I jak tu nie kochać Rosjan


 

Bóg X, Wiktor Jerofiejew. Przełożył Michał B. Jagiełło. Seria: Mała proza. Czytelnik, Warszawa 2010.

Któż nie odwiedza księgarń z tanimi książkami? Namierzyłem ostatnio we Wrocławiu kilka i jestem stałym bywalcem. Czasami tylko oglądam, podglądam, zaglądam. Innym razem dotykam, wytykam, domykam. Molestuję, strofuję, pomstuję, szafuję. Obsługa wszczyna alarm. Klienci wyproszeni, ja otoczony kordonem łapek na muchy, na klamce dynda kartka z napisem „Zamknięte do odwołania”.

Będę odwoływał się. Będę apelował. By znowu kupować tak dobre książki jak „Bóg X” Wiktora Jerofiejewa.

I jak tu nie kochać Rosjan? Ta książka jest tak przesiąknięta rosyjską duszą, tym ironiczno-cynicznym spojrzeniem na świat, że człowiekowi robi się lżej. Pozbywa się grzechów. Dlatego nie pojmuję tłumaczeń wydawcy, który wyjaśnia, że mamy do czynienia z jedną z najbardziej kontrowersyjnych, skandalizujących i prowokacyjnych książek. Bla, bla, bla. Wystarczyło – napisać np. tak:

Wiktor Jerofiejew. Rosjanin. Z krwi, kości i wódki. Książka o miłości, podłości i inne szkice o życiu.”. Krótko. Na temat. I zgodnie z prawdą. Po co łapać czytelnika na skandal. Skandalem jest, że dopiero TERAZ przeczytałem te zbiór.

ZACZYNAJMY:

Strony 177/178: „Literatura – to złoże bogactw; pisarz, jeśli chce być pisarzem, musi znaleźć własny, nowy pierwiastek na tablicy Mendelejewa i wzbogacić im swą biografię literacką. W przeciwnym razie literatura odczuwa śmiertelne zmęczenie.”

(…) „Człowiek z głową nafaszerowaną bulwarowymi czytadłami, komiksami, kryminałami, romansidłami, wierszykami z reklam, pop-muzyką – to już nie człowiek, lecz zombi, jeśli nie zna prawdziwej ceny wszystkich tych rzeczy. Namiętne czytanie kryminałów jest równie szkodliwe, co picie bimbru, ale kto się przejmuje ostrzeżeniami ministra zdrowia?”

Te cytaty mi szkodzą. Stoją w sprzeczności z tym co napisałem  kilka tygodniu temu w tekście „Kilka słów w sprawie milczenia”. Jak młokos namawiałem co czytania nawet książek słabych. Dla samego zaznaczenia procesu bycia, istnienia, czytania. Mea culpa.

Czytanie to sztuka wyboru. To nie alkoholizm. Kiedy nieważne, nieistotne staje się niemal wszystko, poza potrzebą napicia się.

Książka Jerofiejewa powstawała w latach 1997 – 2001, i gdybym nie wiedział, że to autor płodny, uznałbym tę książkę za odkrycie stulecia. Wydawca, bądź sam autor postanowili zrobić ruch w interesie i sklecili coś co jest strawne, ale jest porwane. Niby mianownikiem całości jest miłość, ale chyba dlatego by książkę lepiej sprzedać, bo ja – jestem tego pewien – że to opowieść o obłudzie. Także w miłości.

W zestawie „Bóg X” mamy teksty wybitne, czyli „Jak być niekochanym”, ale też – lekko mówiąc „obolałe” – jak „Miłość do ojczyzny…”. Są zaczątki szkiców, które znalazły się potem w grubych tomach – czyli opowieść o „słabości do Stalina” czy doskonały tekst o wizycie pisarza w RPA.

Niby dla każdego coś dobrego, ale nie można było tego lepiej poskładać, zredagować? Z przypisami, ze źródłami publikacji?

„Bóg X” zaczynają krótkie formy. Pełne groteski, literackiego cynizmu i naszpikowane wulgaryzmami. Czyli to co obiecano w reklamie książki. Tylko, że czym głębiej, tym lepiej. Skoczyły się popisy, zaczęły się konkrety. (Ołówek musiałem ostrzyć kilkakrotnie, bo zakreślałem, kreśliłem, pisałem, spisywałem…).

Niby nie lubię uniwersalizmu, ale gdy Rosjanin pisze o głupocie, i przekonuje, że to narodowa, rosyjska przypadłość, to płaczę i śmieję się jednocześnie: głupi, głupi ty, głupi, głupi ja – cytując Mickiewicza albo Organka pospołu. Głupota jest ogólnoświatowa, z tym, że Polacy i Rosjanie mają w tej dziedzinie specjale osiągnięcia. Chociaż autor w pewnym momencie pisze, że to miłość „rozpanoszyła się i przerodziła w uzależnienie.”

Jeżeli jednak przyjmiemy założenie wydawcy, że „Bóg X” to przede wszystkim książka o uczuciach, to pamiętajmy o kanonie i półcieniach, czyli o zazdrości, zdradzie, kłamstwie, podłości, chamstwie, oszustwie. Do koloru do wyboru. Jerofiejew da nam wszystkiego po trochu. Niczym Dionizos. Możemy nieźle się pobawić. Tylko potem przychodzi kac.

Czytanie też należy dawkować.

8/10

popularne