mój imiennik – Jarosław Jakubowski.
Musiałem przy okazji lektury „Ciemnej doliny” dokonać mrówczej pracy. Zacząć czytać fragmenty książek H.P. Lovecrafta. Wydałem kilka złociszy, pościągałem od wujka Google i stryja Amazona kilka pozycji i już rozumiem, skumałem.
Świat jest perfidnie zły. Terapeuci powinni popełnić zbiorowe harakiri, bo nie ma dla nich pracy. Bohaterowie prozy Jakubowskiego już nie potrzebują pomocy. Oni lezą do piekła. I jest to piekło w pobliżu, blisko; tutaj, na ziemi.
Rzadko zgadzam się z autorami blubrów. Bo to teksty wydumane, skrojone na potrzeby działu marketingu i ego autora. Ale to co przekazuje Katarzyna Wójcik ma sens. Wprawdzie niepotrzebnie – jakby pisała na ilość, a nie na jakość – streszcza fabułę książki, a tezy, które stawia są zasadne. Są uwikłane w to co czytelnik wyczyta w tych powiastkach.
Ostatnio jeden z wydawców napisał do mnie na Messengerze, że moje teksty to pisanie bardziej „o sobie”, niż o książkach. I chamsko chciałem mu odpisać, że „Ch… ci do tego”, ale po namyśle doszło do mnie, że ma rację, a ja tego nigdy nie zmienię. Bo uprawiam krytykę wbrew schematom.
A piszę to dlatego, że Jarosław Jakubowski też to czyni. Robi dobrą pisarską robotę. Mimo jego zapatrzenia w amerykańskiego pisarza, to ma swój styl, swoje zatracenie, swoje spełnienie, dopełnienie. Swój dom wariatów.
„Wnętrze trumny było wyścielone białym atłasem, a w miejscu głowy znajdowała się poduszeczka, również z białego atłasu”. (strona 15)
To kawałek wyrwany z kontekstu. Z premedytacją. Pokazuje to jednak, ze autor nawet gdy pisze o trumnie, śmierci, odchodzeniu, umieraniu, aspektach, zaznacza anturaż – to zdobywa się na delikatność. „Atłas” – „Poduszeczka”. Przecież to można było napisać z brzytwą w dłoni, ale NIE, pisarz wie jak budować napięcie. Rozumie, że świat też składa się z elementów i szczegółów, które mają miękkość i delikatność w sobie.
Zauroczenie światem, który ginie, który sam się rozpierdolił od środka. Tak pisze Jarosław Jakubowski, laureat konkursów wszelakich. Autor rozumny, słowotwórczy i przebiegły.
To jak lanie wosku w listopadzie. To wróżby. Przepowiednie końca i początku. Alfa i omega.
Apokalipsa św. Jana, rozdz. 1, w. 1---3
(1) Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem, a On wysławszy swojego anioła oznajmił przez niego za pomocą znaków słudze swojemu Janowi. (2) Ten poświadcza że słowem Bożym i świadectwem Jezusa Chrystusa jest wszystko, co widział. (3) Błogosławiony, który odczytuje, i którzy słuchają słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska.
Ok. Zwariowałem. Bo się zaczytałem. Bo mnie uwiodło. Bo mnie przekonało. Bo mnie zgniotło to pisanie.
Dzisiaj, gdy się obudziłem, grzebałem w stosach książek i szukałem odpowiedzi, podpowiedzi dla autora i znalazłem, osobiste wskazanie, by napisał swoją wersję, swoją narracją „Pianistkę" Elfriede Jelinek.
Chodzi mi o osadzenie samotności, wyniosłości zła w formie nie noweli, ale jednej ciągłej opowieści.
To da się zrobić – popełnić - dopełnić, panie Jarosławie.
7,5/10